6.12. syn Krzyśka

149 12 6
                                    

- Wiesz co? Mam do ciebie jedno pytanie, mogę? - spytał. - Ale, szczerze mówiąc, trochę mi głupio...
- Krzysiek, śmiało. Możesz pytać - rzuciłam. Gdzieś w sobie miałam nadzieję, że Zapała może chce poruszyć temat naszego ślubu, który niegdyś był już planowany. Okazało się, jednak inaczej.
- Jaskowska prosiła, abym z tobą porozmawiał.
- Ale o czym?
- Chciała, żebyś wróciła do pracy - powiedział, łapiąc mnie za ręce. - Rozumiem, jeśli nie jesteś jeszcze na to gotowa, więc...
- Wrócę - przerwałam mu.
- Jesteś pewna, Zuza?
- Tak, chcę wrócić. Ciągłe siedzenie w domu źle na mnie wpływa, poza tym... Kubuś i tak idzie zaraz do szkoły, więc nie miałabym co robić - uśmiechnęłam się do niego. - Zadzwonię do Jaskowskiej i wszystko z nią ustalę.
Tak też zrobiłam. Pośpiesznie sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer do pani komendant, ta od razu odebrała i ustaliłyśmy szczegóły mojego powrotu, który miał nastąpić już jutro. Cieszyłam się, a może i trochę też obawiałam. Minęło kilka lat od mojego ostatniego patrolu, ale liczyłam i mocno wierzyłam, że jednak nie wydarzy się nic złego i wszystko pójdzie idealnie.
- I jak, kotek? - spytał Krzysiek.
- Mam nadzieję, że będziemy razem jeździć.
- Ja też - powiedział Zapała, a następnie zbliżyliśmy do siebie swoje usta i delikatnie się pocałowaliśmy. - A co z Kubusiem?
- Cholera, zapomniałam - rzuciłam.
- Nie ma co go zapisywać do przedszkola, skoro i tak za kilka tygodni idzie już do szkoły - powiedział. - Zuza, chyba wiem kto może się nim zająć - dodał po chwili.
- Kto? - spytałam. Zupełnie nie rozumiałam, kogo ma na myśli.
- Może Tosiek by się nim zajął? W końcu ma wakacje.
- Da sobie radę? - spytałam. Nie do końca byłam pewna, że to dobry pomysł.
- Myślę, że tak. Wiesz, Gajką się zajmował dość dobrze - uśmiechnął się. - Zgodzisz się na niego?
- Okej - rzuciłam szybko.
Naprawdę chciałam wierzyć, że wszystko będzie w porządku, a syn Zapały da sobie radę z Kubusiem. Tosiek było dobrym i inteligentnym chłopakiem, więc chyba nie było, o co się martwić.
Nastał kolejny dzień, wstaliśmy dość wcześnie, bo służbę mieliśmy rozpocząć już od godziny ósmej. Nasz synek jeszcze spał, więc zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma co go budzić, w końcu Tosiek miał zaraz przyjść i się nim zająć.
Zaczęłam przygotowywać śniadanie, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam szybko je otworzyć:
- Cześć - rzucił straszy syn Zapały. - Mogę wejść?
- No jasne - rzuciłam i udaliśmy się do kuchni.
- Gdzie tato?
- Bierze prysznic - odparłam. - Jesteś głodny? Zjesz coś?
- Nie, dzięki - powiedział, lustrując mnie wzrokiem. Tosiek patrzył na mnie jakimś bardzo dziwnym wzrokiem. Nie ukrywam, czułam się dość niezręcznie. Jego wzrok kierował się głównie na moje piersi, nie podobało mi się to, przeszkadzało. Już miałam zwrócić mu uwagę, gdy z łazienki wyszedł Zapała.
- Cześć - zwrócił się do swojego syna.
- Hej, tato. Kuba śpi, tak? - spytał Tosiek.
- Tak - rzucił Krzysiek, podchodząc do mnie. Objął mnie od tyłu i chciał pocałować w policzek, jednak ja dość szybko się odsunęłam. - Co się dzieje, kotek?
- Nic - westchnęłam. Nie chciałam poruszać tematu dziwnego zachowania Tośka, sama już zgłupiałam i nie do końca wiedziałam, czy czasem nie histeryzuję.
- Zjemy śniadanko i idziemy do pracy?
- Nie jestem głodna - powiedziałam.
- Jak to, Zuza? - spytał Zapała.
- Po prostu... Wiesz co? Pojadę wcześniej na komendę, dawno mnie tam nie było... - rzuciłam szybko i po prostu ubrałam się, a następnie wyszłam z mieszkania.
Szczerze mówiąc, myślałam, że Krzysiek może za mną pójdzie, wybiegnie, będzie chciał jakkolwiek mnie zatrzymać, ale nie. Nawet do mnie nie zadzwonił.
Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu, weszłam do budynku i znów poczułam ten dreszczyk emocji, który towarzyszył mi chociażby podczas pierwszego patrolu. Pośpiesznie poszłam się przebrać, zrobiłam kawę i udałam się do pokoju, a tam czekałam na Krzyśka.
- Zadowolona z siebie jesteś? - rzucił chłodnym tonem, gdy pół godziny później wszedł do pomieszczenia.
- Słucham? - spytałam.
- Przez ciebie musiałem jechać tu dwoma autobusami... Zapomniałaś już, że nie mam samochodu czy jak?
- Zamierzasz robić mi jakieś wyrzuty? - powiedziałam smutna. - Wiesz dlaczego nie chciałam zostać w domu?
- Dlaczego?
- Nie widziałeś, jak twój syn na mnie patrzy? Jakim...
- Zuza, - przerwał mi - co ty sobie ubzdurałaś?! - krzyknął zdenerwowany, a przeze mnie przeszedł dreszcz. - Masz jakiś problem do Tośka czy jak?!
- Nie mam żadnego problemu, ale... - westchnęłam.
- Ale co?! Jesteś jakaś przewrażliwiona! Nie każdy facet chce cię zgwałcić, zrozum to w końcu! - rzekł. Łzy napłynęły do moich oczu, chyba zupełnie bym się nie spodziewała takich słów. Wybiegłam z pokoju, nie chciałam, aby Krzysiek widział, jak bardzo mnie zranił. - Zuza!
Poszłam w jedno miejsce, czyli na dach komendy. Zawsze przesiadywałam tam, kiedy czułam się źle, smutna. Myślałam, że pomiędzy mną a Zapałą wszystko jest już idealnie, jednak się myliłam i to tak niesamowicie mnie raniło. Stałam tam patrząc w niebo dość długo i oczywiście, spóźniłam się na odprawę.
- Dzień dobry. Przepraszam, pani komendant - rzuciłam, wchodząc kilka minut po czasie do gabinetu.
- Zuza, jak dobrze cię widzieć - uśmiechnęła się do mnie. - Wszystko w porządku? - spytała. Jaskowska zapewne zauważyła w jakim stanie jestem. Miałam całe przeszkolone i czerwone od płaczu oczy.
- Tak, w porządku - westchnęłam, siadając koło Krzyśka.
- Kotuś, co się dzieje? - szepnął Zapała. - Płakałaś przeze mnie?
- Daj spokój, proszę...
Odprawa minęła mi dość szybko. Całe szczęście, Krzysiek dał sobie spokój i nie zagadywał mnie już.
- I ostatni temat - zaczęła Jaskowska. - W związku z powrotem podkomisarz Kowal, nastąpiły zmiany w patrolach.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz