Dziewięćdziesiąt

30 6 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Szłam szybko, nie oglądając się za siebie. Po wyjściu ze stołówki natychmiast skierowałam się w stronę przedsionka, bez chwili wahania korzystając z okazji, żeby jeszcze dzisiaj odpuścić sobie kolejne zajęcia, skoro River Song twierdziła, że mój plan wchodził w życie dopiero od następnego dnia. Gabriel nie po raz pierwszy skutecznie wytrącił mnie z równowagi swoim zachowaniem, przez co czułam się tak rozbita i oszołomiona, że pewnie i tak nie byłabym w stanie skoncentrować się na niczym inny – a już zwłaszcza na jakichkolwiek lekcjach, tym bardziej jeśli w grę wchodziło strzelanie z łuku. W zasadzie otoczenie powinno być wdzięczne za to, że przynajmniej tymczasowo nie zamierzałam brać broni do rąk, bo w swoim stanie, popisy strzeleckie w moim wykonaniu mogły się skończyć różnie.

Nie musiałam zastanawiać się nad tym, dokąd idę, bez większego trudu znajdując główne wyjście. Przerwa obiadowa wciąż trwała, więc bez większych przeszkód wydostałam się na zewnątrz, tym razem mając to szczęście, że po drodze nie wpadłam na nikogo, kto mógłby mnie zatrzymać. Ulżyło mi, bo nie miałam ochoty komukolwiek tłumaczyć się z tego, co robię, tym bardziej, że nawet samej sobie nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie. W zasadzie nie obraziłabym się, gdyby znalazł się ktoś, kto postawiłby mnie do pionu i jakimś cudem znalazł odpowiedzi na wszystkie te pytania, które nieustannie mnie dręczył. Emocje nigdy nie były najlepszym doradcą, a ja w ostatnim czasie nie byłam w stanie nad nimi zapanować, nawet jeśli za wszelką cenę starałam się trzymać je w ryzach i jakoś uporządkować. Niestety, najwyraźniej nie miałam na co liczyć, a próba okiełzania uczuć, a tym bardziej odsunięcia ich na dalszy plan, żeby móc skoncentrować się na zdrowym rozsądku, była z góry skazana na niepowodzenie.

Do cholery, czego tak naprawdę chcesz?, zapytałam siebie nie po raz pierwszy, jednak – również któryś raz z kolei – nie byłam w stanie jednoznacznie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Odpowiedzi było wiele, każda z nich na swój sposób poprawna, choć jednocześnie wydająca mi się nieodpowiednia. Czego pragnęłam? Dawnego życia? Miłości? Gabriela i jego dotyku...? Och, zdecydowanie nie powinnam była myśleć w ten sposób, tak bardzo egoistycznie, ale nic nie mogłam poradzić na to, że wciąż byłam pod wpływem czaru, który rzucił na mnie mój mąż samą tylko swoją obecnością.

W ustach czułam smak wypitej krwi, ale choć z założenia powinno być to dla mnie przyjemne, wciąż miałam wrażenie, że pod oszałamiającą słodyczą wyczuwam swego rodzaju gorycz. Zdawałam sobie sprawę z tego, że to najpewniej moja wyobraźnia, jednak ta niedoskonałość nie dawała mi spokoju, tak jak i mrok, który raz po raz dostrzegałam w Gabrielu. Miałam wrażenie, że już nie tyle balansuję na krawędzi przepaści, ale właściwie przekroczyłam granicę i ostatecznie runęłam w przepaść – ale mimo tego, że powinnam być zgubiona, jak na razie wciąż spadałam, wciąż naiwnie wierząc w to, że w ostatniej chwili ktoś mnie złapie, chroniąc przed ostatecznym upadkiem. Chciałam tego, czy też nie, właśnie rozpoczęłam rodzaj niebezpiecznej krwi, a konsekwencje moich decyzji mogły w równym stopniu zgubić, co i uratować nas wszystkich.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now