Osiemnaście

38 6 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Obserwując zmierzających w najróżniejsze strony ludzi, czułam się co najmniej oszołomiona. Zawsze kiepsko czułam się w zatłoczonych miejscach, jednak tym razem prawie nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się wokół mnie. Czułam unoszący się w powietrzu zapach ludzkiej krwi, ale chociaż słodki zapach lekko drażnił moje gardło, wcale nie czułam potrzeby, żeby kogokolwiek zaatakować i zaspokoić pragnienie.

To było trochę tak, jakbym przebywała w perfumerii: gubiłam się w przyprawiającej o zawroty głowy mieszance najróżniejszych zapachów, ale nawet gdybym chciała, nie byłabym w stanie na żaden się zdecydować. Właśnie to była ta specyficzna cecha miejsc publicznych, która nie tylko ograniczała przestrzeń osobistą, ale również doprowadzała do szaleństwa każdego, kto obdarzony był wyostrzonymi zmysłami. Słyszałam niezrozumiały szum mieszających się ze sobą głosów, warkot silników samochodowych oraz bijących serc, chociaż to i tak było niczym w porównaniu z blaskiem aur, które nagle stały się dla mnie niezwykle wyraziste. Zwykle z łatwością panowałam nad mocą, ale – co było zastanawiające – przed prawie siedem lat praktycznie nie opuszczałam Miasta Nocy, więc nie mogłam sprawdzić w jaki sposób moje zdolności objawią się w obcym, a na dodatek zaludnionym miejscu. Czułam się oszołomiona nadmiarem bodźców i wręcz nie mogłam uwierzyć w to, że Gabriel i jego siostry mogli normalnie funkcjonować w takich warunkach.

Nerwo obejrzałam się na olbrzymi gmach jednego z największych centrum handlowych w okolicy, które wybrała Alice. Przez cały czas nerwowo obserwowałam obracające się, przeszklone drzwi głównego wejścia, chcąc upewnić się, że żadna z moich ciotek za mną nie podąża. Jeśli dopisywało mi szczęście, to ani Alice, ani Rosalie nie zorientowały się jeszcze, że wcale nie poszłam do toalety, jak to wykręciłam się przy pierwszej okazji, zaledwie kwadrans po wejściu do pierwszego z brzegu butiku. Na początku wydawały się zaskoczone, może nawet zatroskane, a Rose wprost stwierdziła, że wyglądam blado (trudno, żebym nie była blada, skoro wciąż się denerwowałam), ale wykręciłam się okresem, którego oczywiście nie mogłam dostać w swoim obecnym stanie. Uwierzyły mi bez zastrzeżeń, a przynajmniej ja miałam taką nadzieję.

Rozejrzałam się raz jeszcze, po czym w końcu ruszyłam przed siebie, pozwalając, żeby porwał mnie tłum. Mięśnie miałam napięte do granic możliwości, ale prawie nie byłam tego świadoma, zbyt skoncentrowana na tym, co zamierzałam zrobić. Poprawiłam przerzuconą przez ramię torebkę, którą w pośpiechu jeszcze zdążyłam zabrać z domku. Alice nie była zachwycona tym, że kazałam jej, Rosalie i Carlisle'owi czekać, ale przynajmniej żadne z nich nie protestowało. Miałam wręcz wrażenie, że trochę im ulżyło, kiedy okazałam chociaż trochę entuzjazmu jakiemukolwiek wspólnego wyjściu, zwłaszcza, że w ostatnim czasie zachowywałam się w naprawdę niepokojący sposób. Nie miałam zbyt wiele czasu, żeby zastanawiać się nad tym, co powinnam wziąć i zrobić, dlatego ostatecznie chwyciłam największą torebkę, którą miałam, wrzucając do niej wszystko to, co wydało mi się praktyczne i akurat wpadło mi w ręce. W zasadzie sprowadzało się to do portfela, odrobiny gotówki i czarnej bluzki w którą zamierzałam się przebrać przy pierwszej możliwej okazji; to była kolejna rzecz, której nauczyłam się w ciągu minionych lat – czarny słabo wrzucał się w oczy, zwłaszcza nocą, a to było istotne, kiedy chciało się pozostać niezauważonym.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now