Renesmee
Zapadła cisza, podczas której po prostu patrzyłam się na Logana. Nie jako jedyna, jak zdążyłam się Zorientować, ale byłam zbyt skoncentrowana na dziecku i tym, co właśnie próbował nam zakomunikować.
– Co? – zapytałam w lekkim oszołomieniu, praktycznie bezwiednie. Mimo wszystko chciałam przerwać panującą ciszę, czując, że za moment oszaleję, jeśli zaraz tego nie zrobię.
– Niech Irys ci powie. Jej uwierzycie – stwierdził z nutką goryczy, która mnie zaskoczyła.
Machinalnie przeniosłam wzrok na małą, która już zdążyła wygodnie ułożyć się w objęciach Claire. Bawiła się ciemnymi włosami dziewczyny, chyba próbując się za nimi schować, co okazało się trudniejsze niż wtedy, kiedy na rękach trzymałam ją ja. Jasny blask nadal krążył w pobliżu Irys, ale ta już nie zwracała na niego uwagi, bardziej skoncentrowana na próbach unikania naglącego spojrzenia Logana.
Chciałam do niej podejść i spróbować jakoś nakłonić do tego, żeby zaczęła mówić, ale ubiegł mnie Rufus:
– Do rzeczy... – ponaglił, nie kryjąc rozdrażnienia. Zauważyłam, że Irys wzdrygnęła się, a w jej ciemnych oczach na powrót zabłysły łzy, tym samym sprawiając, że cały wysiłek, który włożyłam w to, by ją uspokoić, spełzł na marne. W tamtej chwili naprawdę miałam ochotę sprawdzić, czy jestem w stanie nakłonić zmaterializowaną energię do tego, żeby porządnie zdzieliła go po głowie. – O czym on mówi? Dziecko, co...?
– A mógłbyś przestać ją straszyć, proszę? – przerwałam mu gniewnie, przysuwając się bliżej Claire. Miałam przynajmniej cień nadziei na to, że moja obecność wystarczy, by uspokoić małą choć po części.
– Słucham? – Rufus spojrzał na mnie, wyraźnie zaskoczony. Nie miałam pojęcia, jaką miałam minę, ale jeśli choć w połowie tak zaciętą, jak się czułam, chyba faktycznie moje słowa musiały być dla niego zaskoczeniem. – Tylko ją o coś pytam. Nie powiesz mi, że sama nie chcesz wiedzieć, co się dzieje! – zauważył i zdawałam sobie sprawę z tego, że intencje miał dobre, ale i tak pokręciłam z niedowierzaniem głową.
– Po pierwsze, ona ma imię – przypomniałam mu, siląc się na cierpliwość. – I to na dodatek bardzo ładne – dodałam, na ułamek sekundy przenosząc wzrok na samą zainteresowaną. – A po drugie, jest przerażona, a z tym tonem możesz co najwyżej wpędzić ją w histerię... Zresztą, wydaje mi się, że zdążyłeś ją nastraszyć już wcześniej – stwierdziłam z przekonaniem, wspierając obie dłonie na biodrach; zwykle nie był zbyt towarzyski, a po tym, jak nastraszył mnie i Irys w korytarzu, nieszczególnie byłam zdziwiona tym, że nie wyglądała na szczególnie chętną do tego, żeby z nim rozmawiać.
Szlag, mogłam pojąć to, że wszyscy byliśmy zdenerwowani – trudno, żeby nie – ale nie sądziłam, żeby Rufus był w tym momencie najodpowiedniejszą osobą do tego, by próbować się rządzić. Chciał być praktyczny i takie podejście zwykle się sprawdzało, ale nie w przypadku dziecka i musiał zdawać sobie z tego sprawę. To był właśnie jeden z powodów, dla którego nie wyobrażałam go sobie jako ojca, a gdybym nie wiedziała, jak bardzo zaborczy i opiekuńczy był względem Claire, naprawdę trudno byłoby mi uwierzyć, że nadawał się do wychowania jakiegokolwiek dziecka.
ŞİMDİ OKUDUĞUN
LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)
Hayran Kurgu„Wydarzyło się coś złego" - ta jedna myśl dręczy Renesmee od chwili przebudzenia. Znajomy pokój, kochająca rodzina i czas, który spędziła nieprzytomna po ataku w zwykle bezpiecznych lasach Forks - wszystko brzmi logiczne, a jednak Nessie czuje, że o...