5.1. Zalewski

199 11 8
                                    

Minęły trzy lata. Chyba trzy najtrudniejsze dla mnie lata.
Zaraz po postrzeleniu mojego syna przez Krzyśka, złożyłam oficjalnie zawiadomienie na Niedźwieckiego. Wtedy wiedziałam, że nie mogę odpuścić. Każdego dnia, aż do rozprawy, modliłam się, aby ten dostał jak najwyższy wyrok, jednak nie było żadnych dowodów. Jedynie zeznania Miłosza, ale sędzia stwierdził, że to niewystarczające i tak mężczyzna, który bił mnie, poniżał, zastraszał, a następnie zgwałcił, został uniewinniony.
Cały świat mi się zawalił. Nie dość, że Kuba walczył o życie, a lekarze nie dawali mu zbyt dużych szans, to jeszcze zrobił to jego własny ojciec. Krzysiek od razu przyznał się do winy, ale cały czas powtarzał, że celował w Wojtka. Policję jednak to nie obchodziło i szybko zamknęli go w areszcie.
Do tego dochodziła sprawa gwałtu. Niedźwiecki poczuł się bezkarny, a ja bałam się, że jeszcze nie raz zechce skrzywdzić mnie lub jakąś inną kobietę.
Miałam ochotę naprawdę sobie coś zrobić, ale całe szczęście w tamtym momencie pojawiły się właśnie on. Doskonale pamiętam, że cały dzień, z resztą jak zwykle, spędziłam przy Kubusiu w szpitalu. Zapała siedział w areszcie, czekając na proces, więc byłam zdana sama na siebie, a nawet gdyby było inaczej, to chyba nie chciałabym aby zbliżał się do naszego syna. Wiem, że nie postrzelił go specjalnie, ale przecież gdyby wtedy nie chciał nic zrobić Niedźwieckiemu, nie doszłoby do tej tragedii.
Byłam już naprawdę zmęczona, więc postanowiłam udać się do szpitalnego bufetu po kawę. Liczyłam, że to może troszkę postawi mnie na nogi. Z papierowym kubkiem usiadłam przy stoliku.
- Dzień dobry - usłyszałam nagle. Zobaczyłam wysokiego, szczupłego, ale zarazem umięśnionego mężczyznę. Miał ciemne włosy, niektóre z nich były już siwe, ale to tylko dodawało mu uroku. - My się już znamy - uśmiechnął się do mnie.
- Przepraszam, ale chyba pana nie kojarzę - rzuciłam szybko, a tajemniczy mężczyzna usiadł koło mnie.
- Filip Zalewski - powiedział. Dopiero, gdy usłyszałam jego nazwisko, wszystko sobie przypomniałam. To właśnie on kilka tygodni temu, przyjmował na oddział mojego synka, gdy ten źle się poczuł. - Pani Kowal, tak?
- Zuza
- Filip - rzucił, a następnie uścisnął moją dłoń. - Co cię tutaj sprowadza?Popatrzyłam na Zalewskiego. Naprawdę nie chciałam obciążać go swoimi problemami, zważywszy na to, że w ogóle się nie znaliśmy.
- Mój synek... - zaczęłam, a głos automatycznie mi się załamał. - On...
- Spokojnie - odparł swoim aksamitnym głosem.
- Chyba dzieje się za dużo, żeby ci to wszystko opowiedzieć...
- Czasem, gdy się komuś wygadasz, to od razu jest ci lepiej - uśmiechnął się, a ja po prostu mu zaufałam.
- Mój były chłopak... zgwałcił mnie, potem zaszłam w ciążę. Mój narzeczony myślał, że go zdradziłam, więc ode mnie odszedł, zabrał naszego syna - zaczęłam. - Poroniłam. On dowiedział się, że to był gwałt, więc pojechał do tego faceta i chciał go... chciał go zabić, miał broń, bo pracuje w policji, z resztą ja też. Pojechałam za nim, bo nie chciałam, żeby zmarnował sobie życia, ale on przypadkiem... - popatrzył Filipowi prosto w oczy. Widziałam, że jest naprawdę zmartwiony tym, co mówię. Zalewski nagle chwycił mnie mocno za ręce, jakby wiedział, że w tamtym momencie potrzebuję właśnie tego. - On go... postrzelił, a facet, który mnie zgwałcił, został uniewinniony. Mój syn jest teraz w śpiączce i nie wiadomo, czy przeżyje...
Filip nic nie powiedział, przytulił mnie. Od razu zrobiło mi się jakoś lepiej. Będąc w jego ramionach, naprawdę poczułam ulgę, jakbym chociaż na moment o wszystkim zapomniała.
- Kuba to twój syn, tak? - spytał.
- Tak - westchnęłam.
- Przepraszam, nie skojarzyłem... Nie zajmuję się nim, ale słyszałem. Niestety, ciężki przypadek, ale musimy być dobrej myśli.
Popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem. Miałam już wszystkiego dość.
- Ja już pójdę, nie będę cię zamęczać swoimi...
- Poczekaj - przerwał mi. - Nie zamęczasz mnie - uśmiechnął się, a mnie zrobiło się jakoś tak lepiej.
- Dziękuję - westchnęłam.
- Za co?
- Miałeś rację, że czasami dobrze się komuś wygadać, ale i tak będę się już zbierać. Muszę podjechać do domu, chwilę odpocznę, a rano przyjadę do Kubusia.
Chciałam wstać z krzesła, ale nagle poczułam na swoim kolanie rękę Filipa. Zdziwił mnie ten gest i nie ukrywam, nie spodobał mi się. Zalewski najwyraźniej to zauważył.
- Przepraszam - rzekł, zabierając dłoń. - Naprawdę, przepraszam.
- Będę już iść.
- Poczekaj - rzucił szybko. - Strasznie mi głupio, Zuza. Może cię odwiozę do domu?
- Nie - odparłam.
- Ale nalegam...
- Filip, my się nawet nie znamy - westchnęłam.
- Odwiozę cię, porozmawiamy w drodze o Kubusiu. Daj mi chwilę, poczekaj tu. Pójdę się przebrać i zaraz wrócę.
Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo Filip wybiegł z pomieszczenia jak oparzony. Zapewne nie chciał słyszeć nawet mojej odmowy. Postanowiłam, że nie będę już się z nim kłócić, a propozycja odwiezienia mnie do domu, była po prostu miła.
Kilkanaście minut później byliśmy już w jego samochodzie.
- Co z Kubą? - spytałam. - Proszę cię, bądź całkiem szczery.
- Sama wiesz, że nie jest najlepiej - westchnął.
- On kiedyś w ogóle się obudzi?
- Pogadamy o tym później, okej? Jesteś zmęczona.
- Filip... - westchnęłam. Naprawdę liczyłam, że Zalewski mi coś powie, ale chyba z Kubusiem było tak tragicznie, że nie chciał mnie dalej dobijać.
- Obiecuję ci, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby z twoim synem było wszystko w porządku. Sam się nim osobiście zajmę.
Nie miałam już siły na dalszą rozmowę. Byłam chyba aż tak wykończona, zarówno psychicznie, jak i fizycznie, że nawet nie wiem kiedy, tak po prostu zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca, otworzyłam oczy i zupełnie nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Leżałam na kanapie w jakimś pokoju, prawdopodobnie było to mieszkanie w jednej z kamienic w centrum. Nie byłam tam nigdy wcześniej. Miałam złe przeczucia, dopiero po chwili zauważyłam, że mam w ręce wbity wenflon. Automatycznie przypomniało mi się, że poprzedniej nocy byłam w samochodzie z Zalewskim. Bałam się, że to nie był normalny lekarz, a jakiś psychol, który chce mnie skrzywdzić.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz