Trzydzieści osiem

36 6 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Czułam, że zaczyna kręcić mi się w głowie. Miałam problemy z oddychaniem, co bynajmniej nie ułatwiało mi zapanowania nad emocjami. Nie potrafiłam stwierdzić, dlaczego wszystko wydaje się wirować, chociaż pozostawałam w miejscu, starając się skupić wzrok na... czymkolwiek.

Usłyszałam westchnienie, a po chwili dłonie Rufusa stanowczo zacisnęły się na moich ramionach. Zamrugałam nieco nieprzytomnie, zmuszając się do tego, żeby skoncentrować na nim wzrok. Wszystko nadal dochodziło do mnie jakby z oddali, jednak nawet chcąc, nie byłam w stanie odciąć się do tego wszystkiego, co działo się wokół mnie. Nie miałam wpływu na nic, a to, że najwyraźniej byłam zdana na pomoc wampira, bynajmniej mnie nie uspokajała.

– Renesmee... – zaczął Rufus, ale energicznie potrząsnęłam głową. – Dlatego kazałem ci usiąść. Poza tym sam nie wiem, czy powinienem powiedzieć ci coś więcej – dodał, nie zaważając na moje protesty.

Jego słowa podziałały na mnie niczym kubeł lodowatej wody. Natychmiast zdołałam nad sobą zapanować i skupić na nim wzrok. Nie potrafiłam określić, jaki mam wyraz twarzy, ale w tamtej chwili czułam się w równym stopniu oszołomiona, rozbita i zagniewana.

– Żartujesz sobie? – zapytałam. Z ulgą odkryłam, że mój głos brzmiał zdecydowanie lepiej niż mogłoby sugerować samopoczucie. – Nie ma mowy! Komu jak komu, ale tobie na pewno nie zamierza pozwolić traktować się tak, jakbym była dzieckiem – stwierdziłam zagniewana. Nie zamierzałam przerwać teraz, zwłaszcza, że mówił mi takie rzeczy!

– Nigdy nie patrzyłem na ciebie tak, jakbyś była dzieckiem – oznajmił. Sądziłam, że już przywykłam do tego, iż zaskakuje mnie na każdym kroku, ale najwyraźniej dopiero zaczynał się rozkręcać. – W naszym wypadku wiek nie ma znaczenia.

– A jednak znowu zaczynasz mnie zbywać – zauważyłam, zaplatając ramiona na piersi.

Rufus wypuścił powietrze ze świstem. Wyglądał na poirytowanego i zmęczonego, ale jakaś część mnie zdawała sobie sprawę z tego, że to tylko pozory. Zdążyłam się już przekonać, że w przypadku naukowca nastroje potrafiły zmieniać się ot tak, poza tym przez wieki życia miał mnóstwo okazji, by podnieść zdolność ukrywania emocji do rangi sztuki. Nigdy nie potrafiłam stwierdzić, co takiego sobie myślał, ale w tamtej chwili nie miałam najmniejszych wątpliwości co do tego, że próbuje ukryć własne cierpienie za innymi, mniej istotnymi emocjami.

W tamtej chwili pożałowałam, że sama nie jestem do tego zdolna. Nie rozumiałam jak przez te wszystkie lata mógł tak po prostu żyć, świadom tego, że Layla jest gdzieś tam, może nawet na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony, kiedy słyszałam jak mówił o Claire, chyba do pewnego stopnia byłam w stanie jego zachowanie zrozumieć. Miał córkę, która go potrzebowała zdecydowanie bardziej od mojej szwagierki. Claire była wtedy malutka, a Layla... No cóż, Layla była najzupełniej bezpieczna, przynajmniej teoretycznie, skoro faktycznie miała dla Isobel takie znaczenie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now