5.15. szczera pomoc?

115 14 2
                                    

Obudziłam się rano i naprawdę miałam już po prostu dosyć tych wszystkich kłamstw, jednak nie wiedziałam zbytnio, co dalej robić. Wiedziałam, że jeśli Filip dowiedziałby się, że nie jestem w ciąży, zapewne niesamowicie by się zdenerwował, a ja chyba się go bałam. Nie chciałam, aby robił awanturę przy moim synku.
Przez moment nawet pomyślałam, żeby powiedzieć mu, że poroniłam, ale to wydawało mi się być głupie. Pewnie Zalewski chciałby zabrać mnie jak najszybciej do szpitala, żeby zobaczyć, czy wszystko w porządku, a tam prawda wyszłaby na jaw.
Nie miałam nawet najmniejszego pomysłu, dlatego też stwierdziłam, że muszę z kimś porozmawiać. Jedyną osobą, która przyszła mi na myśl była Julka. Korzystając z okazji, że Filipa nie ma w domu i mogę wyjść niezauważona, pośpiesznie zjedliśmy z Kubusiem śniadanie, naszykowaliśmy się, ale gdy mieliśmy wychodzić, Zalewski wrócił do mieszkania i wyglądał na strasznie zdenerwowanego.
- Wychodzicie gdzieś? - spytał.
- Na zakupy i do Julki, ale wrócimy szybko.
- Na pewno, do Julki?
- Filip, - zaczęłam - rozmawialiśmy już o tym. Nie zdradzam cię z Krzyśkiem...
- Wiesz co?
- Co? - spytałam. Miałam jakieś złe przeczucia.
- Gdy już zasnęłaś wczoraj, poszedłem do samochodu po te rzeczy dla naszego dziecka... Nic nie było w bagażniku.
Zamarłam, popatrzyłam na niego zszokowana. Zupełnie bym się nie spodziewała, że naprawdę to zrobi. Nie miałam pomysłu nawet, jak się zachować, co powiedzieć.
Po chwili ciszy, rzuciłam pośpiesznie:
- Musimy już iść.
Wyszłam z mieszkania. Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że Filip zapewne powoli zaczyna zauważać moje kłamstwa.
Udaliśmy się z Kubusiem do samochodu i szybko pojechaliśmy do Julki. Całe szczęście, ta była w domu i zgodziła się, ze mną na spokojnie porozmawiać. Włączyłam swojemu synkowi bajkę, a ja wraz z siostrą zasiadłyśmy na balkonie przy kawie.
- Co się dzieje, Zuza?
- Mam już dość - westchnęłam. - Ciągle okłamuję Filipa...
- Chcesz mu powiedzieć prawdę czy jak? - spytała.
- Nie wiem, już chyba nic nie wiem. Z jednej strony, wyznałabym mu jak jest, ale wiem, że zareaguje okropnie, że mnie zostawi.
- Ale to chyba dobrze, jeśli by cię zostawił. Mówiłaś, że go nie kochasz, więc...
- Nie kocham, chyba - przerwałam jej. - Ciągle myślę o Krzyśku.
Julka nic nie odpowiedziała, wpatrzyła się jakby w jeden punkt, a ja zupełnie nie wiedziałam, co tak ją zainteresowało.
Miałam już ją spytać, o co chodzi, ale po chwili się odezwała:
- To nie samochód Filipa? - spytała, wskazując delikatnie na auto.
- Tak... a on jest w środku - rzuciłam szybko.
Zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, czemu Zalewski siedzi pod domem mojej siostry. Zapewne po prostu mnie śledził, ale czy aż tak by mi nie ufał? Wiedziałam, że w tamtym momencie mogę zrobić tylko jedną rzecz. Pośpiesznie wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Filipa, udając, że nic nie wiem i wcale go nie widzę.
- Cześć, kochanie - powiedział, gdy już odebrał połączenie.
- Gdzie jesteś?
- W szpitalu, musiałem na moment podjechać - rzucił szybko.
Okłamał mnie, jednak postanowiła, że nie dam nic po sobie poznać. Nie chciałam się kłócić przez telefon, wolałam zachować wszystko dla siebie i przeprowadzić z Zalewskim poważną rozmowę już w domu.
- Okej - westchnęłam. - Będę niedługo - rzekłam i pośpiesznie się rozłączyłam.
- Co powiedział? - spytała moja siostra.
- Że jest w szpitalu...
-Czyli cię okłamał - odparła.
- On mnie po prostu śledzi, tylko dlaczego?
- Może zauważył, że ty też okłamujesz.
Moja siostra miała stu procentową rację. Zapewne Filip ogarnął już, że coś jest nie tak. Próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie i wymyślić ewentualne wymówki, gdyby Zalewski o coś pytał, o coś związanego z moją rzekomą ciążą. Nie chciałam wyjawiać mu całej prawdy, tak po prostu nie potrafiłam tego zrobić.
Po jakiś kilkunastu minutach wraz z Kubusiem udaliśmy się do mieszkania, oczywiście w nim nie było Filipa. Doskonale widziałam, że jedzie za nami.
Weszłam do domu, mój synek narzekał, że jest zmęczony, więc położyłam go spać, a sama zajęłam się małymi porządkami. Dosłownie moment później, do domu wszedł Filip.
- Jak było w szpitalu? - spytałam, mimo, że przecież wiedziałam, że go tam nawet nie było.
- Normalnie... - westchnął pośpiesznie.
- Wiem, że mnie śledzisz.
Zalewski popatrzył na mnie zdziwiony i dopiero po dłuższej chwili ciszy odparł:
- Dla twojego dobra
- Słucham?! - spytałam zdenerwowana. - Śledzisz mnie dla mojego dobra?!
- Tak, Zuza! - krzyknął.
- Co z tobą nie tak, skoro...
- Okłamujesz mnie, cały czas, do cholery! - krzyknął.
- Co?
- Spotykasz się z Zapałą! Potem okłamujesz mnie, że kupiłaś jakieś rzeczy dla naszego dziecka, których nie mogę znaleźć! Nie masz zdjęcia usg! Jak mi to wszystko wytłumaczysz?!
- Filip... - westchnęłam. Tak szczerze, zupełnie nawet nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Bądź ze mną szczera, jesteś w ciąży czy nie?
- Nie jestem.
Bałam się, bo byłam wręcz pewna, że za moment czeka mnie niesamowita awantura. Przygotowywałam się najgorsze, bo wiedziałam, że Zalewski jest zdolny nawet mnie uderzyć. Pamiętam, jak ucieszył się na wieść o mojej ciąży, a gdy teraz, to okazało się być jedynie kłamstwem, musiało go to bardzo zaboleć. Okazało się jednak, że Filip zachował się zupełnie inaczej, niż przypuszczałam.
- Ale skoro nie jesteś w ciąży to, na co ci były te pieniądze?
- Dla Krzyśka - rzekłam. Stwierdziłam, że chcę być zupełnie szczera z Zalewskim. - Ma straszne problemy finansowe.
- Co się dokładniej dzieje? - spytał, jakby zainteresowany tematem.
- Chyba pożyczył pieniądze od jakiś nieodpowiednich ludzi i oni teraz mu grożą.
- Ile pożyczył?
- Trzynaście tysięcy... Trzy już mu dałam, więc im oddał - odparłam.
- Dam mu te pieniądze - powiedziała, a ja zaczęłam zastanawiać się, co właśnie wstąpiło w Filipa.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz