Sto trzydzieści osiem

30 4 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Oddychałam ciężko, coraz bardziej podenerwowana. Z jakiegoś powodu dotyk Mal'a i to, że stał tak blisko mnie, ciążyło mi bardziej niż cokolwiek innego, ale nie miałam odwagi, żeby go odepchnąć. Zachowaj spokój, nakazałam samej sobie, ale – co było do przewidzenia – zastosowanie swoich własnych rad w obecnej sytuacji, okazało się piekielnie trudne, by nie rzecz, że wręcz niemożliwe. Czułam, jak serce tłucze mi się w piersi, uderzając tak mocno, że to niemal bolało, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że to wyłącznie moje przewrażliwienie. Byłam przerażona, a zachowanie tego... dziecka, doprowadzało mnie do szaleństwa, przez co sama nie byłam w stanie stwierdzić, jak w obecnej sytuacji powinnam się zachować.

Byłam tutaj, bo on tego chciał. Powinnam była poczuć ulgę, skoro wiedziałam już, że wszystko sprowadzało się do bransoletki i tego, jaki miała na mnie wpływ, ale wcale nie czułam się z tego powodu lepiej. Wciąż czułam bijące od błyskotki ciepło, ale to już nie było aż tak uciążliwe, jak mogłoby mi się wydawać. Chciałam wierzyć w to, że skoro teraz jestem świadoma wszystkiego, co się dzieje i jakie to może mieć dla mnie konsekwencje, zdołam oprzeć się temu, co działo się ze mną, ale obawiałam się, że to wcale nie będzie takie proste – a Mal jeszcze nie pokazał pełni swoich mocy.

Czułam, że ciemność wokół nas gęstnieje, choć starałam się zbyt obcesowo nie rozglądać dookoła, bojąc się tego, co mogłabym jeszcze zauważyć. Wpatrywałam się w stojącego przede mną Mal'a, zwracając uwagę na każdy jego nawet najbardziej niepozorny ruch, gotowa bronić się albo rzucić do natychmiastowej ucieczki, gdyby zaszła taka potrzeba. Obie dłonie praktycznie bezwiednie położyłam na brzuchu, jakbym w ten sposób mogła bronić rozwijające się w moim wnętrzu dziecko przed niebezpieczeństwem, ale obawiałam się, że to wcale nie będzie takie proste, jak mogłabym tego oczekiwać. Kolejne sekundy mijały, a ja trwałam w coraz większym napięciu, mając wrażenie, że Mal świetnie bawi się moim kosztem, celowo wszystko przedłużając i sycąc się moim zdenerwowaniem, a już zwłaszcza lękiem.

Nie jako jedyny i byłam tego świadoma, choć tym razem żaden z demonów nie próbował przyssać się do mnie i krążącej w moich żyłach mocy. Kula światła, którą dla siebie stworzyłam i która towarzyszyła mi do tej pory, w którymś momencie zamigotała i ostatecznie zgasła, ale prawie tego nie zauważyłam. Wciąż miałam wrażenie, że jaskinia, w której oboje się znajdowaliśmy, emituje jakiś wewnętrznym blaskiem, choć nie miałam pewności, czy w tym wypadku mogę ufać sobie i swoim zmysłom. Z drugiej strony... Wciąż widziałam twarz Mal'a, a przecież to przynajmniej w tamtym momencie było dla mnie najbardziej istotne.

– Nie chcę cię skrzywdzić – powtórzył po raz wtóry Mal, co bynajmniej nie było odpowiedzią na pytanie, które mu zadałam. – Nie chcę... Dziecka też nie – dodał i znów chciał dotknąć mojego brzucha, ale praktycznie bezwiednie szarpnęłam się do tyłu, nie zamierzając pozwolić na to, żeby mnie dotykał.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz