Sto siedemdziesiąt jeden

27 6 0
                                    

Rufus

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rufus

Layla wpatrywała się w niego, równie oszołomiona, co i podejrzliwa. Jej pierś falowała w rytm przyśpieszonego, nierównego oddechu, zaś dziewczyna wyglądała na tak rozemocjonowaną i niepewna, jakby w każdej chwili mogła rozpaść się na kawałeczki.

– Skąd...?

Jedynie potrząsnął głową. To zdecydowanie nie była najlepsza pora na tego rodzaju rozmowy.

– Później – uciął stanowczo, chociaż oczywistym było, że żadnego „później" nie będzie, bo i tak nie mógł powiedzieć jej prawdy. No cóż, okłamywał ją już tak wiele razy, że zwłaszcza w obecnej sytuacji kolejne niedopowiedzenie nie powinno było zrobić na niej większego wrażenia. – Najpierw Claire.

– Claire... Ma na imię Claire? – Zawahała się, jakby smakując nowe imię. W jej ustach jakimś cudem wydawało się brzmieć na jeszcze bardziej słodkie i melodyjne, chociaż nie sądził, że to w ogóle możliwe.

Nie odpowiedział, po raz kolejny ignorując jej słowa. Wiedział, że kiedy była zdenerwowana, zaczynała pleść bez sensu, byleby tylko mówić, ale teraz było mu wszystko jedno. To i tak było lepsze niż gdyby zaczęła panikować, tym bardziej, że potrzebował jej przytomnej i przynajmniej względnie świadomej, by mogła wykonywać jego polecenia.

O dziwo zamilkła, po prostu mu się przypatrując i nawet słowem nie komentując tego, że wyjął Claire z jej objęć, by delikatnie ułożyć ją na podłodze. Czuł na sobie jej spojrzenie, ale uparcie unikał patrzenia w jej lśniące, niebieskie oczy, nie chcąc ryzykować, że jakimś cudem zdoła zinterpretować przynajmniej część targających nim emocji – a zwłaszcza wątpliwości, które nie opuszczały go nawet na moment. Gdyby coś poszło nie tak...

– Posłuchaj mnie teraz, bo to ważne – zaczął, ostrożnie dobierając słowa. Silił się na względnie spokojny ton, ale szło mu to marnie, zresztą jego słowa i tak zabrzmiały na oschłe i nieznoszące sprzeciwu. – Musze wiedzieć, czy mi pomożesz i... Nie, daj mi skończyć! – przerwał, widząc, że otwiera usta, gotowa mu przerwać. – Jeśli się zgodzisz, wtedy już nie ma mowy o jakichkolwiek sprzeciwach. Robisz to, co ci powiem, obojętnie jak to zabrzmi... Tak czy nie?

– Ale...

– Szybka decyzja, Laylo! Ona nie ma tyle czasu – ponaglił. Miał nadzieje, że jeśli znów wypowie jej imię, łatwiej zdoła do niej dotrzeć, tym bardziej, że tym razem dla odmiany był z nią absolutnie szczery. – Gdyby była człowiekiem... Och, na litość bogini, po prostu mi odpowiedz!

Otworzyła i zaraz zamknęła usta, spoglądając na niego z niedowierzaniem, tak, że już nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że rozumiała, co próbował jej zakomunikować. Jej oczy wydawały się nienaturalnie rozszerzone i tak pełne wątpliwości, że zaczął się obawiać, iż w pewnym momencie coś w niej pęknie i wybiegnie z pokoju z wrzaskiem.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now