Sto sześćdziesiąt jeden

35 5 0
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Czułam się dziwnie, kiedy wraz z Gabrielem i Laylą wyszliśmy na pogrążone w ciemności ulice Miasta Nocy. Jeszcze przed powrotem Isobel, kiedy wszystko było we względnym porządku, podświadomie unikałam wychodzenia po zmroku, chyba, że naprawdę byłam do tego zmuszona – chociażby wtedy, gdy akurat przypadał mi wątpliwy zaszczyt pełnienia nocnej zmiany w kawiarni Michaela. Tak czy inaczej, łatwo było mi przywyknąć do myśli, że poruszanie się w ciemnościach jest najgorszym z możliwych pomysłów, nawet jeśli poruszało się w większych grupkach, a po ostatnim ataku demona, tym trudniej było mi uwierzyć, że na zewnątrz może być naprawdę bezpiecznie.

Gabriel nie pałał szczególnym entuzjazmem do pomysłu swojej bliźniaczki, ale nie byłam tym jakoś szczególnie zdziwiona. Początkowo sama również miałam wątpliwości, ale kiedy przekonałam się, jak bardzo Layla martwiła się o mnie i moje zdrowie, jedynie utwierdziłam się w przekonaniu, że postępuję słusznie. Już kiedy rozmawiałam ze szwagierką przez telefon, zdążyłam podjąć decyzję co do tego, czy powinnam zgodzić się na propozycję wspólnego wyjścia na miasto, a teraz miałam jeszcze więcej osobistych powodów do tego, by sprawić Layli przyjemność. Co prawda przez cały czas przekonywałam się, że nie mam powodów, żeby dręczyć się tym, że Rufus mnie pocałował – nie chciałam tego, a Layla nawet go nie pamiętała – ale mimo wszystko... To po prostu było silniejsze ode mnie i chcąc nie chcąc musiałam zrobić coś, by choć częściowo uciszyć sumienie.

Oczywiście nie wszystko sprowadzało się do ewentualnego zaspokojenia zachcianek Layli. Nigdy nie byłam szczególną miłośniczką tańców i masowych imprez, ale nie mogłam zaprzeczyć, iż potrzebowałam okazji, by choć na moment oderwać się od problemów i spróbować się rozluźnić. Wspólne wyjście, zwłaszcza w towarzystwie Gabriela, wydawało mi się tym bardziej atrakcyjne, nawet jeśli mój mąż uparcie sugerował mi pozostanie w jego pokoju. Długo musiałam go przekonywać, zanim dał za wygraną i przestał powoływać się na moje samopoczucie, zwłaszcza po tym, jak posunęłam się do małego szantażu emocjonalnego. Do tej pory pamiętałam jego skonsternowany wraz twarzy, kiedy nagle opadłam na kanapę, zaplatając ramiona na piersiach i uparcie unikając jego wzroku. Ostatecznie nie miał innego wyboru, aniżeli ulec mnie i siostrze, godząc się na wszystko, czego od niego oczekiwałyśmy.

Layla wydawała się być w swoim żywiole, a mnie trudno było stwierdzić, czy jej entuzjazm brał się z samej możliwości wyjścia na miasto, czy tego, że Gabriel i ja niezaprzeczalnie byliśmy razem. Nie miałam wątpliwości co do tego, że Layla zdawała sobie sprawę z tego, co zaszło pomiędzy mną a jej bratem, choć oczywiście nie poruszyła tej kwestii nawet wtedy, gdy zostałyśmy same, by móc się przygotować. Czułam się przy niej o wiele lepiej niż przy Alice, która zwykle próbowała traktować mnie jak żywą lalkę, w pełni zdaną na jej gust i decyzje. Być może mój entuzjazm brał się z tego, jak bardzo się za nią stęskniłam, ale wyjątkowo dobór garderoby i zabawa kosmetykami sprawiały mi przyjemność. Momentalnie przypomniały mi się te wszystkie wieczory, które spędziłam z siostrami Gabriela, a przede wszystkim z Lay, kiedy akurat miała dość męskiego towarzystwa. Jej śmiech sprawiał mi przyjemność, tak jak i sposób, w jaki mnie traktowała; czułam się tak, jakby nic się nie zmieniło, a ona nadal była dla mnie niczym siostra, zachowując się tak, jakby znała mnie o wiele dłużej niż... w zasadzie trzy dni, bo – pomijając moje nocne pojawienie się, kiedy ledwo kontaktowałam ze światem – widziała mnie na oczy zaledwie dwa razy.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz