Jedenaście

41 7 0
                                    

Renesmee

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Renesmee

Zanim z Rose dotarłyśmy do domu, praktycznie słaniałam się na nogach, chociaż za wszelką cenę starałam się tego nie okazywać. Dałam za wygraną dopiero na miejscu, zostawiając moja zaniepokojoną ciotkę w holu i w ułamku sekundy pokonałam dzielącą mnie od łazienki odległość i dopadłszy do toalety, nie po raz pierwszy nachyliłam się nad ubikacją, żeby zwymiotować. Targające mną mdłości dawały mi się we znaki, jednak w ostatnim czasie tak mało polowałam, że żołądek miałam praktycznie pusty i nawet gdybym chciała, nie miałabym czego zwrócić. Tym bardziej mnie to męczyło, chociaż po kilku dłuższych sekundach byłam w stanie się wyprostować, lekko tylko roztrzęsiona.

Czułam, że ubranie wręcz klei mi się do spoconego ciała, dlatego podeszłam do umywalki, żeby przemyć twarz zimną wodą. To pomogło mi otrzeźwieć i sprawiło, że poczułam się lepiej, a jedynym moim problemem było irytujące pulsowanie w skroniach, chociaż i ból zaczynał stopniowo ustępować. Takie ataki w ostatnim czasie zdarzały mi się coraz rzadziej i zaczynałam nawet wierzyć, że objawy ustąpią, a ja w końcu poczuję się dobrze, ale najwyraźniej nie miałam na co liczyć. Irytowało mnie to do tego stopnia, że znowu zebrało mi się na płacz; czułam się jak bezradne dziecko, którego jedyną reakcją na problemy są łzy. Doprowadzało mnie to do szaleństwa, ale również wobec własnych emocji czułam się bezradna. Wiedziałam o hormonach i wahaniach nastroju, które występowały w trakcie dojrzewania, ale nigdy dotąd nie doświadczałam czegoś aż tak gwałtownego i niepokoiło mnie to jeszcze bardziej niż wszystkie te dziwne objawy razem wzięte.

Nie tyle usłyszałam, co wyczułam obecność Rosalie. Kiedy uniosłam głowę, dostrzegłam odbicie jej twarzy w lustrze nad umywalką. Ciotka stała tuż za mną, obserwując mnie z wahaniem, co mnie nie dziwiło, bo nigdy dotąd żadne z moich bliskich nie widziało mnie w takim stanie. Nadal przytrzymywałam się umywalki i dopiero upewniwszy się, że jednak nie zwymiotuję, odważyłam się odwrócić i spojrzeć Rose w oczy.

– Nessie, co ci jest? – zapytała zmartwiona. Mimochodem pomyślałam, że wszyscy ci, którzy na pierwszy rzut oka uznawali ją za pozbawioną emocji, płytką ślicznotkę, byliby zszokowani troską, którą mi okazywała.

Jedynie pokręciłam głową, nie tyle nie chcąc odpowiadać, co po prostu nie ufając swojemu głosowi. Fakt faktem, że nie miałam zielonego pojęcia, co takiego się ze mną działo i jak powinnam sobie z tym poradzić.

– Nie przyniosłabyś mi trochę wody? – mruknęłam tak cicho, że zwyczajny człowiek by mnie nie usłyszał, ale obdarzona wyostrzonymi zmysłami wampirzyca nie miała z tym najmniejszych problemów.

– Jasne. Nie ruszaj się stąd – nakazała i rzuciwszy mi jeszcze jedno niespokojne spojrzenie, szybko wycofała się z łazienki.

Zignorowałam jej słowa i kiedy tylko zniknęła mi z oczu, powlekłam się do pokoju. Szybko zrzuciłam torbę z ramienia, po czym wsunęłam ją pod łóżko, posłuszna instynktownej potrzebie ukrycia znajdującej się wewnątrz księgi. Zaraz po tym z westchnieniem opadłam na materac, wbijając wzrok w sufit i walcząc z pragnieniem zamknięcia oczu; nie chciałam zasnąć, chociaż czułam się niemożliwie wręcz zmęczona. W ostatnim czasie zdarzało mi się to dość często, właściwie bez powodu. W jednej chwili mogłam tryskać energią, a już w następnej czułam się wymęczona i apatyczna, chociaż do tej pory zrzucałam to na problemy ze snem, które w ostatnim czasie miałam.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ