Dwadzieścia dwa

32 6 0
                                    

Renesmee

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Renesmee

Bliss się zmieniła. Zrozumiałam to już w momencie w którym odwróciłam się, żeby na nią spojrzeć. Co prawda minęły całe lata od naszego ostatniego spotkania, zresztą nigdy nie miałam okazji, żeby poznać dziewczynę dostatecznie dobrze, ale to nie miało znaczenia. Wystarczył mi jeden rzut oka, żeby dotarło do mnie, że już nie miałam do czynienia z tą samą, lekko sarkastyczną dziewczyną, chociaż – co w pierwszej chwili mnie zaskoczyło, póki nie przypomniałam sobie, że przecież z jej perspektywy od Nocy Oczyszczenia minęły całe dekady – nie stała też przede mną pogrążona w rozpaczy po stracie brata desperatka, która posunęła się do zrzucenia ciężarnej z klifu.

Najbardziej wyraziste wydawały się jej intensywnie zielone oczy. Szmaragdowe tęczówki utkwiła we mnie, a kiedy odwróciłam się w jej stronę, przekonałam się, że mój widok wprawił Bliss w osłupienie. Lekko zmarszczyła brwi i wyprostowawszy się, odrzuciła sięgające połowy pleców włosy, a ja z zaskoczeniem zauważyłam, że już nie są rude – a przynajmniej nie w całości. Zmieniła kolor na czarny, chociaż końcówki wyglądały tak, jakby w przypływie buntu zanurzyła je w czerwonej farbie. Lśniące i z postrzępionymi końcami, wydawały się wzburzone przez wiatr, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że to po prostu wpływ wciąż przesycającej powietrze mocy. Na sobie miała krótką, czarną sukienkę, a na widok jej odsłoniętych ramion momentalnie zrobiło mi się zimno, choć równie dobrze mogło mieć to związek z zaciętością jej spojrzenia. Wsparła dłonie na biodrach i lekko odchyliła się do tyłu, jakby chcąc przyjrzeć mi się z dystansu; obcasy jej czarnych szpilek z cichym chrobotem zapadły się w żwir, aż nieprawdopodobnym wydało mi się to, że mogłam jej wcześniej nie usłyszeć.

Och, była jeszcze jedna zmiana, chociaż zorientowałam się dopiero w momencie, w którym Bliss bez ostrzeżenia prychnęła i odrzuciwszy lekko głowę do tyłu, wydała z siebie dźwięk z pogranicza histerycznego chichotu i pełnego niedowierzania okrzyku. Wtedy dostrzegłam dwa wyostrzone kły i dotarło do mnie, że dziewczyna już nie była na etapie przejściowym pomiędzy hybrydą a nowym gatunkiem wampira.

Śmierć musiała się o nią upomnieć, chociaż w jej przypadku nie skończyło się to z ostatecznym końcem, jak to było z Drake'm.

– No, to chyba są jakieś żarty... – wyrzuciła z siebie tym samym pozbawionym emocji tonem. A przynajmniej próbowała tak brzmieć, jednak udało mi się wychwycić nutkę paniki w jej głosie. – Zbłądziłaś czy jak? – dodała, ale nie była zainteresowana moją odpowiedzią.

Nie odważyłam się ruszyć, kiedy bezceremonialnie wyminęła mnie, zaczynając nerwowo krążyć. Co prawda to przed śmiercią zarażone Syndromem Agresji pół-wampiry bywały nieprzewidywalne, ale nie mogłam zapomnieć, że jako wampiry bywały równie groźne. Co więcej, kolor oczu Bliss zmienił się na ułamek sekundy, kiedy wypełnił je czerwony poblask. Błysk zniknął równie nagle, co się pojawił, ale wystarczył, by skutecznie przypomnieć mi o tym, że kobieta nie żartowała, grożąc mi rozerwaniem mnie na kawałeczki. Całą sobą wydawała się dawać mi do zrozumienia, że w najmniejszym wypadku nie zachwyciła ją moja wizyta, a może nawet... czuła się zagrożona z mojego powodu? Taka możliwość wydawała mi się irracjonalna, ale z drugiej strony, jak inaczej mogłabym wyjaśnić jej zlęknione spojrzenie i to, że nagle raz po raz zaczęła się oglądać na górujący nad nami dom.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA V: ZAPOMNIANE] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now