8.1. biznes

93 8 0
                                    

Minął miesiąc od porwania Kubusia. Zalewski dostał wyrok, na szczęście sąd nie był dla niego łaskawy. Jego miejsce było w więzieniu, więc cieszyłam się, że w końcu tam trafił i nie będzie już więcej mnie niepokoił.
Jeśli chodzi o mnie i o Krzyśka, to na nowo się zeszliśmy. Wynajęliśmy mieszkanie. Było nam niesamowicie dobrze. Kuba wyszedł ze szpitala i nawet nie było po nim widać, że niedawno prawie stracił życie. Każdego dnia modliłam się, aby nic złego już nam się nie zadziało.
Wzięliśmy z Zapałą urlop na ten miesiąc, aby zająć się naszym synem i wszystko sobie poukładać. Niestety, to co dobre szybko się kończy i nim się obejrzałam zostały nam jedynie dwa dni wolnego.
- Nie chce mi się wracać do pracy... - westchnęłam, gdy pewnego wieczora odpoczywaliśmy z Krzyśkiem oglądając jakiś film w salonie. - A tobie?
- Ja nigdzie nie wracam.
- Jak to? - spytałam. Nie ukrywam, słowa Zapały niesamowicie mnie zdziwiły.
- Złożyłem wypowiedzenie u Jaskowskiej.
- Czy ty sobie żartujesz? Pomyśl o mnie, pomyśl o Kubie... Nie utrzymamy się tylko z jednej pensji, Krzysiek. Zachowujesz się niepoważnie...
- Kotek, - przerwał mi - mam inną pracę... Mogę to chyba tak nazwać.
- Nie mów mi tylko, że u Beaty?
Nie cierpiałam tej kobiety i tego jej klubu nocnego.
- Nie, no coś ty... - westchnął.
- To gdzie?
- Powiedzmy, że póki co to tajemnica.
- Krzysiek, to wszystko naprawdę mi się nie podoba. Co ty knujesz? - spytałam.
- Nic nie knuję - zaśmiał się i położył swoją rękę na moje kolano. - Rozmawiałem z Adamem, zajmie się jutro Kubusiem, a ty ze mną pojedziesz w jedno miejsce i wszystkiego się dowiesz.
Nie chciałam już więcej dyskutować z Zapałą, jednak bałam się na co tym razem wpadł. Nie mogłam doczekać się już jutrzejszego dnia i całe szczęście, nim się obejrzałam, nastał.
Zostawiliśmy naszego synka u mojego wujka, a my pojechaliśmy w to tajemnicze miejsce, o którym mówił Zapała. Gdy już dojechaliśmy, moim oczom ukazał się jakiś stary, dość dziwnie i niepokojąco wyglądający budynek.
- Co to ma być? - rzuciłam.
- Zamknij oczy i daj rączkę - powiedział Zapała. - Zuza, zaufaj mi - rzekł. Zrobiłam to, o co mnie prosił i weszliśmy do budynku. Nie wiedziałam, co może mnie tam czekać. - Już, otwórz.
- Zapała agencja detektywistyczna? - przeczytałam napis na logo, które wisiało w środku pomieszczenia.
- Jak ci się podoba, kotek?
- Skąd miałeś na to wszystko pieniądze? - spytałam. To chyba nie dawało mi spokoju.
- To nie jest takie ważne... - westchnął.
- Jest - powiedziałam stanowczym tonem. - Skąd miałeś pieniądze?
- Oszczędności... i w ogóle. Nie odpowiedziałaś mi, co o tym sądzisz? Podoba ci się?
Poczułam się troszkę oszukana, w końcu Zapała założył swój biznes za moimi plecami, zupełnie nic mi o tym nie mówiąc. Z drugiej strony, nie chciałam się z nim znów kłócić, przecież Krzysiek był dorosły i wiedział co robi.
- Podoba... - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Cieszę się, kotuś - powiedział i mocno mnie przytulił.
Nie chciałam go męczyć, ale miałam złe przeczucia. Bałam się, że coś może pójść nie tak.
- Krzysiek, a co jeśli nie będzie klientów? A co za tym idzie pieniędzy, żeby to wszystko utrzymać, opłacić rachunki... Nie mówię już o pieniądzach na inne rzeczy niż ta agencja.
- Spokojnie, pomyślałem o tym. We Wrocławiu jest naprawdę dość duże zapotrzebowanie na prywatnych detektywów, więc czeka nas sukces.
-  Nas? - spytałam zdziwiona.
- Tak, nas. Potrzebuję asystentki i jeśli tylko pani chce, mogę panią przyjąć - uśmiechnął się do mnie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Ale tak bez żadnej rozmowy kwalifikacyjnej? Bez niczego?
- Coś mi podpowiada, że idealnie się pani nada na to stanowisko - powiedział i tak po prostu się pocałowaliśmy. - Przyjmuje pani moją propozycję?
- Przyjmuję. Co należy do moich obowiązków?
- To jeszcze ustalimy - rzucił, jeżdżąc swoimi rękami po moim ciele.
Pocałowaliśmy się tak namiętnie. Prawda była taka, że nie mieliśmy za często chwil tylko dla siebie. Kuba był już duży i rozumiał naprawdę wiele rzeczy, więc nie było nawet mowy o czymś więcej niż tylko przytulanki.
- Wygodna? - spytałam, wskazując na kanapę, która stała przy ścianie.
- Nie wiem... Nie miałem jeszcze okazji testować - zaśmiał się.
- To może przetestujemy?
- Zuza, ale tutaj? - spytał dość zdziwiony.
- Przecież nikt nam nie przeszkodzi. To co?
Krzysiek nic nie odpowiedział. Wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Było mi z nim tak niesamowicie dobrze. Cieszyłam się, że w końcu mieliśmy chwilę prywatności. Wiadomo, bardzo kochałam swojego syna, ale czasem tak po prostu brakowało mi momentów sam na sam z Zapałą.
Kilkanaście minut później, leżałam już wtulona w Krzyśka. Czułam się najszczęśliwsza na świecie.
- Zuza, mam do ciebie sprawę...
- Jaką?
- Przeczytaj - rzucił, pokazując na swoje logo. Nie rozumiałam, o co mu chodzi.
- Zapała agencja detektywistyczna - szybko zrobiłam to, o co mnie prosił.
- No właśnie - westchnął. - A ty nie masz na nazwisko Zapała.
- Ale przecież to twoja firma...
- Nasza, Zuza... Nasza - przerwał mi.
- Chyba nie rozumiem...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz