4.8. Jaskowska

189 14 0
                                    

- Widzę, że tego chcesz! - krzyknął
- Wojtek, proszę cię, nie... - nie miałam już nawet najmniejszych sił. Było mi tak strasznie niedobrze. Myślałam, że zwymiotuję. - Wojtek...
Niedźwiecki w ogóle nie zareagował na moje błaganie, jak gdyby nigdy nic zsunął ze mnie spodnie. Zaczęłam płakać, zamknęłam oczy i modliłam się, aby to skończyło się jak najszybciej.
- Zostaw ją, do cholery! - usłyszałam nagle.To był Krzysiek. Zupełnie nie wiedziałam, co robi w mieszkaniu Wojtka. Szybko odsunął go ode mnie, powalił na podłogę i kilka razy uderzył.
- Sama tego chciała! - krzyczał Niedźwiecki. - To zwykła dziwka, nikt więcej!
- Chodź, Zuza - zwrócił się do mnie.
Szybko ubrałam się i wraz z Zapałą udałam się do samochodu. Było mi naprawdę głupio, gdyby nie on, to Wojtek po prostu by mnie zgwałcił. Nie chciałam nawet o tym myśleć.
- Dziękuję - rzuciłam słabym głosem do Krzyśka.
- Nie masz za co...
- Mam - przerwałam mu. - Gdyby nie ty, on by mnie...
- Zuza, już wszystko dobrze, tak? - powiedział, a następnie pogładził mnie po policzku. - Pojedziemy na komendę, złożysz na niego zawiadomienie.
- Nie - rzuciłam szybko. - Nie, nie chcę...
- Dlaczego?
- Nie mogę, tak po prostu.
- On cię prawie zgwałcił, do cholery! - nie wiedziałam kompletnie, co odpowiedzieć. Postanowiłam, więc to przemilczeć, jednak Krzysiek po chwili się odezwał. - Chyba, że to nie był gwałt... Może tego...
- Przestań - przerwałam mu.
- Nie, Zuza... Przepraszam cię. Nie rozumiem po prostu, dlaczego nie chcesz tego zgłosić.
-  Nie mogę ci powiedzieć. Chcę o tym po prostu zapomnieć...
- Okej - rzucił i nasza rozmowa właśnie się zakończyła.
Naprawdę chciałam powiedzieć Zapale, dlaczego moje stanowisko wygląda tak, ale nie mogłam, za bardzo bałam się jego reakcji na to, co mógłby ode mnie usłyszeć. Wolałam chyba dusić w sobie ten cały ból, niż opowiedzieć wszystko Krzyśkowi.
Szybko wróciliśmy do domu i miałam ogromną nadzieję, że temat tej jakże niemiłej sytuacji został już zakończony - okazało się, że jednak tak nie jest. Zapała wszedł do mieszkania i nie mówiąc zupełnie nic, po prostu wyciągnął z szafy walizkę, a następnie pakował swoje ubrania. Kompletnie nie potrafiłam zrozumieć, co się dzieje.
- Co ty robisz?
- Wyprowadzam się, Zuza - rzucił szybko.
- Dlaczego?
- To już nie ma sensu... - westchnął podchodząc do mnie. - Okłamujesz mnie...
- Krzysiek - przerwałam mu. - Chcesz zostawić mnie samą? Samą z naszym dzieckiem?
Zapała popatrzył na mnie poważnym wzrokiem i powiedział, coś co naprawdę mnie zabolało:
- Nie jestem już pewny, czy to moje dziecko.
Zamurowało mnie i po prostu stwierdziłam, że nawet tego nie skomentuje. Poczułam jakby całe serce mi się złamało. W ciszy poszłam do kuchni i liczyłam, że może Krzysiek jeszcze się uspokoi, ale niestety było zupełnie przeciwnie - tak nagle wyszedł z mieszkania, trzaskając przy tym drzwiami. Nie miałam już na nic siły. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać, jakby świat mi się właśnie zawalił. Sama nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero rano, a dokładniej obudził mnie dzwonek do drzwi. Liczyłam po cichu, że to może Krzysiek postanowił wrócić do domu, jednak pomyliłam się.
- Wujku? Co tu robisz? - spytałam dość zaspanym głosem.
- Dziecko moje, czy ty wiesz, która jest godzina? Jestem już spóźniony do pracy, ale przywiozłem ci tego małego urwisa - zaśmiał się, a Kubuś od razu mocno się do mnie przytulił.
- Gdzie tata? - odezwał się mój synek.
- W pracy... - rzuciłam szybko. - Idź do swojego pokoju, ja zaraz przyjdę.
- Pokłóciliście się z Krzyśkiem? - powiedział wujek.
- Tak...
- O co?
- Nieważne... Wyprowadził się wczoraj, nawet nie wiem gdzie.
- Porozmawiam z nim...
- Wujku - przerwałam mu. Naprawdę nie chciała mieszać Profosa w moje problemy z Zapałą.
- Nie powinien zostawiać cię samej z waszym dzieckiem - całe szczęście po chwili udało mi się wybłagać wujka, aby dał spokój i powiedziałam, że wyjaśnię sobie wszystko z Krzyśkiem. - Jaskowska ponoć do ciebie dzwoniła...
- Dlaczego? - spytałam. Kompletnie nie rozumiałam, czego mogła ode mnie chcieć.
- Nie wiem, dziecko, ale ponoć nie odbierasz telefonu.
- Musiał mi się rozładować. Dziękuję, wujku.
- Będę już leciał, do zobaczenia - rzekł i poszedł do pracy, a ja od razu podłączyłam telefon do ładowarki, a następnie pospiesznie zadzwoniłam do Jaskowskiej, chociaż zupełnie nie wiedziałam, jaki może być powód jej prób kontaktu ze mną. Okazało się, ze chodzi o coś, czego zupełnie bym się nie spodziewała. Poprosiła, abym jak najszybciej przyjechała, bo na miejscu czeka już na mnie komendant wojewódzki. Od razu się zgodziłam, jednak po chwili przypomniało mi się, ze przecież zupełnie nie mam z mim zostawić Kubusia. Był jeszcze zbyt mały, aby przebywać samemu w domu, dlatego tez szybko go naszykowałam, odświeżyłam się i wraz z moim synkiem, udaliśmy się na komendę. Po drodze zadzwoniłam jeszcze do Krzyska, chciałam poprosić go o pomoc:
- Cześć - rzuciłam szybko. - Jesteś gdzieś na mieście?
- Nie, nie. Wypełniamy papiery, a coś się stało?
- Mogę zostawić ci na chwile Kubusia? - spytałam. Liczyłam, że się zgodzi. Całe szczęście, tak tez było.
Chwile później byliśmy już na komendzie. Pospiesznie udałam się do pokoju policjantów, jednak nie znalazłam tam Zapały. Pomyślałam, ze może po prostu jest na stołówce, ale tam również go nie zastałam.
Postanowiłam zabrać Kubusia ze sobą, nie chciałam, ale nie miałam innego wyjścia. W drodze do gabinetu usłyszałam:
- Zuza? - to był Tosiek. Zdziwiłam się zupełnie, jego osobą tam.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem do taty na chwile...
- Właśnie tez go szukam - westchnęłam. - Wiesz może gdzie jest?
- Tak, dostał jakieś pilne wezwanie.
- Świetnie, po prostu...
- Coś się stało? - odparł wyraźnie zaciekawiony Tosiek.
- Poprosiłam go, aby na chwile posiedział z Kuba. Mam ważne spotkanie.
- Ja mogę się nim zająć.
Nie ukrywam, propozycja Tośka naprawdę mnie zdziwiła. Miałam lekkie obawy, ale nie widziałam żadnej alternatywy, więc zgodziłam się i szybko pobiegłam do gabinetu Jaskowskiej, w której oprócz niej, był również komendant wojewódzki.
- Dzień dobry. Zuzanna Kowal - zwróciłam się do niego.
- Podkomisarz Kowal?
- Dokładnie, tak - rzuciłam szybko. - A coś się stało, ze chciał pan ze mną rozmawiać?
- Stało się, Zuza - odezwała się Jaskowska, a ja zamarłam. Miałam jakieś złe przeczucia, że coś przykrego mogło przytrafić się Krzyśkowi.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz