Sto dwadzieścia sześć

37 5 0
                                    

Isabeau

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Isabeau

Oddychała spazmatycznie, ledwo łapiąc oddech. Z trudem zmusiła się do tego, żeby zamilknąć, chociaż wszystko w niej aż rwało się do tego, żeby krzyknąć ponownie. Czuła ból w żebrach, choć – co uświadomiła sobie z opóźnieniem – to był skutek braku tlenu, bo podświadomie wstrzymała oddech. Niespójne obrazy wciąż mieszały się ze sobą gdzieś na krawędzi jej podświadomości, częściowo zacierając się w pamięci, chociaż za wszelką cenę starała się je zatrzymać. Wciąż nie była pewna, co takiego widziała, ale panika i niepokój, które jej towarzyszyły, nie pozostawały złudzeń co do tego, że wydarzy się coś naprawdę złego – i to może nawet szybciej, niż któregokolwiek z nich chciałoby sobie życzyć.

Ukryła twarz w dłoniach, wciąż roztrzęsiona. Czuła, że leży na czymś miękkim, co uświadomiło jej, że w końcu zdołała się uspokoić i najpewniej znajduje się w swoim hotelowym pokoiku, gdzie wraz z pozostałymi zdecydowała się zatrzymać na tę jedną noc. Serce wciąż waliło jej jak oszalałe, ale to było niczym w porównaniu z pieczeniem, które czuła pod powiekami. Kiedy otarła policzki, wyczuła pod palcami wilgoć i uprzytomniła sobie, że płacze, chociaż nigdy nie pozwalała sobie na łzy. Otarła je gniewnym ruchem, skoncentrowana przede wszystkim na oddychaniu i próbach dojścia do siebie. Emocje od zawsze doprowadzały ją do szaleństwa, a już zwłaszcza teraz, kiedy czuła się tak rozbita przez którąkolwiek ze swoich wizji. To nie powinno się dziać, a ona powinna być w stanie rozgraniczyć to, co miało nadejść, do rzeczywistości; zwykle przychodziło jej to bez większego wysiłku, ale odkąd zaczęła miewać te wizje...

Ale tym razem pamiętała, a to o czymś świadczyło. Zaczynała mieć dość tego, kiedy nagle traciła przytomność, a po wszystkim dowiadywała się, że wykrzykiwała albo w pośpiechu wypowiadała niespójne, pozbawione sensu rzeczy, które później nawet ją przyprawiały o dreszcze. Z kolei teraz... Ta wizja również nie należała do tych łatwych i prostych, które zwykle miewała. Nienawidziła patrzeć na świat oczami kogoś trzeciego, bezpośrednio doświadczając emocji, a już zwłaszcza bólu, tak jak w tym przypadku. Umierała – może nawet umarła i była tego pewna.

Znów widziała śmierć.

Zadrżała mimowolnie, zwłaszcza kiedy usłyszała głośny grzmot za oknem. Aż podskoczyła na swoim miejscu i zmrużyła już i tak obolałe oczy, kiedy ciemny pokój na ułamek rozjaśnił blask kolejnego pioruna. Deszcz bębnił w szyby i parapet z taką siłą, jakby jakimś cudem chciał rozbić szybę i dostać się do środka. Już od jakiegoś czasu zbierało się na burzę i najwyraźniej pogoda w końcu się załamała. Znów zadrżała i zmuszona była stłumić szloch, choć niepokój, który odczuwała, zaczął z wolna ustępować. Dawno nie czuła się aż tak rozbita z powodu jakiegokolwiek widzenia, a jednak to, co zobaczyła i usłyszała tym razem, ciągnęło się za nią w nieskończoność, wciąż nieznośnie żywe i napełniające ją skrajnymi emocjami. Kiedy opuszczała powieki, wciąż widziała twarz tamtej dziewczyny – jej błękitne, niezwykłe oczy i jasne włosy... – a w jej głowie rozbrzmiewało echo tego nieludzkiego ryku, mieszającego się z panicznym krzykiem Esme...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now