Dziesięć

43 7 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Ręce zadrżały mi niekontrolowanie, chociaż nie byłam pewna dlaczego. Wsparłam książkę na udach, żeby przypadkiem jej nie upuścić, po czym ze świstem wypuściłam powietrze. Nie rozumiałam dlaczego, ale widok opasłego tomu wzbudził we mnie najróżniejsze emocje – po części negatywne, po części pozytywne. W tamtej chwili szczególnie wyraźne wydawały mi się niepokój i podekscytowanie, jakbym w rękach trzymała coś niezwykle cennego, co mogło okazać się równie praktyczne, co i niebezpieczne.

Próbując zapanować nad drżeniem rąk, otworzyłam książkę w miejscu, gdzie powinna znajdować się strona tytułowa – przynajmniej teoretycznie, bo na cienkim, niemal przeźroczystym papierze wyrysowano jedynie kolejny pentagram, tym razem na całą stronę. Czarny tusz wyraźnie odcinał się na pożółkłej kartce i im dłużej na niego patrzyłam, tym bardziej nieswojo się czułam. W którymś momencie miałam nawet wrażenie, że pentagram zmienia się na moich oczach, jakby rosnąć i przysłaniając wszystko inne, żeby ostatecznie zmienić kolor na barwę świeżej, ludzkiej krwi...

Zamrugałam pośpiesznie, a dziwne wrażenie zniknęło równie nagle, co się pojawiło. Dla pewności przerzuciłam kilka stron, próbując skoncentrować wzrok na czymkolwiek, byleby zatrzeć wspomnienie zmieniającego się znaku. Jakieś niekształtne obrazy zamajaczyły w mojej pamięci, zniekształcony i zbyt odległy, żebym była w stanie go dosięgnąć, ledwo zresztą spróbowałam, poczułam tępy ból w skroniach. Próbując go ignorować, pobieżnie przejrzałam kilka następnych stron tekstu, wielokrotnie dostrzegając powtarzające się słowa, między innymi „nieśmiertelny", „wampir", „krwiopijca". Kiedy wczytałam się bardziej, przekonałam się, że zwłaszcza pierwsze rozdziały bezpośrednio dotyczą „zimnych istot", jak w niektórych podaniach nazywano moich bliskich, chociaż sposób przedstawienia wampirów w tej konkretnej książce znacznie odbiegał od tego, co sama wiedziałam. Niemal wszystkie wzmianki dotyczyły klasycznego sposobu patrzenia, żywcem wziętego z twórczości Brama Stokera. Zmartwychwstałe istoty, wrażliwe na słońce, żelazo i srebro, żywiące się śmiercią i krwią, żeby przetrwać. Dzieci nocy, wysysające życie z ludzi, by zaspokoić własne potrzeby i zachować nieśmiertelność. Ta część się zgadzała, mimo wszystko, jako jedyna zresztą, bo nie wyobrażałam sobie, żeby ktokolwiek był w stanie zabić albo unieszkodliwić wampira, wbijając mu osinowy kołek w serce – przebicie wampirzej skóry było jak próba dźgnięcia marmurowego posągu wykałaczką, a jednak coś w tych historiach mnie zafascynowało. To nic, że były nieprawdziwe, aczkolwiek taki sposób spojrzenia na całą sprawę nawet mnie przyprawił o dreszcz niepokoju.

Przerzuciłam kilka kolejnych stron, zatrzymując się mniej więcej w połowie księgi, właściwie bez powodu – głównie dlatego, że w tamtym miejscu zawinął się róg strony, więc nawet gdybym chciała, nie mogłabym jej przeoczyć. Spojrzałam na ręcznie zapisane słowa i coś ścisnęło mnie w żołądku, jakby moje ciało instynktownie wyczuło coś, czego rozum jeszcze nie był w stanie zrozumieć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)On viuen les histories. Descobreix ara