Sto dwadzieścia jeden

30 6 1
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Długo stałam w tamtym korytarzu, zastanawiając się nad tym, co powinnam zrobić. Gabriel i Sophie zniknęli, co niejako pozwoliło mi się uspokoić i przynajmniej spróbować zebrać myśli, ale to i tak nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. Bawiłam się komórką Gabriela i próbowałam stwierdzić, co takiego powinnam o tym myśleć, zwłaszcza teraz, kiedy chłopak po raz kolejny zachowywał się w taki sposób – i to zaraz po tym, jak byłam gotowa wysłać go do diabła, skoro chwilę wcześniej po raz wtóry nieświadomie mnie zranił.

W porządku, tyle że to nie była tak do końca jego wina, a przynajmniej nie bezpośrednio. Nawet gdyby chciał mnie zrozumieć, w pewnym sensie nie dałam mu po temu okazji, więc – praktycznie rzecz ujmując – byłam mu coś winna. Nie byłam pewna, czy mnie to zadawala, ale sama świadomość czekającej nas rozmowy w równym stopniu mnie przerażała, co i napawała entuzjazmem. Tak, to naturalne, że chciałam zobaczyć się z Gabrielem; mogłam być na niego zła, ale przecież od samego początku zdawałam sobie sprawę z tego, że to jedynie chwilowe załamanie. Co więcej, każde słowo, które wypowiedziałam podczas rozmowy z Laylą, było prawdziwe, a ja zamierzałam przy nim trwać, niezależnie od wszystkiego. Gdyby moja szwagierka znała prawdę, doskonale zdawałaby sobie sprawę z tego, że przypadek mój i Gabriela jest wyjątkowy, a słowo „zerwanie" jest tutaj pojęciem względnym. Jak mogłabym tak ostatecznie zostawić kogoś, komu oddałam duszę – i to ze wzajemnością? Byliśmy ze sobą połączeni w sposób, którego do tej pory nie dało się opisać słowami, a zmiany, które zaszły w Gabrielu, w istocie niczego pod tym względem nie zmieniały.

Tak czy inaczej, to jeszcze nie znaczyło, że nie mogłam wyznaczać mu granic i próbować wpłynąć na to, jak się zachowywał. Chyba powinnam się cieszyć, że wciąż coś go do mnie ciągnęło, niezależnie od tego, jak sama się zachowywałam. Wręcz nieprawdopodobnym wydawało się to, że ktoś o tak skomplikowanym, trudnym charakterze, jeszcze nie machnął ręką, ale najwyraźniej coś powstrzymywało go przed ignorowaniem mnie. Nie byłam pewna, czemu właściwie powinnam taki stan rzeczy zawdzięczać, ale bez wątpienia satysfakcjonowało mnie to, zwłaszcza, że gdybym dla odmiany to ja musiała przekonywać Gabriela do siebie, sprawy mocno by się skomplikowały. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mogę tak mieszać mu w głowie, nawet jeśli sam zachowywał się tak samo, ale przynajmniej na tamtą chwilę nie byłam w stanie niczego pod tym względem zmienić. Mogłam co najwyżej psychicznie przygotować się do tego, żeby spokojnie z nim porozmawiać i nie zdzielić go czymś ciężkim po głowie, kiedy po raz kolejny udowodni mi, że to, co niegdyś dla nas oboje było oczywiste, teraz pozostaje dla niego całkowitą abstrakcją.

Wypuściłam powietrze ze świstem, coraz bardziej zrezygnowana. Martwiłam się o Sophie i musiałam przyznać, że nie byłam jakoś szczególnie zadowolona z tego, że dziewczyna została sama z Gabrielem, jednak z drugiej strony... Nie, na pewno by mi tego nie zrobił, zwłaszcza po tym, jak dał mi do zrozumienia, że chciałby jak najszybciej dojść ze mną do porozumienia. Może i wyglądał trochę marnie (a przynajmniej tak mi się wydawało, chociaż w ogólnym zamieszaniu nie miałam okazji, żeby mu się uważniej przyjrzeć), ale na pewno nie wykorzystałby dziewczyny, która ledwo słaniała się na nogach i miała ze mną jakiś związek. Nie byłam jeszcze pewna, co powinnam z tym zrobić, ale ewentualne pragnienia Gabriela były akurat czymś, co mogłam przeanalizować przy jakiejś innej okazji, na przykład wtedy, kiedy pozbyłabym się innych zmartwień. Skoro tak, wychodziłoby na to, że w najbliższym czasie ten problem mi nie grozi, aczkolwiek...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now