7.5. przekonanie

97 10 0
                                    

- Ale ja cię nie kocham - rzekł i tak po prostu wyszedł.
Usiadłam przy biurku i schowałam swoją twarz w ręce. Czułam się jakby Krzysiek co najmniej mnie spoliczkował, uderzył. To było okropne.
- Podkomisarz Kowal - usłyszałam nagle. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Niedźwieckiego. Jeszcze go mi tam brakowało.
- Wyjdź stąd - odparłam stanowczo.
- A co jeśli nie wyjdę?
- Zacznę krzyczeć i powiem, że mnie molestowałeś.
Wstałam z krzesła. Chciałam jak najszybciej wyjść z pomieszczenia, bo zupełnie nie wiedziałam, co Wojtek ma w głowie. Jednak gdy tylko zbliżyłam się do drzwi, Niedźwiecki zablokował mi je swoim ciałem.
- Zuza, ja tylko chcę, żebyś mi wybaczyła.
- Mam ci wybaczyć, że mnie zgwałciłeś? - spytałam. Wolałam się upewnić, bo jego słowa wydawały mi się być co najmniej absurdalne.
- Nie zgwałciłem...
- Dobrze wiesz, że tego nie chciałam.
- Nie przesadzasz trochę?
- Posłuchaj, mam gdzieś po co wróciłeś i czego chcesz, ale spróbuj zbliżyć się do mojego syna, cokolwiek mu zrobić, to obiecuję, że osobiście cię zastrzelę - powiedziałam stanowczo i przepychając się wyszłam.
Poczułam się okropnie, ale prawda była taka, że to przez Niedźwieckiego moje całe życie się zawaliło. Doskonale pamiętam, jak Zapała dowiedział się o tym, że Wojtek mnie zgwałcił, a następnie chciał go zabić, ale przypadkiem postrzelił Kubusia. Przecież potem w szpitalu poznałam Filipa i wszystko się zaczęło....
Często myślałam, że może gdyby nie ten gwałt, gdybym wtedy nie poszła do Niedźwieckiego, byłabym tak po prostu szczęśliwa przy boku Zapały, ale prawda była taka, że nie potrafiłam cofać czasu i było już za późno, żeby cokolwiek zmienić.
Wyszłam szybko z komendy i chciałam już wsiadać do samochodu, gdy nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Nie myśląc za dużo, po prostu odebrałam.
- Dzień dobry - to była wychowawczyni mojego syna. Miałam złe przeczucia, bałam się, że Kuba znów coś nawywijał.
- Dzień dobry, coś się stało?
- I tak, i nie - westchnęła. - Jakiś mężczyzna przyjechał i chce odebrać pani syna ze szkoły, ale nie mogę mu go wydać. Nie wiem, kto to. Mogłaby pani zaraz przyjechać?
- Tak, jasne. Zaraz będę - rzekłam i rozłączyłam się.
Czułam, że tym tajemniczym mężczyzną jest nie kto inny, jak Filip. Na miejscu okazało się, że w ogóle się nie myliłam.
- Zuzia, powiedz tej pani, że jestem twoim mężem i mogę...
- Spokojnie - przerwałam Zalewskiemu. - To prawda. Filip może odbierać Kubę.
- Wyraża pani na to zgodę? - spytała nauczycielka.
- Tak, tak - westchnęłam szybko i wyszliśmy ze szkoły.
Czułam się naprawdę źle, w głowie ciągle miałam rozmowę z Zapałą. Modliłam się, aby tylko Zalewski niczego nie zauważył. Całe szczęście, droga do domu minęła nam w całkowitej ciszy, a gdy tylko weszłam do mieszkania, udałam się od razu do salonu i wręcz rzuciłam się na kanapę.
- Młody, idź do pokoju. Ja muszę pogadać z mamą - Filip zwrócił się do mojego syna, a następnie usiadł koło mnie i zaczął głaskać po głowie. - Co się dzieje?
- Nic...
- Chodzi o Krzyśka?
- Nie, coś ty - westchnęłam. Oczywiście, okłamałam go.
- Kochasz go cały czas, tak? - spytał.
- Może troszkę... - westchnęłam. Nie chciałam ranić Filipa, ale nie chciałam tez go okłamywać. - Ale ciebie tez kocham.
- Kochasz mnie tylko dlatego, bo myślisz, ze kochając mnie, uda ci się o nim zapomnieć.
- Przestań, proszę... - rzuciłam pełna bólu. Niestety, Zalewski miał rację. Ja tak po prostu nie potrafiłam wyleczyć się z miłości do Krzyska. - W końcu mamy razem dziecko i...
- Tu nie o dziecko chodzi - powiedział. Jego słowa naprawdę mnie zdziwiły.
- A o co? - spytałam.
- W twojej głowie jest jakieś dziwne wyobrażenie o nim, że to ten jedyny, że jest idealny i żaden facet go nie zastąpi. Zauważyłem to już, gdy kiedyś byliśmy razem... Zastanów się, proszę, na ile Krzysiek naprawdę jest taki wspaniały, a na ile ty go sobie na takiego kreujesz.
Było mi bardzo ciężko, ale Zalewski miał sporo racji. To był idealny moment, żeby w końcu zacząć żyć i myśleć o sobie na pierwszym miejscu, nie o Zapale czy kimkolwiek innym. Wiedziałam, ze jeśli sama nie wyrzucę Krzyska ze swojej głowy, to nikt tego za mnie nie zrobi.
Muszę szczerze powiedzieć, że nawet zważając na to, co niegdyś zrobił mi Filip, byłam mu tak najzwyczajniej wdzięczna. Uświadomił mi, że ciągle żyję w jakimś swoim chorym przekonaniu. Miałam tylko nadzieję, że również dzięki mu, uda mi się z tego wyjść.
Resztę dnia spędziliśmy w trójkę, a ja starałam nie myśleć o Zapale, ale nie było to tak łatwe jak bym chciała. Cieszyłam się niesamowicie, gdy dochodziła już późna godzina wieczorna i mogłam w końcu iść spać, i o niczym nie myśleć.
Wyszłam z łazienki i udałam się do salonu. Byłam wręcz pewna, że Zalewski już dawno leży w łóżku, ale było inaczej. Rozmawiał z kimś przez telefon, a ja pomimo tego, że nie chciałam, po prostu podsłuchałam.
- Co tam? - spytałam, wchodząc do pokoju, gdy Filip już się rozłączył.
- Nic, kochanie
- Z kim rozmawiałeś?
- Z nikim... - westchnął szybko.
- Filip, nie okłamuj mnie - rzuciłam, podchodząc do niego. - Powiesz mi?

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz