6.15. ,,jestem okropną matką"

123 10 2
                                    

Kilkanaście minut później, stałam już przy aucie i czekałam na Zapałę. W głowie miałam chyba z tysiąc różnych myśli. Liczyłam jednak, że nasz związek jest jeszcze do uratowania, ale nagle zobaczyłam, że Krzysiek nie idzie sam, a z Beatą, która od tak wsiadła sobie do naszego samochodu.
- Zuza, możemy pogadać? - rzucił.
- Wytłumaczysz mi wreszcie, o co tu chodzi?!
- Beata musi z nami na jakiś czas zamieszkać.
- Słucham? - spytałam oburzona.
- Mówiłem ci, że ktoś się do niej włamał. Nie czuje się teraz bezpieczna u siebie, więc...
- Ale dlaczego ma mieszkać akurat z nami? - przerwałam mu.
- Bo to mieszkanie... jest jej. Udostępniła mi je w zamian za pracę.
- Przecież możemy wprowadzić się do mnie.
- Zuza, - zaczął - masz tylko dwa pokoje. Potrzebujemy z Kubusiem więcej miejsca.
- No okej - westchnęłam.
Szczerze mówiąc, nie miała już więcej sił, aby po raz kolejny kłócić się z Krzyśkiem, dlatego też wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Zapewne Zapała myślał, że już mi przeszło i cała sytuacja jest dawno wyjaśniona, jednak ja podjęłam już decyzję. Chciałam wyprowadzić się od niego, oczywiście zabierając Kubusia ze sobą.
Weszłam pośpiesznie do domu i zaczęłam pakować swoje rzeczy, nie zważając na zupełnie nic.
- Co ty robisz? - spytał wyraźnie zdziwiony Krzysiek.
- Nie widzisz? - rzuciłam szybko. Nie chciałam nic więcej mówić i liczyłam, że Krzysiek nie będzie dopytywał. Nie miałam nawet siły, aby mu to wszystko tłumaczyć. Miałam chyba w sobie zbyt wiele różnych emocji.
- Zuza, ale dlaczego?
Podeszłam do niego, popatrzyłam mu prosto w oczy i zacisnęłam zęby, żeby nie płakać.
- Tak będzie lepiej - westchnęłam.
- Lepiej dla kogo? - powiedział. - Znowu chcesz od wszystkiego uciec czy...
- Nie uciekam przed niczym - przerwałam mu, chociaż doskonale wiedziałam, że tak nie jest.
- Chodzi o to, że Beata będzie u nas mieszkać, że u niej pracuję?
Nie wiedziałam zupełnie, jak się zachować, co mu odpowiedzieć, a może po prostu milczeć.
- Mamo - usłyszałam nagle. Do pokoju wszedł Kubuś. - Co ty robisz? Jedziemy na wakacje?
- Nie, kochanie. Wyprowadzamy się... od taty - odparłam szybko.
- Dlaczego?
- Tak będzie lepiej, Kuba.
- Ja chcę zostać z tatą! - krzyknął.
- Ale - westchnęłam. Nie potrafiłam nawet znaleźć najmniejszych i najprostszych słów, aby wytłumaczyć swojemu synkowi co się dzieje. Byłam wręcz pewna, że jest za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, ale tak naprawdę Kubuś był niesamowicie mądrym chłopcem.
Modliłam się, aby cała sytuacja w miarę się uspokoiła, ale mój syn, tak nagle wybuchł:
- Ja chcę mieszkać z tatą, nie z tobą! Kocham tatę! Nie chcę, żebyś była już moją mamą - powiedział, a moje serce chyba już do końca się złamało.
Kuba uciekł do swojego pokoju, a mnie zamurowało, nie miałam nawet siły, żeby się ruszyć. Zapała popatrzył na mnie chłodnym, ale jakby jednocześnie zmartwionym wzorkiem.
- Zuza... - westchnął, podchodząc do mnie.
- Jestem okropną matką - rzekłam, a następnie zaczęłam płakać. Chciałam wszystko z siebie wyrzucić.
- Nie jesteś. Kuba jest jeszcze mały, nie rozumie niektórych rzeczy. To nie twoja wina, kotek.
- Moja... Raniłam go cały czas, mimo tego, że chciałam dla niego jak najlepiej... - rzuciłam i przytuliłam się mocno do Krzyśka.
Doskonale wiedziałam, że pomimo tego, iż starałam się dawać Kubusiowi tylko to, co najlepsze, dbać o niego, to niezbyt dobrze mi to wychodziło. Narażałam go na ciągłe krzywdy, chociażby poprzez mieszkanie z Filipem, który przecież nieraz podniósł na mnie rękę. Potem moje problemy z alkoholem, to przeze mnie mój synek prawie wpadł pod samochód.
Czułam, że sama nie daję już sobie rady. Potrzebowałam wtedy Krzyśka, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej.
- Kuba kocha się całym sercem, Zuza. Jesteś dla niego najważniejsza...
- Nie... - przerwałam mu przez łzy.
- On nie mógł sobie wymarzyć cudowniejszej mamy niż ty - odparł i pocałował mnie w czoło. - Pamiętasz, jak rodziłaś Kubusia i jechałaś na cesarskie cięcie, i jak powiedziałaś, żeby lekarze ratowali go, a nie ciebie. On już wtedy był ci wdzięczny za wszystko - rzekł, tuląc mnie jeszcze mocniej.
- Kocham go tak bardzo - westchnęłam.
- Wiem, Zuza. Kubuś też to wie - szepnął. - Ja też was kocham i chcę, żebyśmy w końcu stworzyli prawdziwą rodzinę, żeby Kuba miał mamę i tatę, razem.
- Też tego chcę, kochanie - powiedziałam i jakby cała złość do Krzyśka mi od tak przeszła.
- Pójdziemy do niego... razem? - spytał, a ja od razu się zgodziłam. Weszliśmy do pokoju Kubusia, a ten siedział zdenerwowany na łóżku. - Wiesz, że niewolno tak brzydko mówić do mamy? - zwrócił się do niego Zapała.
- Ale ja nie chcę się wyprowadzać... - rzucił.
Usiadłam koło Kubusia i go przytuliłam, mówiąc:
- Nigdzie się nie wyprowadzamy. Zostaniemy z tatusiem, okej?
- Naprawdę? - uśmiechnął się.
- Naprawdę - powiedziałam. Modliłam się tylko, aby nic, ani nikt, na przykład Beata, nie popsuło nam tego szczęścia.
Posiedzieliśmy chwilkę wspólnie i moje obawy już się sprawdziły. Beata nagle wparowała do pokoju, dość rozemocjonowana.
- Krzysiu, - zaczęła - możemy porozmawiać?
Zapała popatrzył na mnie wymownym wzrokiem:
- Idź - rzuciłam, a ten podniósł się z kanapy i poszedł prosto do niej. Nie chciałam podsłuchiwać, ale to było silniejsze ode mnie.
- Powiedz mi, co to ma znaczyć?! - krzyknęła Beata.
- O co ci chodzi?
- Wprowadziłam się i liczyłam, że będę mieć spokój, że odpocznę! Pozwoliłam mieszkać tu tylko tobie! Nie pytałeś, czy możesz ściągać sobie rodzinkę!
- Beata, uspokój się, proszę.
- To dziecko tu cały czas biega, wy się kłócicie! Ja potrzebuję spokoju, Krzysiu, a nie jakiejś telenoweli na żywo! - odparła.
- Mamy się wyprowadzić?
- Oni nie się wyprowadzą, ty zostań.
Nagle, zupełnym przypadkiem, drzwi do pokoju Kubusia się otworzyły i wydało się, że po prostu podsłuchuję ich rozmowę.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz