Czterdzieści pięć

47 6 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Instynktownie chciałam cofnąć się o krok, ale okazało się, że nie jestem w stanie ruszyć się z miejsca. Byłam przede wszystkim świadoma przenikliwego spojrzenia Ashery, być może dlatego, że ta stała najbliżej mnie i wciąż miałam w pamięci to, co wyprawiała z tamtym chłopakiem. Sam człowiek nadal tkwił w bezruchu pod ścianą, krwawiąc i nie zdając sobie sprawy z tego, co działo się wokół niego.

Właściwie bardziej wyczułam niż usłyszałam kroki za plecami. Kiedy w końcu zobaczyłam Kristin – całkowicie wytrąconą z równowagi, ogarniętą szałem Kristin – odetchnęłam w duchu, zwłaszcza kiedy wampirzyca zmaterializowała się pomiędzy mną a grupa sobie podobnych nieśmiertelnych. Teraz cała uwaga skoncentrowała się na niej, a ja w końcu byłam w stanie ruszyć się z miejsca. W pośpiechu cofnęłam się o krok, wciąż odrobinę oszołomiona, chociaż sama nie byłam pewna, czy to sprawka zdolnych wpływać na cudze umysły wampirów, czy raczej wzburzenie z jakim zareagowałam na rozgrywającą się na moich oczach scenę – a także wciąż wyczuwalną w powietrzu krew, jakże nęcącą i... i...

– Na litość bogini, was wszystkich całkiem już popieprzyło?! – syknęła Kristin, odsłaniając zęby i niemal rzucając się na znacznie przewyższającą ją pod względem liczebności grupę. – Co to ma być? – warknęła, gestem ręki wskazując na skulonego pod ścianą chłopaka.

– Jak to co? Kolacja – odparła spokojnie Ashera, spoglądając na Kristin w niemal pobłażliwy sposób.

– Albo śniadanie. Ja już straciłem rachubę – wtrącił jeden z towarzyszących dziewczynie chłopaków.

Chociaż pragnienie i cała ta sytuacja znacznie utrudniały mi kojarzenie faktów, głos chłopaka wydał mi się jakby znajomy, dlatego skoncentrowałam na nim wzrok. Potrzebowałam chwili, żeby zorientować się, że już widziałam wampira, całe lata temu, kiedy wraz z Isabeau stanął na placu, przerywając rozgrywającą się w Mieście Nocy walkę z nowonarodzonymi. Zaraz po tym dotarło do mnie, że wampir miał chyba na imię Rayan, a zapamiętałam go tak dobrze przede wszystkim dlatego, że w swoim najgorszym okresie – tudzież czasie największego szaleństwa, na krótko przed śmiercią i zmartwychwstaniem – w groteskowy sposób rozciął sobie język, przez co niezmiennie kojarzyłam go z wężem.

No cóż, najwyraźniej niewiele się zmieniło. Nie miałam styczności z wampirami, a przynajmniej nie innymi niż Isabeau, Rufus czy Kristin, ale najwyraźniej przemiana nie wszystkich zmieniła na lepsze.

Skrzywiłam się, słysząc uwagę wampira, chyba jako jedyna, bo reszta towarzystwa roześmiała się w nieprzyjemny sposób. Ashera wyprostowała się powoli, każdym kolejnych ruchem coraz bardziej przypominając mi dzikie zwierzę, które w każdej chwili może posunąć się do zrobienia czegoś nieprzewidywalnego. W jej oczach wciąż dostrzegalne były plamki czerwieni, chociaż teraz przede wszystkim dominowała szarość, bardzo podobna do tej w stalowych oczach Kristin. Obie nieśmiertelne mierzyły się wzrokiem, wydając się toczyć jakiś nieoficjalny pojedynek na spojrzenia, w równym stopniu zdeterminowane, żeby pogrążyć przeciwniczkę.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now