5.7. wujek

281 12 3
                                    

Popatrzyłam mu prosto w oczy, a ten obdarował mnie swoim cudownym spojrzeniem, dokładnie tym, w którym zakochałam się po raz pierwszy. Nasze nosy stykały się ze sobą, usta dzieliły jedynie milimetry. Chyba wtedy oboje pragnęliśmy tylko siebie. Już prawie się pocałowaliśmy, gdy nagle usłyszałam:
- Mamo! - krzyczał Kubuś, podbiegając do mnie. - Nie chce mi się już spać - powiedział, a ja szybko wzięłam go na ręce i popatrzyłam na Krzyśka zagubionym wzrokiem. - A kim jest ten pan? - spytał. Zupełnie nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- Jestem twoim... - zaczął Zapała.
- Wujkiem - przerwałam mu. - To wujek Krzysiek. Chodź, mama pójdzie cię położyć, powinieneś spać - dodałam po chwili.
Moment później wróciłam, całe szczęście, udało mi się szybko uśpić synka. Wiedziałam, że prawdopodobnie czeka mnie poważna rozmowa z Zapałą, choć prawda jest taka, że ja miałam ochotę na zupełnie coś innego.
- Dlaczego to powiedziałaś? Dlaczego wmówiłaś mojemu synowi, że jestem jego wujkiem?
- Przepraszam cię - westchnęłam.
Zbliżyłam się do Krzyśka i tak po prostu, zbyt dużo nie myśląc, chciałam go pocałować, ale ten dość niespodziewanie, odsunął mnie od siebie. Poczułam się głupio. Myślałam, że oboje tego chcemy.
- Masz męża - zaczął. - Nie popełniajmy jeszcze raz tego samego błędu.
- Ale...
- Kochasz go? - spytał poważnym tonem.
- Chyba tak - rzuciłam. - Krzysiek, naprawdę przepraszam cię za wszystko. Wiem, że zachowałam się tragicznie, nie powinnam tak robić. Jesteś ojcem Kubusia, ale mnie to już wszystko przerasta. Jestem z tym sama, Filip tylko pracuje i...
- Zuza - przerwał mi i mocno przytulił, jakby doskonale wiedział, że w tamtym momencie potrzebuję właśnie tego. - Nie przepraszaj mnie. Jeśli tylko w jakiś sposób mógłbym ci pomóc...
- Dlaczego chcesz mi pomagać? Po tym wszystkim, co ci zrobiłam.
- Jesteś matką mojego dziecka, byłaś moją narzeczoną... Naprawdę niesamowicie cię kochałem - mówił tuląc mnie. - Zawsze będziesz dla mnie ważna, kotek - szepnął.
Przeszedł przeze mnie dreszcz.
,,Kotek", Krzysiek zawsze tak na mnie mówił, a wtedy już sama nie wiem, czy na pewno tak mnie nazwał, czy po prostu chciałam to usłyszeć.
- Wiesz, że na mnie też możesz zawsze liczyć? - uśmiechnęłam się, odklejając się od niego.
- Ty też - odparł.
- Może mogę ci jakoś pomóc, już teraz? - spytałam.
- W sumie... - westchnął.
- Śmiało, chętnie ci pomogę.
- Głupio mi cię o to prosić - zaczął.
- Krzysiek, proszę cię. Powiedz, o co chodzi. Coś się dzieje?
Zapała popatrzył na mnie i dopiero po krótkiej chwili się odezwał:
- Mogłabyś pożyczyć mi trochę pieniędzy?
Nie ukrywam, jego pytanie naprawdę mnie zdziwiło. Zupełnie nie spodziewałabym się, że Zapała może mieć jakieś problemy finansowe. Nie wiedziałam też, czym mógłby być spowodowane, jednak po prostu głupio było mi go wprost o to spytać.
- Jasne - rzuciłam szybko. - Przeleję ci.
Wzięłam do ręki telefon i otworzyłam aplikację banku. Mieliśmy z Filipem jedno konto, z którego mogłam swobodnie korzystać, więc stwierdziłam, że nie będzie miał zupełnie nic przeciwko, gdy zabiorę stamtąd trochę pieniędzy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że mój wzrok przykuł ostatni wydatek, który był naprawdę spory. Zalewski zrobił komuś przelew na ponad trzy tysiące złotych.
- Zuza, okej? - spytał. Krzysiek chyba znał mnie, jak nikt inny i od razu zauważył, że coś jest nie tak. Nie chciałam go jednak zamęczać swoimi problemami, więc pośpiesznie odpowiedziałam, że jest w porządku.
- Już przelałam - rzuciłam.
- Dziękuję - odparł, spoglądając na telefon. - Tysiąc złotych? Zuza... nie będę miał, jak ci tego oddać.
- Przestań. To pieniądze Filipa... Dla niego tysiąc złotych, to jak dziesięć.
Taka była prawda. Zalewski miał pieniędzy jak wody, nie liczył ich, zresztą ja, od kiedy byliśmy razem, też. Po prostu zarabiał ich niesamowicie dużo.
- Przepraszam - rzekł tak nagle.
- Nie rozumiem...
- Przepraszam, że nie mogłem dać tobie i Kubusiowi tego wszystkiego. Tego, co dał wam Filip.
Zrobiło mi się naprawdę przykro na jego słowa. Wtedy wydawało mi się, że Krzysiek sądzi, że najważniejsze dla mnie były właśnie pieniądze, a nie taka była prawda. Liczyło się zupełnie coś innego, coś czego Zalewski tak na serio nigdy mi nie dał, a coś, co niegdyś ciągle otrzymywałam od Zapały - miłość, taka prawdziwa miłość.-
Nie przepraszaj - westchnęłam.
- Już późno, będę leciał - powiedział, a ja spojrzałam na zegarek. Krzysiek miał rację, zbliżała się północ. Bałam się, że Filip może zaraz wrócić do domu, a obecność Zapały na pewno by mu się nie spodobała.
- Odprowadzę cię do samochodu.
- Nie - odparł. - Przyjechałem autobusem.
- Co z twoim samochodem? - spytałam zdziwiona.
- Sprzedałem.
- Zamówię ci taksówkę - powiedziałam. Nie ukrywam, Krzysiek naprawdę mnie zdziwił. Musiał mieć straszne kłopoty finansowe. - O tej godzinie już nie jeżdżą autobusy.
- Wrócę na nogach, Zuza.
- Przestań. Szedłbyś z dwie godziny... Przecież ci za nią zapłacę - odparłam, a następnie zadzwoniłam po taksówkę. - Odwiozłabym cię, ale nie chcę zostawiać Kubusia samego.
- Dziękuję.
- Nie masz za co - uśmiechnęłam się. - Dobrej nocy.
- Dobranoc, Zuza - powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Może to i głupie, ale zaczęłam martwić się o Filipa. Było mi już naprawdę późno i miałam jakieś złe przeczucia, poza tym, wiedziałam, że muszę wyjaśnić z nim sobie sprawę przelewu na dość wysoką kwotę. Postanowiłam, więc do niego zadzwonić, ale miał wyłączony telefon. Po chwili zastanowienia, stwierdziłam, że skontaktuje się ze szpitalem.
- Dobry wieczór, chciałabym rozmawiać z doktorem Zalewskim - rzekłam.
- Doktora nie ma dziś w pracy.
- Musi być, proszę dokładnie sprawdzić.
- Doktora Zalewskiego nie ma, na pewno - powiedziała po chwili.
- Okej, dziękuję - rzuciłam, rozłączając się.
Poczułam się strasznie głupio. Filip mnie po prostu oszukał. Okazało się, że zupełnie nie znałam swojego męża. Bałam się, co jeszcze Zalewski może przede mną ukrywać.
Spróbowałam jeszcze raz do niego zadzwonić, lecz ciągle nic. Położyłam się więc na kanapie, ale sama nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie dopiero dźwięk kluczy, otworzyłam oczy i pośpiesznie wstałam.
- Nie śpisz? - spytał Zalewski.
- Która godzina?
- Czwarta. Przepraszam, kochanie, ale musiałem pomóc...
- Wiem, że nie byłeś w szpitalu - przerwałam mu. - Okłamujesz mnie... Wychodzisz w nocy nie wiadomo gdzie, robisz jakie ogromne przelewy. Co z tobą, Filip?
- Skąd wiesz o przelewach?
- Nieważne - westchnęłam.
- Nie powinno cię obchodzić, co robię ze swoimi pieniędzmi - odparł stanowczo. - Idź spać.
- Mógłbyś się tak do mnie nie...-
A ty mogłabyś nie grzebać w moich rzeczach?! Zapewniam ci wszystko, czego tylko chcesz... Zuza, nawet tego nie potrafisz docenić?!
- Mógłbyś nie krzyczeć? Moje dziecko śpi - odparłam smutnym głosem.
- Przepraszam - powiedział, podchodząc do mnie. - Źle się zachowałem, naprawdę przepraszam. Już dawno powinienem był ci powiedzieć prawdę.
- Jaką prawdę?
- Chociażby odnośnie tych pieniędzy...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz