Sto szesnaście

32 6 1
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Praktycznie wbiegłam po schodach, chcąc jak najszybciej zejść Rafaelowi z oczu. Rozluźniłam się dopiero wtedy, gdy już nabrałam pewności, że demon już nie jest w stanie mnie zobaczyć, ale nie odwróciłam się, żeby dla pewności swoją teorię potwierdzić. Nie byłam pewna, co powinnam myśleć o samej perspektywie spotkania z Amelie i o tym, co na odchodne powiedział mój niechciany „informator", ale czułam się dziwnie spięta i wciąż dziwnie pełna wątpliwości. Co z tego, że na wstępie wampirzyca zrobiła na mnie dobre wrażenie, a Gabriel ją lubił, skoro była jedną z najbliższych Isobel osób i w każdej chwili mogła okazać się moim wrogim, jeśli nie najgorszym koszmarem – i to zwłaszcza wtedy, gdyby ktoś zaczął coś podejrzewać.

Wiedziałam, czego się spodziewać, więc nie zaskoczył mnie widok wygodnych kompletów wypoczynkowych, kominka oraz pokoju, który bardziej przypominał olbrzymi salon niż pokój nauczycielki, który można by spotkać w normalnej ludzkiej szkole. Mój wzrok zupełnie machinalnie powędrował w stronę wiszącego w najbardziej widocznym miejscu obrazu Matki Wampirów i po raz kolejny przeszły mnie ciarki, chociaż sama Isobel nie była fizycznie obecna. Wolałam nie wyobrażać sobie tego, co by się wydarzyło, gdybym kiedykolwiek musiała stanąć z nią twarzą w twarz, chociaż jednocześnie czułam, że zwłaszcza teraz, kiedy byłam tak blisko swoich wrogów, było to bardzo prawdopodobne.

Wyczułam jakiś ruch, a chwilę później od tyłu chwyciły mnie silne, znajome ramiona. W pierwszym odruchu zesztywniałam, przekonana, że to jednak Rafael spróbował zwabić mnie w pułapkę, najpierw próbując osłabić moją czujność, a później zajść mnie od tyłu, ale kiedy ciepłe wargi musnęły mój kark, zorientowałam się, jak bardzo się myliłam.

– Gabriel – powiedziałam cicho, a w odpowiedzi on tylko zaśmiał się cicho, po czym w końcu rozluźnił uścisk, żebym mogła stanąć na nogi.

– A kogo się spodziewałaś? – żachnął się, ale dobrze wiedziałam, że w rzeczywistości wcale nie jest urażony. – Chciałem sam po ciebie pójść, ale... Powiedzmy, że zostałem zatrzymany. Wybacz, też nie byłem zachwycony udziałem Rafaela – wyjaśnił mi pośpiesznie; jego oczy nieznacznie pociemniały, kiedy wspomniał o demonie.

Z wolna skinęłam głowa, nie ufając swojemu głosowi na tyle, żeby cokolwiek powiedzieć. Rafael miał w sobie coś, co wzbudzało tak silne emocje, że nawet po tym, jak już dawno zniknął mi z oczu, wciąż byłam pod jego wpływem. Dyskretnie zacisnęłam dłonie w pięści, po czym wypuściłam powietrze ze świstem, żeby się uspokoić i łatwiej nad sobą zapanować, tym bardziej, że już nie miałam powodów do obaw. Swoją drogą, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Gabriel był o demona zazdrosny, nawet jeśli nie miał powodów... Niemniej nie dało się ukryć, że ta myśl była przyjemna i na swój sposób mnie bawiła.

– Wolałam, Gabrielu, żebyś zaczekał ze mną. Miałam pewne obawy, czy byście do mnie dotarli, gdybyś to ty miał przyprowadzić Vanessę – doszedł nas znajomy, melodyjny głos. Natychmiast rozejrzałam się na boki, zaskoczona obecnością Amelie, tym bardziej, że ze swoją promienną urodą i olśniewającym uśmiechem tak bardzo wrzucała się w oczy, że aż nieprawdopodobnym wydawało się, że mogłabym jej nie zauważyć wcześniej. – Dzień dobry, Vanesso – rzuciła swobodnie, czym jeszcze bardziej mnie speszyła, bo do tej pory nie byłam pewna jak powinnam się względem niej zachowywać.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now