Sto czterdzieści osiem

40 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Rufus zawahał się. Widziałam to w jego oczach, tak jak i byłam świadoma tego, że gdyby tylko mógł, natychmiast skorzystałby z okazji, żeby się wycofać. Rzadko wracał do swojej przeszłości i zdążyłam to zauważyć – w zasadzie wiedziałam o nim niewiele, może pomijając to, że faktycznie zawsze przyznawał, że żyje już dość długo – więc konieczność złamania dotychczasowych zasad, musiała być dla niego problematyczna.

Siedziałam w milczeniu, próbują zachować spokój i sprawiać wrażenie tego, że jestem niewidzialna albo nie istnieję, ale nie byłam pewna na ile w ten sposób mu pomagam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wszystko skomplikowałam i być może w istocie popełniłam błąd, kiedy zdecydowałam się zmusić go do tego, żeby przyjął ode mnie energię, ale przecież nie miałam niczego złego na myśli. Potrzebował mojej pomocy, poza tym oferując mu siebie, wcale nie planowałam tego, że zaingeruję w jego prywatność. Chyba do jakiegoś stopnia tego żałowałam, ale jednocześnie w napięciu czekałam na to, co miał mi do powiedzenia, w myślach snując najróżniejsze mniej lub bardziej spójne scenariusze tego, co dopiero miałam usłyszeć.

Rufus milczał tak długo, że powoli zaczynałam wątpić w to, czy w ogóle zamierzał cokolwiek mi wyjaśnić. Obserwowałam go, coraz bardziej niepewna i podenerwowana, kiedy zastygł w bezruchu, zaledwie kilka metrów od fotela, który zajmowałam. Nie patrzył na mnie, a nawet gdyby jednak zwrócił się w moją stronę, mogłam założyć się, że nawet nie byłby w stanie skoncentrować się na mojej twarzy. Myślami był gdzieś daleko, być może ważąc słowa i zastanawiając się nad tym, ile może mi powiedzieć, a może – co wydawało się bardziej prawdopodobne –szukając sposobu na to, żeby się mnie pozbyć. No cóż, jeśli chodziło o to drugie, to nawet specjalnie nie musiał się wysilać; byłam coraz bardziej zmęczona, a dalsza zwłoka mogła co najwyżej doprowadzić do tego, że zasnę i tym samym uwolnię go od konieczności prowadzenia rozmowy, która wyraźnie nie była mu na rękę i...

– Zastanawiam się, jak najlepiej wytłumaczyć ci coś, co dla ciebie pozostaje abstrakcją. Kiedy przeżyjesz choć cześć tego co ja, wtedy zrozumiesz, że czas w gruncie rzeczy nie ma znaczenia, ale... Cóż, jesteś dzieckiem i wyjątkowo nie mówię tego złośliwie. – Westchnął, po czym z wolna obrócił się w moją stronę. Jego ciemne oczy wydawały się skupione i bardzo poważne. – To były inne czasy, ale jeśli dobrze się nad tym zastanowić, świat wcale aż tak bardzo nie zmienił się przez minione stulecia. Z mojej perspektywy to tym bardziej wyraziste, bo kiedy żyje się tyle lat... Bardzo rzadko się zmieniamy, Renesmee. Tobie czy mnie jest łatwiej, bo mamy w sobie cząstkę człowieczeństwa o wiele bardziej wpływową niż u wampirów... To znaczy, na pewno to dotyczyło również mnie, kiedy byłem bardziej podobny do ciebie. – Uśmiechnął się nieco sztucznie. Dobrze wiedziałam, że miał na myśli swoje długie życie jako pół-wampira, jeszcze przed całym tym szaleństwem, śmiercią i zmartwychwstaniem. – Tak czy inaczej, pewnie nie zdziwi cię to, że odkąd tylko sięgam pamięcią, fascynowała mnie nauka... Nie ukrywajmy, byłem i jestem w tym dobry. Zawsze oczekiwałem czegoś więcej, aniżeli to, co oferował mi współczesny świat, a nauka mogła mi to dać. Chciałem rozumieć, bo jeśli pojmujesz otaczającą coś rzeczywistość, jesteś w stanie ją kreować, zmieniać, a to... No cóż, świadomość posiadanej władzy, to naprawdę fantastyczne doświadczenie – stwierdził i zaśmiał się cicho, w ten pozbawiony wesołości, nieco maniakalny sposób, który momentalnie przyprawił mnie o dreszcze.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now