Dwadzieścia dziewięć

31 6 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Czułam się tak, jakbym trwała we śnie. Wszelakie bodźce wydawały się przytłumione i dochodziły do mnie jakby z oddali, tak, że byłam świadoma wyłącznie wszechogarniającego oszołomienia oraz podekscytowania. Nie potrafiłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz doświadczyłam czegoś takiego, ale na dłuższa metę nie miało to dla mnie znaczenia. Nic teraz się nie liczyło, pomijając świadomość tego, jak niewiele brakowało, by wszystko wróciło do normy – a przynajmniej to ja naiwnie wierzyłam w to, że po przekroczeniu granic Miasta Nocy wszystko w jakiś cudowny sposób okaże się takim, jakie to zapamiętałam, zupełnie jakby minione dekady oraz komplikacje podczas ceremonii nie miały miejsca.

Bliss dotrzymała słowa, a ja nie miałam prawa wymagać od niej czego więcej. Zanim wróciła do motelu, zdążyłam przynajmniej względnie dojść do siebie, chociaż po powrocie do pokoju wampirzyca i tak przez kilka sekund patrzyła na mnie z powątpieniem, jakby sama nie była pewna w jaki sposób powinna się zachować. Ostatecznie postawiła na obojętność i przeszła do rzeczy, twierdząc, że możemy wyruszyć w dalszą drogę chociażby zaraz na co oczywiście natychmiast przystałam, nie wyobrażając sobie chociażby jednej dodatkowej godziny trwania w bezruchu, na dodatek sam na sam z własnymi myślami.

Dopiero w samochodzie zaczęło docierać do mnie, że postąpiłam głupio, tak impulsywnie podejmując decyzję o skontaktowaniu się z mamą. Rozmowa – o ile w ogóle można było określić to mianem rozmowy – żadnej z nas nie przyniosła ulgi, poza tym mogła skomplikować pewne sprawy bardziej niż wcześniej myślałam. Do cholery, to były wampiry, na dodatek doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przez lata życia mieli do czynienia z wieloma problemami. Skoro bez trudu potrafili znaleźć odpowiednią osobą do sfałszowania dokumentów, jak wiele mogli zdziałać na podstawie zwykłego numeru telefonu? Równie dobrze mogłam od razu przefaksować rodzinie mapę Francji z wyraźnie zaznaczonym czerwonym punktem z dopiskiem „Jestem tutaj!". Prędzej czy później mieli zorientować się co takiego zrobiłam, a jeśli moje podejrzenia względem Carlisle'a były słuszne, wyciągnięcie wniosków miało okazać się dziecinnie proste.

Trudno. Już i tak nie mogłam niczego zrobić, by cofnąć czas, poza tym jakie to miało znaczenie? Nawet wampiry nie potrafiły błyskawicznie przemieścić się z Ameryki do Europy, oczywiście pomijając Michaela czy Lilianne, których zdolności znacznie ułatwiłyby sprawę. Co więcej, nie sądziłam, by moi bliscy tak po prostu pojawiali się w Mieście Nocy – a więc miejscu o którym nigdy nie słyszeli i które również dla mnie jeszcze siedem lat temu było czystą abstrakcją. Teraz nie mogłam oglądać się na Cullenów, skoro ważniejszą kwestią było dla mnie to, co działo się z moją małą rodziną i znajomymi, którzy w pewnym momencie stali się dla mnie niemal równie ważni. Rodzice martwili się o mnie i to było zrozumiałe, ale niezależnie od tego, im nie groziło żadne niebezpieczeństwo, czego raczej nie można było powiedzieć o tych, którzy wraz ze mną brali udział w ceremonii zorganizowanej w Noc Świętojańską.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz