Trzydzieści

30 5 2
                                    

Renesmee

Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.

Renesmee

Przestałam walczyć, aż nazbyt świadoma tego w jak nieciekawej sytuacji się znalazłam. Nie potrafiłam zrozumieć tego, co właśnie się dzieje, ale spojrzenia Riddley'a dały mi do zrozumienia, że moja wiedza czy też jej brak najmniej go interesują. Wydawał się mocno wytrącony z równowagi, jakby właśnie działo się coś, czego obawiał się od dawna i co mocno komplikowało mu życie. Nie byłam pewna, co powinnam o tym myśleć, ale instynkt podpowiadał mi, że najrozsądniejszym, co mogę w tej sytuacji zrobić, jest podporządkowanie się – przynajmniej na jakiś czas. Rozjuszone wilkołaki bywały niebezpieczne, a gdybym doprowadziła któregokolwiek z nich do ostateczności, wtedy nawet Riddley nie byłby mi w stanie pomóc; nie żeby miał powody, skoro właściwie się nie znaliśmy, ale od śmierci Yves'a uważałam go za jedynie odrobinę cynicznego, aczkolwiek lepszego od ojca. Nie byłam pewna, jak wiele zmieniło się przez te wszystkie lata, które minęły od mojego zniknięcia, ale mimo wszystko wydawał mi się przejęty sytuacją, dlatego miałam cień nadzieję, że jednak...

Och, to nie była pora, by o tym myśleć. Mogłam spróbować zaatakować telepatycznie i namieszać obu nieśmiertelnym w głowach, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się. Słowa Riddley'a nie dawały mi spokoju, poza tym jak nie patrzeć podążanie za nimi równało się temu, co i tak chciałam osiągnąć: a mianowicie dostaniu się do miasta. Głupotą wydawało mi się doprowadzić do sytuacji, gdybym wparowała do miasta na własną rękę, na dodatek z poszukującą mnie strażą na karku. Skoro mogłam uśpić ich czujność i przy okazji spróbować się czegoś dowiedzieć, chciałam przynajmniej spróbować tej możliwości. W najgorszym wypadku mogło okazać się, że z własnej woli wpakowałam się w tarapaty, ale z tym liczyłam się już od chwili, kiedy zdecydowałam się na powrót do miejsca, w pamięci mając wydarzenia nocy, która zmieniła wszystko. Tęsknota i związane z nią emocje to było jedno, ale nawet ja nie byłam na tyle naiwna, żeby spodziewać się gorącego przyjęcia i tego, że w Mieście Nocy jakimś cudem czas się zatrzymał i specjalnie dla mnie wszystko wróciło do normy.

A jednak kiedy Riddley i jego milczący tymczasowo towarzysz poprowadzili mnie w kierunku miasta, poczułam się dokładnie tak, jakby wszystko było takie samo jak wcześniej. Kamienny łuk – czy też raczej Piekielna Brama, jak nazywali go mieszkańcy miasta – który mijałam już pierwszego dnia pobytu w Mieście Nocy, wyglądał równie imponująco, co i za pierwszym razem. Miałam zaledwie chwilę, by raz jeszcze zerknąć za wyrytą na samym szczycie sentencję oraz zdobiące przejście symbole. Znałam znaczenie każdego z nich, w pamięci mając chociażby srebrzysty medalion Isabeau z półksiężycem wysadzanym drogimi kamieniami, który tak często zakładała, żeby podkreślić swoją pozycję. Mimowolnie próbowałam obejrzeć się stronę, gdzie znajdowała się świątynia, ale z takiej odległości nie miałam szans na to, żeby dostrzec klif.

Nie jestem pewna, czego spodziewałam się po zapowiedzi Riddley'a, ale od samego początku zakładałam, że wilkołaki poprowadzą mnie w stronę Niebiańskiej Rezydencji. W pierwszym odruchu natychmiast pomyślałam o Dimitrze, co znacznie mnie uspokoiło, bo w perspektywie spotkania z królem nie było niczego, co powinno napawać mnie niepokojem... A przynajmniej taką miałam nadzieję.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin