8.5. ,,może ty jesteś w ciąży?"

101 11 1
                                    

Minęło kilka dni. Całe szczęście, Krzysiek zdążył rozliczyć się z Beatą i tymi jej podejrzanymi współpracownikami. Miałam ogromną nadzieję, że już nigdy nie będziemy mieć nic wspólnego z tą kobietą.
Mogę powiedzieć, że byłam naprawdę zadowolona, bo Zapała miał dość sporo klientów w swojej agencji, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszyło. Uwierzyłam, że wszystko może być jeszcze dobrze.
- Zuza - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Zapały, który wrócił właśnie z jakiejś akcji w terenie z tym całym Romanem. - Co tam?
- W sumie to nic... - westchnęłam.
- Zostawisz nas samych? - zwrócił się do swojego współpracownika, a ten wyszedł z pomieszczenia. Zaczęłam zastanawiać się, co Krzysiek knuje, że chce pogadać na osobności.
- Co jest?
- Rozmawiałem ostatnio z twoją mamą i... mam chyba dobrą wiadomość - uśmiechnął się.
- Jaką? - spytałam.
Zapała podszedł do mnie, położył swoje ręce na moich ramionach i rzekł:
- Możemy zorganizować nasz ślub.
- Ale jak to? Krzysiek, za co? Kiedy?
- Twoja mama pożyczy nam trochę pieniędzy. Co prawda, nie zrobimy jakiejś wielkiej imprezy, ale...
- Nie - przerwałam mu stanowczo. - Nie możemy pożyczać od niej ciągle pieniędzy. Z czego potem oddamy?
- Przecież zarabiamy już pieniądze, a wydaje mi się, że biuro rozkręci się jeszcze bardziej. Oddamy jej wszystko, kotek.
- Nie oddamy jej ponad sześćdziesięciu tysięcy od tak. Poza tym, to jakieś dziwne, że chce nam pożyczyć pieniądze na ślub, przecież sam wiesz, że cię nie lubi - powiedziałam. - Pogadam z nią jak wrócę do domu.
Nie ukrywam, że przez resztę dnia ta sprawa nie dawała mi spokoju. Nagła zmiana zachowania mojej matki niesamowicie mnie dziwiła. Czułam, że coś jest na rzeczy.
- Krzysiek z tobą rozmawiał? Mówił ci? - rzuciła mama, gdy weszliśmy do domu.
- Mówiłem Zuzie, ale...
- Powiedzcie mi, o co tu chodzi? - przerwałam Zapale. - Mamo, wiem, że nie cierpisz Krzyśka, więc dlaczego nagle chcesz nam pożyczyć pieniądze na ślub?
- Chcę, żebyś była szczęśliwa, dziecko... A jeśli masz być szczęśliwa z tym mężczyzną, to bądź.
Zdziwiłam się, ale tak pozytywnie. Miałam nadzieję, że to, co mówi moja matka jest prawdą, że tak naprawdę chce nam bezinteresownie pomóc.
Minęło kilka tygodni, Zapała zaczął przygotowywać wszystko na nasz ślub. Chciał wziąć go jak najszybciej tylko się da, zresztą ja też. Przecież małżeństwo z nim było moim największym marzeniem.
Mieliśmy pobrać się już nazajutrz w kościele na wsi Białacha, bo do wyboru ten, albo jeden w centrum Wrocławia, ale ja wolałam ten pierwszy. Wydawał mi się być skromniejszy, a cała uroczystość jakaś taka bardziej rodzinna i kameralna. Oprócz tego, że tak najzwyczajniej nie lubiłam zbędnego przepychu, to dodatkowo nie mieliśmy na to za dużo pieniędzy.
Tego dnia byłam umówiona na przymiarki sukni ślubnej. Oczywiście, moja mama uparła się, że pojedzie wraz ze mną, a ja biorąc pod uwagę to, że ona za nią zapłaci, nie chciałam nawet jej mówić, że wolałabym załatwić to sama.
- I jak? - spytałam mamę, gdy wyszłam z przymierzalni w jednej z niesamowicie pięknych sukienek.
- Dziecko, a czy ty ostatnio nie przytyłaś?
- Serio? Serio, mamo? - rzuciłam. Nie ukrywam, że zrobiło mi się trochę przykro. - Przygotowuję się do chyba najważniejszego dnia w swoim życiu, a ty mi mówisz, że przytyłam?
- Ale taka prawda... Powinnaś lepiej o siebie zadbać, bo jak tak dalej pójdzie to ten Zapała nawet nie weźmie z tobą ślubu - powiedziała, a mnie odechciało się czegokolwiek.
- Daj spokój - westchnęłam.
Dość smutna, jak i bardzo zdenerwowana wróciłam do przymierzalni i przebrałam się w swoje ubrania. Stwierdziłam, że mam już wystarczająco popsuty humor, żeby cokolwiek robić. Co prawda, jutro miałam wyjść za mąż, a ciągle nie miałam sukienki, ale uznałam, że to nie jest jakiś wielki problem.
Gdy już miałam wychodzić, niesamowicie zabolał mnie brzuch i osunęłam się na podłogę. Nie wiedziałam co się dzieje, czy to stres, czy sama już nie wiem co. Zapominając już o sytuacji, która miała miejsce moment temu, pośpiesznie zawołałam swoją mamę, która pomogła mi dojść do samochodu, a następnie pojechałyśmy do szpitala. Nie ukrywam, nie chciałam, ale mama się wręcz uparła, a ja nie miałam nawet siły, aby się z nią kłócić.
- Zuzanno, a może ty jesteś w ciąży? - spytała, gdy już prawie dojeżdżałyśmy na miejsce.
- Nie, przecież zabezpieczamy się z Krzyśkiem - powiedziałam, ale po chwili dotarło do mnie, że nie za każdym razem uważaliśmy, chociażby wtedy w jego agencji.
Kilkanaście minut później byliśmy już na miejscu. Całe szczęście, nie było dużej kolejki, więc ku mojemu zdziwieniu dość szybko zostałam przyjęta na oddział. Lekarz od razu wykonał mi wszystkie potrzebne badania, a następnie podał środki przeciwbólowe, po których czułam się nieco lepiej.
- Już wszystko wiemy - uśmiechnął się do mnie.
- Co wiemy, panie doktorze? To zwykły ból brzucha czy moja córka jest w ciąży? - spytała moja mama, która nie opuszczała mnie na krok.
- Możesz zostawić nas samych? - zwróciłam się do niej. Nie wiedziałam co mi jest i uważałam, że to moja prywatna sprawa.
Bez większych kłótni, ale widziałam, że dość niechętnie mama opuściła salę, na której leżałam i mogę powiedzieć szczerze, że dobrze przeczuwałam co lekarz zaraz mi powie.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz