Siedemdziesiąt jeden

31 5 0
                                    

Renesmee

Ups! Tento obrázek porušuje naše pokyny k obsahu. Před publikováním ho, prosím, buď odstraň, nebo nahraď jiným.

Renesmee

Zrozumiałam, że nie ma już odwrotu. Wszelakie wątpliwości w jednej chwili zeszły na dalszy plan, a ja byłam w stanie myśleć wyłącznie o tym, co musiałam zrobić. Spróbowałam się wyciszyć, koncentrując na tym, co chciałam poukładać sobie w głowie i starając się ignorować oszołomione spojrzenia bliskich. Udawaj, że ich tutaj nie ma, nakazałam sobie, chociaż jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Gdyby tak było, pewnie jeszcze w Forks zdecydowałabym się przeprowadzić tę rozmowę, zdolna odciąć się od wszelakich obaw i myśli o możliwych konsekwencjach.

Sama nie byłam pewna, co dodawało mi energii – to miejsce, wsparcie przynajmniej kilku osób, świadomość tego, że niezależnie od wszystkiego nie zwariowałam... Najpewniej wszystko po trochu, co zwłaszcza w połączeniu ze świadomością tego, iż świat już dawno temu stanął na głowie, pozwoliło mi mówić. Byłam tu i teraz, w pełni zdecydowana zrobić wszystko to, co będzie konieczne, żeby odzyskać przynajmniej ułamek dawnego życia i tych, których kochałam. W takim wypadku to, jak mogli zareagować moi bliscy, nie miało znaczenia, zwłaszcza, że żadne z nich nie mogło powstrzymać mnie przed tym, co sobie postanowiłam.

– Chwileczkę... – To Emmett jako pierwszy otrząsnął się po moim niecodziennym wyznaniu na tyle, żeby być w stanie cokolwiek z siebie wykrztusić. – Mówisz, że spędziłaś lata... Gdzie?

– W dwudziestym wieku – powtórzyłam usłużnie, prostując się na swoim miejscu. Gdyby to ode mnie zależało, natychmiast skorzystałabym sposób na użycie zdolności Camerona, by stać się niewidzialną. Niestety, nie miałam takiej możliwości, a jednym, co mi pozostało, było cierpliwe znoszenie oszołomionych spojrzeń. Cóż, pewnie na ich miejscu również nie tak łatwo przyjęłabym własne słowa do świadomości. – Konkretnie wszystko zaczęło się od Columbus, rok tysiąc dziewięćset dwudziesty – dodałam i bez patrzenia na Esme wiedząc, że miejsce i data były dla niej aż nazbyt znajome. – Zdolności Michaela są złożone, ale w gruncie rzeczy to ma więcej sensu niż mogłoby się wydawać. Lilianne... To znaczy ta dziewczyna, która was tutaj przyprowadziła, potrafi zmaterializować się w dowolnym miejscu, jeśli tylko wcześniej je widziała albo w nim była. Michael robi to samo, ale... jakby w przestrzeni? Jeśli uznać, że każda miniona sekunda, minuta czy godzina to odrębna rzeczywistości, wtedy łatwiej zrozumieć. Michael jakimś cudem znalazł sposób na to, żeby się pomiędzy nimi przemieszczać – wyjaśniłam, nagle będąc znaleźć odpowiednie słowa na zobrazowanie innym tego, co do tej pory dla mnie stanowiło równie abstrakcyjny temat. Kto by pomyślał, że po tym wszystkim będę do tego zdolna?

Nie miałam pojęcia, jaką mam minę, ale wyraz twarzy moich bliskich sugerował, że bynajmniej nie podzielali mojego entuzjazmu. Nie dało się ukryć, że nie na co dzień jest się świadkiem tego, jak ktoś ze swobodą bredzi na temat podróży w czasie oraz tego, że mógłby doświadczyć czegokolwiek tak abstrakcyjnego, jak spędzenia kilku ładnych lat w czasach, kiedy nawet nie miał prawa istnień. W końcu sama Bliss stwierdziła, że ze swoimi przeżyciami już dawno mogłabym zrobić karierę w mediach; nie dało się ukryć – to było pokręcone, nawet jeśli sama zdołałam się do tego przyzwyczaić. Przy szukaniu sposobu na to, żeby po raz wtóry wyjaśnić komuś tę samą, skomplikowaną historię, pewne fakty po prostu przestawały szokować... A przynajmniej tak mi się wydawało.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Kde žijí příběhy. Začni objevovat