Sto siedemdziesiąt

30 5 0
                                    

Rufus

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rufus

To było czyste szaleństwo i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś podobnego, chociaż w przeszłości miał kilka okazji, by przekonać się, co to znaczy być związanym emocjonalnie z telepatką – i czym jest ta niezwykła więź, która wiązała go z Laylą w sposób, który w równym stopniu go fascynował, co i oszałamiał. Rufus chyba nigdy nie miał w pełni przywyknąć do skomplikowanej kwestii, jaką były emocje, chociaż lata spędzone z Laylą nauczyły go w tej jednej kwestii więcej niż mógłby sobie wyobrazić.

Teraz była również Claire i w efekcie sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej. W zasadzie do tej pory strach był mu obcy, może pomijając kilka nieprzyjemnych incydentów, kiedy w naturalny sposób starał się postępować w taki sposób, by uniknąć najgorszego z możliwych scenariuszy, który mógłby być mu pisany, gdyby postąpił nie tak, jak trzeba. Zdecydowanie nie przywykł do tego, żeby się bać, a przynajmniej samotne lata życia nie sprzyjały odczuwaniu czegoś tak intensywnego i ograniczającego, jak lęk. Z łatwością przychodziło mu odsuwanie od siebie emocji, zwłaszcza tych niechcianych, skoro jedynym jego zmartwieniem pozostawało jego własne bezpieczeństwo. Kiedy trzeba było troszczyć się wyłącznie o siebie, możliwość popełnienia błędu i ewentualnego cierpienia stawała się czymś mało prawdopodobnym i absolutnie niegroźnym, przynajmniej spoglądając na sytuację z odpowiedniego punktu widzenia.

Nieprawdopodobne, jak wiele mogło zmienić się za sprawą jednej osoby – a jednak jego życie wywróciło się do góry nogami z chwilą, w której Layla pierwszy raz pojawiła się w laboratorium, od samego początku wzbudzając w nim uczucia do których zdecydowanie nie był przyzwyczajony. Od tamtej chwili zmieniło się wszystko, ale chyba dopiero kiedy pojawiła się Claire, w pełni dotarło do niego, co to tak naprawdę oznacza.

Claire nie była Laylą, chociaż dostrzegał w niej tak wiele cech matki i że czasami bywało to bolesne. Nie zmieniało to jednak faktu, że przeciwieństwie do Layli, dziewczyna była delikatna i absolutnie niedoświadczona, a przy tym bezbronna. Było w tym sporo jego winy, bo nigdy nawet przez myśl mu nie przyszło, że powinien zadbać o to, by nauczyć ją walczyć. Jak mógłby próbować narażać do kruche, niewinne stworzenie, dla którego podziemia były jednym światem, który kiedykolwiek przyszło ją poznać? Claire była inteligentna (nie ukrywajmy – miała to po nim, chociaż również Layli nauka przychodziła stosunkowo łatwo, jeśli już decydowała się w coś zaangażować), ale w tym wypadku zdolności pojmowania nie równały się doświadczeniu, a tego drugiego zdecydowanie dziewczynie brakowało. To on był od tego, żeby ją chronić, nie tylko przed samym sobą, ale ewentualnym zagrożeniem z zewnątrz, a przecież jak długo pozostawała w podziemiach, była bezpieczna...

Do diabła, jak to się stało, że nie zorientował się nawet, kiedy w zachowaniu Claire coś się zmieniło? Na myśl nie przyszłoby mu, że dziewczyna zdecydowałaby się wyjść na zewnątrz, a przynajmniej nie w pojedynkę, bo do tych idiotycznych epizodów, kiedy towarzyszyła Matt'owi i Lucasowi, mieli dwa różne podejścia. W porządku, wtedy przynajmniej mógł założyć, że jest względnie bezpieczne, ale teraz...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now