Siedem

45 7 0
                                    

Renesmee

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

Renesmee

Czułam się nieswojo, ale starałam się o tym nie myśleć. Jacob przypatrywał mi się uważnie, sprawiając wrażenie kogoś, kto sam nie wie czego chce bardziej – zostać czy może znaleźć jakiś mniej lub bardziej sensowny powód, żeby uciec od konieczności odpowiadania na jakiekolwiek pytania. Jeśli miałam być szczera, sama również czułam się w taki sposób, niczym uwięzione w klatce zwierzę. Pragnęłam działać, ale jednocześnie nie miałam po temu sposobności i to było w tym wszystkim najgorsze.

Jake skinął głową w stronę drzwi wejściowych, więc bez pośpiechu ruszyłam w tamtą stronę. Wyszliśmy na ganek, przystając we względnie suchym miejscu, co było o tyle trudne, że ulewa wciąż trwała, a lodowate krople uderzały o dach. Skuliłam się pod ścianą blisko drzwi, a Jacob zatrzymał się tuż obok mnie, tak blisko, że czułam bijący od jego ciała żar. To było znajome, przyjemne ciepło i przez ułamek sekundy pragnęłam wpaść mu w ramiona, żeby móc wtulić się w jego umięśniony tors, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam. Czułam wewnętrzny opór, zupełnie jakbym nagle znalazła się sam na sam z kimś równie znajomym, co i obcym, kogo nie widziałam całe wieki.

– No cóż, chyba nie mamy co liczyć na więcej prywatności – stwierdził spokojnie mój przyjaciel, próbując nieudolnie rozluźnić atmosferę, ale oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że idzie mu to marnie.

– O czym chciałeś ze mną rozmawiać? – zapytałam wprost, nie próbując nawet udawać, że czuję się swobodnie.

Zaplotłam ramiona na piersi, zaraz jednak rozluźniłam uścisk i instynktownie przeniosłam ręce na brzuch; dziwne, ale moje piersi wydawały się nienaturalnie wrażliwe i obolałe.

Jake spojrzał na mnie w nieodgadniony sposób, nagle speszony. Niczego więcej nie potrzebowałam, żeby utwierdzić się w przekonaniu, iż myśli o wpojeniu i wczorajszej nocy, ale nie zamierzałam ułatwiać mu sprawy i o czymkolwiek wspominać. Po prostu czekałam, pustym wzrokiem wpatrując się w majaczące w oddali drzewa, mocno zniekształcone przez panujący deszcz. Czułam przenikliwy chłód, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że ma to nie tyle związek z temperaturą powietrza, co mną samą – albo raczej z tym, jak bardzo zagubiona i rozbita się czułam.

– Nessie... – Jacob wypowiedział moje imię z wahaniem. Zamrugałam i przeniosłam na niego wzrok, chociaż nie potrafiłam zmusić się do spojrzenia mu w oczy. – Ech... Przepraszam cię za to, co powiedziała Shelby – wypalił, chociaż po minie wiedziałam, że chciał powiedzieć coś zupełnie innego.

Uniosłam brwi zaskoczona, ale nie skomentowałam tego nawet słowem. Mogłam na niego naciskać, zadawać pytania i dawać się ponieść emocjom, które wzbudziły we mnie już same słowa Emily, ale nie chciałam tego robić, świadoma tego, jak bardzo sytuacja musiał być dla niego trudna. Jeśli faktycznie to ja byłam jego wspomnieniem i dusił to w sobie przez te wszystkie lata, zasłużył na przynajmniej odrobinę zrozumienia z mojej strony, nawet jeśli nie miałam zielonego pojęcia, jak powinnam się w tej całej sytuacji odnaleźć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon