9. ,,nie moglam znaleźć słów"

364 12 0
                                    

- Nie przyszłam tu do Wojtka, a do Jaskowskiej, prosiła mnie o ważne dokumenty - zdenerwowałam się. - A ty ciągle mi nie odpowiedziałeś, czego mi gratulujesz.
- Ciąży! Ciąży ci gratuluję! - krzyczał. Wiedziałam, że Julek czasem nie potrafi się opanować i chyba nie kontroluje tego, co robi - Wojtkowi też już pogratulowałem, ale mnie zbył... nie wiem dlaczego... - zasmucił się.
- Chwila... - oniemiałam. - Skąd o tym wiesz? Wojtek ci powiedział, tak?
- Nie... Wojtek to wyglądał jakby sam nie wiedział, że to jego dziecko. Niezły aktorzyna z niego, co nie Luna?
- To jak nie od Wojtka, to od kogo? Wujek ci powiedział? Czy Jaskowska?
- O nie! Zuza, jest mi bardzo przykro! Rozumiem, że Profos wiedział przede mną, ale Jaskowska? Myślałem, że to my jesteśmy przyjaciółmi, a widzę, że chyba z nią się zadajesz, a nie ze mną... - Juliusz kontynuował swój monolog. Nie czekałam już na jakąkolwiek odpowiedź na swoje pytanie, bo zapewne bym się nie doczekała. Taki już był Juliusz.
Wyminęłam go i weszłam na komendę. Tym razem na recepcji nie był nikogo, chciałam zanieść papiery jak najszybciej i wyjść, unikając tej dwójki, jak i sierżanta Poniatowskiego, jednak na schodach minął mnie Wojtek, złapał mnie za ramię i powiedział szybko:
- Jednak przyszłaś złożyć oskarżenie.
- Puść mnie - Niedźwiecki nie reagował jednak na moje słowa. - Puść mnie albo złożę to oskarżenie i jakbyś chciał wiedzieć to nie przyszłam tu ani do Ciebie, ani do Krzyśka. Przyszłam, bo muszę coś załatwić z Jaskowską i nie jest to żadne oskarżenie - wyrwałam mu się, chciałam ruszać już na górę, gdy usłyszałam słowa Wojtka:
- Julek powiedział, że to moje dziecko!
- Nie radzę ci słuchać Julka! - krzyknęłam i pobiegłam jak najszybciej do pokoju pani komendant. Dałam jej potrzebne dokumenty, porozmawiałyśmy chwilę o ciąży, macierzyństwie - przecież Jaskowska nie tak dawno też spodziewała się dziecka. Minęło jakieś piętnaście minut, gdy ta przypomniała sobie o ważnym spotkaniu. Pożegnałam się z nią i wyszłam z gabinetu, przed którym czekał na mnie Krzysiek.
- Zuza - usłyszałam jego głos. Tak niesamowicie tęskniłam za tym głosem, tęskniłam po prostu za Krzyśkiem.
- Nie mam czasu teraz... - chciała wymigać się od tej rozmowy, jednak Zapała złapał mnie za rękę i delikatnie przyciągnął do siebie, nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Staliśmy dość blisko, Krzysiek pogłaskał mnie po czole, po czym powiedział:
- Kto ci to zrobił? - nie odpowiedziałam. - Po to do mnie dzwoniłaś, tak? Ktoś cię skrzywdził? - podniosłam swój wzrok. Nie mogłam znaleźć słów by cokolwiek z siebie wydusić. Staliśmy i patrzyliśmy tak na siebie, nie wiem ile by to trwało, gdyby nie Wojtek, który najwyraźniej przechodził obok i gdy nas zobaczył rzekł:
- Nie wierzę! Szczęśliwa parka znów razem!
- Wojtek, przestań - odsunęłam się od Krzyśka.
Chciałam trochę uspokoić Niedźwieckiego i nie robić niepotrzebnych scen na komendzie, jednak to nie zadziałało, po chwili zaczął kłócić się z Zapałą. Niestety, ich kłótnia zaczęła przeradzać się w bójkę.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz