Trzydzieści siedem

34 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Nigdy nie widziałam różnicy pomiędzy pomieszczeniami w których pracował Rufus. Wiedziałam jedynie, że bywając zagracone, a samo laboratorium pełne jest najróżniejszych, nieznajomych mi sprzętów, których nie potrafiłam nazwać, a tym stwierdzić do czego służą. Tak czy inaczej, miałam pewne wyobrażenie tego, co miało się znajdować za kolejnym, tym razem czarnym i niepozornym pasem materiału – i, co było do przewidzenia, oczywiście się pomyliłam.

Wcześniejsze wejście prowadziło bezpośrednio do kuchni, jednak tym razem znaleźliśmy się w niedługim, ciasnym tunelu. Zamrugałam kilkukrotnie, żeby przyzwyczaić oczy do łagodnego światła rzucanego przez kinkiety na ścianach, zupełnie różnego od elektrycznego blasku jarzeniówek. Mimowolnie zadrżałam, chociaż nie byłam pewna czy to wina panującego w podziemiach chłodu, zmęczenia czy wszystkiego tego jednocześnie. Blask imitujących pochodnię lamp sprawiał, że wszystko nabrało ciepłego, żółtopomarańczowego odcienia. Było w tym coś kojącego, ale jednocześnie nie mogłam zapomnieć o tym, że przez cały czas towarzyszył mi Rufus.

– Nie tego się spodziewałaś, co? – zagaił spokojnie Rufus. Cały czas obserwował mnie uważnie, jakby spodziewał się, że w którymś momencie puszczą mi nerwy i zdecyduję się uciec z wrzaskiem. – Potrzebowałem spokoju.

– Innymi słowy, znowu się odizolowałeś – stwierdziłam, ale nie byłam tym jakoś szczególnie zdziwiona.

Wzruszył ramionami i w końcu mnie puścił. Nie potrzebowałam jego ponaglającego spojrzenia, żeby stwierdzić, że oczekuję tego, iż pójdę za nim, dlatego bez słowa protestu pozwoliłam poprowadzić się w głąb tunelu. Rufus narzucał dość szybkie tempo, wciąż pod wpływem silnych emocji, ale i tak poruszał się dużo wolniej i spokojniej niż podczas wcześniejszej wędrówki korytarzami.

Szłam, uważnie rozglądając się dookoła. Drażniło mnie chłodne, wilgotne powietrze podziemi, jakże różne od tego do którego się przyzwyczaiłam. Czułam się zmęczona, a nadmiar wrażeń i to, że po raz wtóry tego dnia znalazłam się w ciasnym tunelu, sprawiał, że narastało we mnie wrażenie klaustrofobii. Nie byłam pewna, która jest godzina, ale obserwując wyraźnie pobudzonego Rufusa doszłam do wniosku, że musi być już dość późno, chociaż równie dobrze mogłam się mylić. Mogłabym przysiąc, że od mojej rozmowy z Michaelem minęły całe wieki, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że wszystko działo się dużo szybciej niż mi się wydawało.

Szybko zorientowałam się, że część, którą zajął dla siebie Rufus, przypomina coś w rodzaju przedsionka, prowadzącego do kilku mniejszych pomieszczeń. Wampir najwyraźniej nie widział potrzeby, żeby dbać o założenie czegokolwiek, co można by uznać za prowizoryczne drzwi – w końcu już na wstępie wyraźnie dał Carlisle'owi i mnie do zrozumienia, że lepiej dla nas byłoby, gdybyśmy omijali to miejsce z daleka – więc mogłam bez przeszkód rozeznać się w sytuacji. Wyglądało na to, że „odizolowany" było doskonałym określeniem, żeby opisać zachowanie Rufusa. Miałam wrażenie, że przeniósł znamienitą część swojej dawnej kryjówki, łącznie z imponującą biblioteką, która zachwycała Damiena, a na którą niejednokrotnie narzekała Layla – czy też raczej na to, że mimo obecności regałów na książki raz po raz musiała kluczyć pomiędzy całymi stosami opasłych tomów i sporządzonych w pospiechu notatek.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now