Dziewięćdziesiąt osiem

29 5 1
                                    

Claire

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Claire

Claire gwałtownie poderwała głowę, wbijając wzrok w atramentowe niebo. Noc była bezgwiezdna i bezksiężycowa, a przynajmniej tak pomyślała w pierwszym momencie, póki nie uprzytomniła sobie, że to nie chmury, ale jakiś ciemny kształt przysłonił niebo.

Czarne skrzydła. Szerokie i lśniące, ciemniejsze niż sama noc, choć to wydawało się niemożliwe, zagarniały powietrze z głośnym trzepotem, który sprawił, że zadrżała. Teraz wyraźnie widziała zarys niesionej na skrzydłach na wpół ludzkiej postaci, co prawda będącej zbyt daleko, żeby mogła rozpoznać rysy twarzy, ale to nie miało znaczenia. Serce zabiło jej szybciej, kiedy uświadomiła sobie na kogo właśnie patrzy, kiedy zaś dostrzegła jakiś dziwny, podłużny kształt w dłoniach zataczającego szerokie koła tuż nad budynkami kamieniczek demona...

Krzyk Jenny sprowadził ją na ziemię. Zmusiła się do tego, żeby oderwać wzrok od skrzydlatego nieśmiertelnego, w zamian koncentrując się na tym, co działo się w ciasnej uliczce. Żadne z nich – ani ona, ani grupa Ashery – nie zorientowało się, kiedy noc zgęstniała, w jednej chwili zmieniając się coś, czego na pewno nie dało się nazwać spokojnym i cichym. Ciemność na jej oczach zmieniała się, nagle nienaturalnie czarna i jakby... żywa. Cienie wydłużyły się i teraz przypominały pełzającą tuż przy ziemi, wijącą się mgłę, która z równym powodzeniem mogłaby przybrać kształt ludzkiej sylwetek...

Albo kilku.

Patrząc w wijącą się, kotłującą masę, miała wrażenie, że raz po raz dostrzega coś, co przypominało zdeformowane części ciała, a zwłaszcza... twarze. Bezkształtne, o nieokreślonych rysach i pustych oczodołach, co już samo w sobie wystarczyło, żeby przyprawić ją o dreszcze.

Powinna była uciekać, ale nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Mgła wydawała się być wszędzie, odcinając wszystkie możliwe drogi ucieczki, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Claire instynktownie przesunęła się bliżej środka uliczki, trzymając się z daleka od cienia i ścian, choć wyjdzie na z ukrycia również nie wydawało jej się najlepszą alternatywą.

Również Ashera, Jenny i Tayler zbili się w ciasną grupkę, próbując trzymać się na dystans od ciemności. Dołączyła do nich, nie dbając o to, że ją zauważą. Nawet jeśli ich zaskoczyła, nie zwrócili na jej obecność większej uwagi, zbyt podenerwowani i skoncentrowani na zagrażającym im niebezpieczeństwie, żeby przejmować się jej pojawieniem się.

– Cholera... – usłyszała podenerwowany głos Ashery. Wampirzyca była spięta i nieznośnie poważna, zachowując się w sposób zupełnie odmienny od tego, który Claire miała okazje zaobserwować do tej pory. Już nie była tak pewna siebie i cyniczna jak jeszcze chwile wcześniej. – Spadamy stąd.

– Jak?! – warknęła na nią Jenny, ale wampirzyca nawet na swoją towarzyszkę nie spojrzała.

Claire sama miała ochotę zdać to pytanie, ale nawet nie próbowała. I tak by jej nie odpowiedzieli, równie oszołomieni i niezdolni do ruchu, co i ona. Czujnie wodziła wzrokiem na wszystkie strony, gorączkowo szukając rozwiązania; w rzeczywistości pragnęła rzucić się do ucieczki, obojętna na możliwe konsekwencje. Gdyby przynajmniej spróbowała...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now