Trzydzieści pięć

36 5 4
                                    

Renesmee

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Renesmee

Starałam się za wszelką cenę wykrzesać z siebie chociaż odrobinę energii, by łatwiej być w stanie poradzić sobie z sytuacją, ale to okazało się trudniejsze niż mogłabym przypuszczać. Sama czułam się oderwana od rzeczywistości, a zachowanie Rufusa bynajmniej mi nie pomagało.

Carlisle milczał, a ja nie byłam pewna czy to dobrze, czy źle, nie wspominając o tym, że naprawdę nie miałam pojęcia w jaki sposób powinnam mu pojęć odnaleźć się w czymś, co również dla mnie było abstrakcją. Ta cisza niepokoiła mnie nawet bardziej niż gdyby nagle zaczął krzyczeć, zrobił... cokolwiek. Z drugiej strony, podobnie zachowywał się, kiedy okazało się, że jego ojciec żyje i na dodatek skutecznie komplikuje nam wszystkim życie. Pamiętałam aż nazbyt dobrze, że unikał nas przez jakiś czas, próbując sobie to poukładać i najwyraźniej nie zamierzając okazywać emocji przy nikim innym prócz Esme. Wolałam sobie nie wyobrażać, jak zareagowałby teraz, gdybym do już i tak skomplikowanej sytuacji dorzuciła fakt, że Lawrence najpewniej jest żywy.

Cholera, sama pewnie nie czułabym się lepiej. Przecież wystarczającym dla mnie szokiem była sam fakt tego, że na chwilę przed odzyskaniem wspomnień uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży. Zorientowałam się, że o tym również będę musiała prędzej czy później wspomnieć, ale jak na razie zamierzałam odciągać to w czasie tak długo, jak tylko będzie to możliwe. Doszłam do wniosku, że najprościej byłoby, gdybym później znalazła okazję do tego, by porozmawiać z dziadkiem na osobności i spróbować wytłumaczyć mu wszystko bez zniecierpliwionego Rufusa. Potrafiłam zrozumieć, że dla naukowca to, co działo się w mieście, było już aż nazbyt oczywiste, ale miałam ochotę go zabić za bezpośredniość z jaką wyjaśniał nam niektóre kwestie.

Korytarz zmienił się, chociaż nie od razu zorientowałam się na czym polega ta zmiana. Pierwszym, co zwróciło moją uwagę, była temperatura. Dotychczasowy chłód ustąpił i zrobiło się trochę cieplej, choć równie dobrze mogło mieć to związek z tym, że stopniowo zaczęłam wychodzić z szoku. Tunel zwęził się, by po kilku kolejnych metrach gwałtownie rozszerzyć, przechodząc w coś, co przypominało okrągłą salę z sześciorgiem wejść. To, przez które przeszliśmy, jako jedynie nie było zasłonięte, pozostałych pięć zaś poprzedzały różnokolorowe, lekko prześwitujące pasy materiału, tworzące coś na kształt prowizorycznych drzwi.

Uniosłam brwi, po czym z zaciekawieniem spojrzałam na Rufusa. To zdecydowanie nie wyglądało na jego dzieło – byłam tego absolutnie pewna. Wampir może i był niezwykle utalentowany pod wieloma względami, ale nie miałam złudzeń co do tego, czy zwracał uwagę na drobiazgi. Laboratorium od zawsze miało w sobie coś dzikiego i bardzo technicznego, to miejsce zaś sprawiało wrażenie... ciepłego. Nie byłam pewna w jaki sposób powinnam opisać to, jak czułam się w podziemiach, ale jedno było pewne: nie spodziewałam się czegoś takiego. Gdyby nie wcześniejsze złe wspomnienia, światła i kolorowe dodatki sprawiłyby, że uznałabym tunele nawet za przyjemne miejsce.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz