Osiemdziesiąt jeden

32 5 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Czułam się trochę tak, jakbym trwała we śnie, choć jak na razie trudno było mi określić, czy ten nagle nie przeistoczy się w koszmar. Starałam się oddychać powoli, w nadziei, że w ten sposób uda mi się zapanować nad moim trzepoczącym się w piersi sercem, jednak uparty narząd w zdradziecki sposób ukazywał to, jak bardzo podenerwowana się czułam. Na dodatek byłam aż nadto świadoma tego, że Gabriel nie odrywa ode mnie wzroku, jak na razie milczący i opanowany, ale podświadomie czułam, że to wyłącznie pozory.

Nie oglądając się na niego, odeszłam kilka kroków od sali Anastasii, po czym oparłam się plecami o ścianę, naiwnie licząc na to, że dzięki temu poczuję się chociaż odrobinę pewniej albo bezpieczniej. Nic z tego. W głowie miałam mętlik, nad którym za żadne skarby nie byłam w stanie zapanować, zaś na samą myśl o tym, że miałabym po raz kolejny spojrzeć temu obcemu Gabrielowi w twarz, czułam się równie oszołomiona, co i rozbita. Nie byłam zdolna do podjęcia jakiejkolwiek decyzji, dlatego po prostu stałam, próbując wziąć się w garść i zmusić do jakiegokolwiek sensownego działania.

Bardziej wyczułam niż zauważyłam, że zbliżył się do mnie. Sama nie byłam pewna, czego tak naprawdę się spodziewałam, kiedy już doszłam do wniosku, że nie mam innego wyboru i jednak muszę wyjść z nim na ten korytarz. Cały czas nie dawała mi spokoju dręcząca mnie myśl o tym, że w pewnym sensie naprawdę tego chciałam, wręcz podekscytowana myślą o tym, żeby znów znaleźć się bliżej niego; tak blisko, że...

– Czego chcesz? – zapytałam gniewnie, nagle tracąc nad sobą cierpliwość.

Poderwałam głowę, pod wpływem impulsu jednak decydując się na to, żeby na niego spojrzeć. Milczenie zaczynało doprowadzać mnie do szaleństwa, zresztą spokoju nie dawała mi być może naiwna wiara w to, że niezależnie od wszystkiego, Gabriel nie byłby w stanie mnie skrzywdzić. Co prawda teraz, widząc jak bardzo się zmienił, dosłownie w jednej chwili stając się kimś całkowicie mi obcym, nie powinnam aż do tego stopnia ryzykować, z góry zakładając coś, czego wcale nie powinnam być aż taka pewna, ale nic nie mogłam poradzić na to, że pewne odruchy i uczucia były ode mnie silniejsze.

Zaplotłam dłonie za plecami, chcąc ukryć to, że praktycznie bezwiednie zacisnęłam je w pięści. Ledwo powstrzymałam grymas, kiedy biłam sobie paznokcie w skórę, jednak ból do pewnego stopnia sprowadził mnie na ziemię, pozwalając lepiej nad sobą panować.

– Chciałem tylko upewnić się, czy spodobał ci się prezent – podjął temat Gabriel.

– Jaki znowu...? – zaczęłam, a potem zrozumiałam i aż spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Te kwiaty są od ciebie, tak? Nie rozumiem... Wyciągnąłeś mnie z zajęć tylko po to, żeby zapytać się, czy dostałam róże?

Żartował sobie ze mnie? Nie miałam pojęcia, a i po jego minie nie byłam w stanie niczego jednoznacznie stwierdzić.

Spojrzenie Gabriela złagodniało, zaś on sam w końcu przestał sprawiać wrażenie irytującego dupka, na co do tej pory wskazywało jego zachowanie. Do tej pory nie dochodziło do mnie to, co właściwie się wydarzyło, ale jednak kwestia pozostawała dla mnie aż nazbyt oczywista – Gabriel, którego znałam, na pewno nie zachowałby się w taki sposób. Już nie chodziło nawet o jego aroganckie zachowanie, ani nawet o to, jak potraktował Anastasię, mimo uprzejmego tonu nie tylko wprawnie wytrącając ją z równowagi, ale również upokarzając, kiedy przy wszystkich jasno dał jej do zrozumienia, że stoi w hierarchii wyżej od niej. Nie pozostawił jej wyboru, tak jak zresztą i mnie, co samo w sobie wystarczyło, żeby doprowadzić mnie do szaleństwa.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now