Pięćdziesiąt sześć

34 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Powiedzieć, że Kristin była po prostu podekscytowana, byłoby sporym niedociągnięciem. Obserwując ją, sama nie byłam pewna czy powinnam zacząć się bać, czy może uznać błysk samozadowolenia w jej stalowych oczach za dobrą monetę. Tak czy inaczej, wiedziałam, że dziewczyna ma jakiś plan i że zamierzała wprowadzić go w życie – i to najpewniej niezależnie od tego, jaka mogłaby być moja reakcja.

Ledwo byłam w stanie dotrzymać jej kroku, kiedy poprowadziła mnie ozdobionym ściennymi malowidłami korytarzem. W pośpiechu zdążyłam jeszcze zauważyć, że minęłyśmy pokój Clare, idąc jeszcze dalej, co uświadomiło mi rzeczywiste wymiary korytarzy, które przez te wszystkie lata zdążyli zagospodarować mieszkańcy tuneli. Również w dalszej części ściany zdobiły wymyślne wzory, symbole i kształty, jednak trudno było mi skoncentrować się na tym, co przedstawiały, tak bardzo rozbita od środka się czułam.

Kristin zatrzymała się przed jednym z licznych wejść po prawej stronie. Natychmiast pchnęła mnie w stronę aksamitnie czarnej zasłony, więc odsunęłam ją, by móc wejść do środka. Natychmiast zorientowałam się, że znajduję się w pokoju, który najpewniej zajmowała z Theo, ale i tak zaskoczyły mnie wymiary pomieszczenia, które ta dwójka dla siebie zagarnęła. Chociaż wampiry nie sypiały (no, przynajmniej zwyczajne wampiry, takie jak Theo czy moi bliscy) natychmiast rzuciło mi się w oczy wygodne, małżeńskie łoże – coś, co może i służyło Kristin, kiedy zmęczenie zaczynało być zbyt uciążliwe, ale w rzeczywistości... Och, chyba wolałam się nie zastanawiać nad tym, co ta dwójka robiła ze sobą w wolnej chwili.

Tak czy inaczej, pokój w niczym nie przypominał uporządkowanej sypialni Claire. Już na pierwszy rzut oka widać było, że to Kristin ma największy wpływ na wystrój, chociaż kolorystyka i sam dobór mebli wydawał mi się dość prosty – a przy tym również efektowny. Z zaciekawieniem rozglądałam się dookoła, niepewnie stąpając po wyściełającym podłoże jasnym dywanie, który natychmiast skojarzył mi się z domem mojej rodziny. Starałam się nie myśleć o Cullenach i o tym jak mieli odnaleźć się w całej tej sytuacji, jednak to nie było takie łatwe, skoro już reakcja Carlisle'a mocno wytrąciła mnie z równowagi. Podejrzewałam co prawda, że dziadek nie będzie sugestią Rufusa zachwycony, ale na pewno nie przypuszczałam, że aż tak stanowczo da mi do zrozumienia, że nie powinnam ryzykować. Chciałam mieć wybór, ale jeśli jedyną moją alternatywą było bezczynne siedzenie i czekanie na rozwiązanie, choć minione dekady wydawały się dowodzić temu, że żadnego nie ma, zdecydowanie bardziej wolałam przynajmniej próbować działać – i to niezależnie od konsekwencji.

Wciąż biłam się z myślami, kiedy Kristin śmignęła obok mnie, w pośpiechu rozglądając się po pokoju. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na porozrzucane po kątach rzeczy, w większości jej ubrania, co poznałam po czerni i jaskrawych dodatkach, które tak sobie upodobała. Kątem oka zauważyłam niewielką toaletkę i lustro, niemal w całości zastawioną najróżniejszymi kosmetykami – głównie lakierami do paznokci i cieniami do oczu, które dopierała zależnie od kreacji. Co prawda widok nie szokował tak, jak przypominająca salonik kosmetyczny łazienka Alice, ale i tak byłam pod wrażenie, a przez myśl przyszło mi, że Kristin i moja ciotka miały duże szanse na to, żeby się porozumieć.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now