Pięćdziesiąt dziewięć

37 4 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Cała zesztywniałam, czując się trochę tak, jakby nagle poraził mnie prąd. Nie byłam w stanie się ruszyć, chociaż chciałam, a i oddychanie w jedne chwili zaczęło przychodzić mi z trudem, którego nie rozumiałam. Oddychałam płytko, spazmatycznie chwytając powietrze i próbując walczyć ze sprzecznymi ze sobą emocjami i myślami, które w jednej chwili pojawiły się w mojej głowie.

To niemożliwe... niemożliwe...

Ale właściwie dlaczego?, zaoponował cichy, odrobinę samolubny głosik, próbując przebić się przez wszelakie wątpliwości, które mnie dręczyły. Dlaczego miałoby być niemożliwe?

Po prostu niemożliwe, upierałam się, powtarzając to jedno zdanie w kółko, i w kółko, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że to bez sensu. Próbowałam jakoś zapanować nad mętlikiem w głowie i skoncentrować się na tym, co było najważniejsze, ale im więcej razy przekonywałam samą siebie, że to nie ma znaczenia – zwyczajny przypadek, coś pozbawione głębszego sensu, coś... – tym bardziej chętna protestować się czułam.

Ale...

Nie. Nie mogłam tak po prostu dać się omamić. Muzyka wciąż grała, przenikając mnie, choć za wszelką cenę starałam się jej opierać. W pamięci wciąż miałam to, co wydarzyło się po moim pojawieniu się w mieście, kiedy gotowa byłam przysiąc, że Gabriel czeka na mnie gdzieś w ciemnościach i mnie przyzywa, nawet jeśli wydawało się to niemożliwe. Niewiele brakowało, bym wtedy przypłaciła to czymś więcej niż krwawą pręgą na ramieniu, rana zresztą zasklepiła się i zniknęła niepokojąco szybko, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że coś było z nią nie tak. Niezależnie od wszystkiego jednak, musiałam zachować zdrowy rozsądek, obojętnie jak bardzo trudne mogłoby to się okazać i niezależnie od tego, jak wiele miałabym dla tego poświęcić. Przecież Kristin również ostrzegała mnie przed demonami, powtarzając, że mogą próbować mnie zwieść albo omamić – i że niezależnie od wszystkiego nie powinnam pozwolić na to, by udało im się mnie sprowokować. Utrata kontroli nad sobą samą i targającymi mną emocjami mogła okazać się zgubna dla nas wszystkich, dlatego musiałam... musiałam...

Więc po prostu to sprawdź, zamiast tkwić tutaj jak jakaś kretynka!, warknęłam na siebie w duchu. Sama nie byłam pewna, która część mojego jestestwa doszła do takiego wniosku i w zasadzie wcale nie chciałam się nad tym zastanawiać. Cóż, faktycznie musiałam przyznać, że stanie w miejscu i tępe wpatrywanie się w przestrzeń raczej nie sprzyjało wtapianiu się w tłum, jeśli akurat próbowało się odnaleźć w miejscu innym niż zakład dla obłąkanych. Co prawda słyszałam wiele różnych opinii na temat instytucji, jaką była szkoła – również Akademia – jednak nie sądziłam, by takie zachowanie było dobrą taktyką w tym miejscu.

Wypuściłam powietrze ze świstem, próbując jakoś nad sobą zapanować i przynajmniej wyrównać oddech. Wciąż słyszałam muzykę, zdołałam też ruszyć się z miejsca i w pośpiechu rozejrzeć dookoła, chcąc zidentyfikować jej źródło. Każdy akord gitary wydawał się przenikać mnie dogłębnie, jakimś cudem będąc wstanie sięgnąć aż do mojej duszy, przez co nie byłam w stanie pozostać obojętna na coś tak... cudownego? Nie byłam pewna, jak najlepiej opisać emocje, jakie wyzwalała we mnie grana melodia – szybka, emocjonalna, przywodząca mi na myśl jakąś starą balladę przy której nade wszystko pragnęło się zamknąć oczy i odpłynąć w świat wyobraźni – i to nie tylko dlatego, że w głowie miałam mętlik. Tylko jedna osoba potrafiła wprawić mnie w taki stan kilkoma wprawnymi szarpnięciami strun, i chociaż wciąż próbowałam zachować zdolność logicznego myślenia i utwierdzić się w przekonaniu, że moje podejrzenia po prostu nie mogą być słuszne, raz po raz przyłapywałam się na podsycającym nadzieję pragnieniu, żeby stało się inaczej.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now