8.6. ślub?

117 11 0
                                    

- Możesz zostawić nas samych? - zwróciłam się do niej. Nie wiedziałam co mi jest i uważałam, że to moja prywatna sprawa.
Bez większych kłótni, ale widziałam, że dość niechętnie mama opuściła salę, na której leżałam i mogę powiedzieć szczerze, że dobrze przeczuwałam co lekarz zaraz mi powie.
- Jest pani w ciąży, gratuluję - rzucił, a ja zupełnie nie wiedziałam, jak mam się czuć i jak zareagować.
- Dziękuję - westchnęłam szybko. - Z dzieckiem wszystko dobrze?
- Tak, tak. Proszę udać się jeszcze za jakiś czas do swojego ginekologa na kontrolę, ale z tego, co na razie widzę wszystko jest w porządku. Myślę, że zaraz mogę wypisać panią do domu.
Odetchnęłam z ulgą, bo musiałam jeszcze ogarnąć jakąś sukienkę na swój jutrzejszy ślub z Krzyśkiem. Nie mogłam jednak się przemęczać, w końcu nie chciałam, aby cokolwiek złego stało się z moim maleństwem.
Całę szczęście, szybko dostałam wypis i postanowiłyśmy z mamą wrócić do tego sklepu. Oczywiście w drodze do niego zadawała mi z tysiąc pytań, co się dzieje i czy jestem w ciąży, czy to zwykły ból brzucha, ale ja nie chciałam jeszcze jej mówić. Postanowiłam, że poinformuje o tym wszystkich na weselu, zarówno ją, jak i Zapałę.
Kupiłyśmy sukienkę, która niesamowicie mi się podobała i pojechałyśmy prosto do domu, gdzie czekali już na nas Kubuś i Krzysiek. Patrząc na nich, zaczęłam naprawdę cieszyć się z tego, że niedługo będę mieć kolejne dziecko. Miałam tylko nadzieję, że Zapała również zareaguje pozytywnie na tą informację.
- Długo was nie było - rzucił Krzysiek, gdy weszłyśmy do środka.
- Miałyśmy niespodziewaną wizytę w szpitalu - odparła moja mama.
- Jak to? Coś się stało?
- Nie, po prostu trochę źle się poczułam - westchnęłam. - Ale wszystko jest super.
Krzysiek już więcej nie naciskał, co naprawdę było mi na rękę. Nie chciałam wyjawiać mu teraz całej prawdy. Wolałam to zachować dla siebie i dopiero jutro wszystkim powiedzieć o tej radosnej nowinie.
Nim się obejrzałam, nastał już dzień naszego ślubu. Niesamowicie się cieszyłam. To było niczym spełnienie moich najskrytszych marzeń. Oczywiście stwierdziłam, że nie potrzebuję żadnej pomocy i sama dam radę się naszykować, zrobić makijaż oraz fryzurę, co spowodowało, że trochę się spóźniłam.
Kilkanaście minut po czasie chciałam już wychodzić z domu, gdy nagle usłyszałam dzwonek. Nie wiedziałam, kogo do mnie niesie, bo przecież wszyscy moi najbliżsi czekali już na mnie w kościele. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam swoją siostrę. Zdziwiłam się, bo już sporo czasu nie miałyśmy okazji ze sobą pogadać. Nie miałam nawet pomysłu, czego może ode mnie chcieć.
- Pięknie wyglądasz - uśmiechnęła się. - Mogę wejść?
- Wejdź, ale śpieszę się, bo...
- Wiem - przerwała mi. - I naprawdę wam gratuluję, ale wydaje mi się, że jest coś o czym powinnaś wiedzieć zanim weźmiesz ślub z Krzyśkiem.
- Co masz na myśli? - spytałam wyraźnie zdziwiona.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, Zuzka... Chyba nie ma na to dobrego sposobu - westchnęła. Widziałam, że Julkę coś gryzie.
- O co ci chodzi?
- Po prostu nie powinnaś wychodzić za Krzyśka, on cię naprawdę skrzywdzi - rzekła i tak po prostu wyszła.
Poczułam się dość zagubiona i zupełnie nie wiedziałam, jak powinnam się zachować, co będzie najlepsze w tej sytuacji, bo przecież z jednej strony naprawdę chciałam wziąć ślub z Zapałą i nawet nie myślałam o odwołaniu całej uroczystości, ale z drugiej, nie rozumiałam słów Julki. Nie miałam pomysłu, o co mogłoby jej chodzić.
Postanowiłam jednak postarać się dość szybko o tym zapomnieć, bo w końcu musiałam też pamiętać, że za kilka miesięcy na świecie pojawi się drugie dziecko, moje i Krzyśka.
Pośpiesznie pojechałam do kościoła, gdzie zapewne już wszyscy na mnie czekali, ale gdy miałam już wysiadać z samochodu, spojrzałam na telefon, który wskazywał na jedną wiadomość. Nie myśląc za wiele, po prostu ją otworzyłam, a to co tam ujrzałam niesamowicie mnie zszokowało, ale też zasmuciło.
Zobaczyłam zdjęcia Julki i Krzyśka, którzy najwyraźniej dobrze się bawili na jakiejś imprezie, a im dalej przesuwałam, było coraz gorzej, w końcu doszłam do zdjęcia, na którym się całowali. Pomyślałam, że zapewne o to chodziło mojej siostrze.
- Nie wierzę... - powiedziałam sama do siebie. Próbowałam powstrzymać się od łez, ale tak po prostu nie potrafiłam.
Wiedziałam, że nie będę potrafiła wybaczyć tego Krzyśkowi, za bardzo mnie to zranił, więc o naszym ślubie nie było nawet mowy. Udałam się do domu, gdzie się przebrałam i zaczęłam pakować rzeczy swoje oraz te Kubusia. Mój telefon ciągle dzwonił, ale ja postanowiłam, że nie odbiorę połączenia ani od Zapały, ani od mojej matki, ani od nikogo. Chciałam wtedy być sama i miałam naprawdę gdzieś, że się o mnie martwią.
Usłyszałam nagle dźwięk otwieranych drzwi. Poszłam do przedpokoju i zobaczyłam Krzyśka w garniturze, wyglądał na bardzo zaniepokojonego.
- Zuza, martwiłem się - zaczął. - Co się stało? Gdzie ty byłaś? Co to za walizki? - spytał wskazując na nie.
- Nie udawaj, że nie wiesz - westchnęłam.
- Nie wiem, naprawdę. Co się dzieje?
Popatrzyłam na Krzyśka smutnym wzrokiem i stwierdziłam, że chyba nie da mi spokoju, jeśli nie powiem mu całej prawdy. Po chwili ciszy, odezwałam się:
- Zdradziłeś mnie z Julką.
- Skąd wiesz? - spytał dość zdziwiony moimi słowami.
- Od niej...
- Zuza, to nie jest tak jak myślisz. Zrobiłem to dla nas, ja...
- Dla nas? - przerwałam mu. - Przespałeś się z moją siostrą dla nas?!
Nie wiedziałam czy Zapała próbuje się jakoś wybielić, czy myśli, że jestem aż taką idiotką, że mu od tak wybaczę, ale to co za moment usłyszałam kompletnie mnie zamurowało.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz