Sto dwadzieścia osiem

42 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Wciąż drżałam, próbując zapanować nad oddechem i własnym ciałem. Poczułam, że Rufus przesunął się, po czym bardzo ostrożnie zszedł ze mnie, dzięki czemu w końcu byłam w stanie głębiej odetchnąć. Zanim zdążyłam się zastanowić, wampir przykucnął przy mnie i okręcił w taki sposób, żeby móc wsunąć mi dłoń pod plecy i pomóc usiąść. Mocniej zacisnęłam powieki, świadoma tego, że naukowiec właściwie nie odrywa ode mnie wzroku.

– Nic ci nie jest? – zapytał i zabrzmiało to tak, jakby faktycznie się niepokoił. – Renesmee, do diabła, spójrz na mnie! – ponaglił mnie, nagle tracąc cierpliwość.

Trochę mnie to otrzeźwiło, tym bardziej, że jego zagniewany ton skutecznie wytrącił mnie z równowagi. Aż podskoczyłam na swoim miejscu i wyprostowałam się niczym struna, przy okazji omal nie uderzając go w twarz, kiedy z rozpędu poderwałam się do pozycji siedzącej. W porę odchylił się do tyłu, jednocześnie wciąż mnie trzymając i chyba nawet lepiej, bo czułam się tak roztrzęsiona, że niewiele brakowało, żebym znów wylądowała na ziemi i uderzyła tyłem głowy o podłogę.

Mrugając pośpiesznie, w końcu zdołałam skoncentrować wzrok na twarzy Rufusa. Mimo panującego w pomieszczeniu półmroku, doskonale widziałam jego bledszą niż zazwyczaj twarz i nieznacznie rozszerzone oczy. Wyglądał na co najmniej wstrząśniętego, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że i tak nie poznam pełni jego czuć – potrafił grać równie dobrze, co Gabriel i znamienita większość nieśmiertelnych, których znałam. Jego brązowe tęczówki wydawały się ciemniejsze niż zazwyczaj i bardziej niż zwykle poważne.

Wciąż spanikowana i spięta tak bardzo, że od wysiłku zaczynały boleć mnie mięśnie, nerwowo rozejrzałam się dookoła. Nie do końca docierało do mnie to, co widzę, ale po chwili zaczęłam porządkować fakty i wszystko stało się dla mnie jasne. W pokoju panował istny chaos i nie miałam na myśli wyłącznie wywróconej leżanki, którą wcześniej zajmowałam. Pamiętałam szarpnięcie, które poczułam, zanim wylądowałam na ziemi i dotarło do mnie, że wylądowałam niemal na drugim końcu pomieszczenia... Czy też raczej to Rufus musiał odepchnąć mnie aż tak daleko, próbują chronić przed czymś, czego ja mogłam tylko się domyślać.

W oszołomieniu uświadomiłam sobie, że wzdłuż ścian ciągnął się całe stosy szklanych odłamków – jedynej pozostałości po żarówkach, co wyjaśniało ciemność. Widziałam zarys elektroencefalografu, ale i on wyglądał jakoś dziwnie, i to nie tylko dlatego, że nie wyglądał jakby miał jeszcze działać. Praktycznie bezwiednie potrząsnęłam głową i przeczesałam drżącą dłonią miejscami posklejane czymś lepkim włosy, żeby upewnić się, że w ogólnym zamieszaniu strząsnęłam wszystkie diody, którymi podpiął mnie do urządzenia Rufus.

Wzdrygnęłam się, kiedy naukowiec ujął mnie za rękę. Spojrzałam na niego nieco nieprzytomnie, próbując zrozumieć, dlaczego jest taki spięty i po co właściwie mierzył mi puls.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now