3.2. odwiedziny

276 12 1
                                    

- Zuza... - Zapale przerwał dzwonek do drzwi.
- Nie mówiłam? - zaśmiałam się i poszłam je otworzyć. Po prostu mnie zamurowało.
- Co ty tu robisz? - rzuciłam
- Wojtuś to mój chłopak! - uśmiechnęła się Julka. Nie mogła w to uwierzyć, Niedźwiecki i moja siostra? Co tu się zadziało...
- Wejdźcie - rzuciłam szybko, choć nie ukrywam wolałabym nie wpuszczać Wojtka do naszego mieszkania. Wiedziałam, że z Krzyśkiem nie darzą do siebie sympatią, choć to i tak lekko powiedziane.
Postanowiłam jeszcze zamienić z Julką kilka słów, nie chciałam by Niedźwiecki w jakikolwiek sposób ją skrzywdził. Zdawałam sobie sprawę, że niestety bywa agresywny - sama niejednokrotnie to odczułam.
- Uważaj na niego, proszę - westchnęłam.
- Ale dlaczego? - spytała wyraźnie zdziwiona Julka. Nie chciałam mówić jej całej prawdy, o tym jak Wojtek nie raz mnie skrzywdził, pobił. Bałam się, że mi w to po prostu nie uwierzy. Była zaślepiona miłością do niego.
- On naprawdę potrafi być niebezpieczny...
- Niebezpieczny? Co on ci takiego zrobił? Zgwałcił, pobił? - zaśmiała się, jednak mnie nie było do śmiechu. Julka trafiła w samo sedno. - Zazdrościsz mi i tyle, aczkolwiek nie rozumiem czemu go zostawiłaś dla jakiegoś Zapały. Wojtek mi o nim opowiadał - powiedziała. Nie miałam siły się z nią kłócić. Chyba niestety, niektórych rzeczy musiała przekonać się na własnej skórze.
Udałyśmy się do salonu, gdzie znajdował się już Wojtek wraz z Krzyśkiem, który wyglądał na dość zdenerwowanego.
- Zuza, wytłumaczysz mi, co on tu robi? - odparł wskazując na Niedźwieckiego
- To mój chłopak! - uśmiechnęła się Julka, a następnie przytuliła Wojtka. Jego mina mówiła sama za siebie, jakby wkurzenie mnie i Krzyśka dawało mu niesamowicie dużo satysfakcji.
- Kiedy Zuzia uciekła mi sprzed ołtarza i wolała zajmować się swoim kochasiem, to ja pomogłem Julce... chociażby w sprawie sądowej. Gdzie wtedy była dobra siostrzyczka? - spytał sarkastycznym głosem.
- Dobrze wiesz, że tak nie było! Zuza chciała pomóc... - krzyknął Zapała, podchodząc do Wojtka. Bałam się, że między nimi może zaraz dojść do jakiegoś spięcia czy nawet bójki.
- Krzysiek... - położyłam swoją rękę na jego ramieniu. Popatrzył na mnie, widziałam w jego oczach, że chce pomóc i nie zamierza pozwolić by Wojtek tak o mnie mówił. - Spokojnie - moje słowa trochę go powstrzymały.
Postanowiliśmy zjeść obiad i nie poruszać już tematów dotyczących naszej przeszłości. Nie ukrywam, nie podobał mi się związek mojej siostry z Niedźwieckim i pomimo tego, iż była już dorosła i mogła robić, i spotykać się z kim chce - postanowiłam mieć na nich oko. Zjedliśmy dość szybko i Julka postanowiła, że już pójdą. Było mi to na rękę - nie chciałam spędzać więcej czasu z Wojtkiem. Gdy już opuścili mieszkanie, chciałam poruszyć ten temat z Krzyśkiem.
- Co o tym sądzisz? - spytałam
- Wiesz, Julia jest dorosła, tak? - zaczął - Niech się spotyka z kim chce...
- Z każdym, ale nie Wojtkiem - przerwałam mu.
- Jesteś o niego zazdrosna?
- Nie żartuj - zaśmiałam się.
- Pytam poważnie. Zuza, tak to wygląda - jego ton naprawdę nie brzmiał jakby robił sobie żarty. Nie wiedziałam, skąd przyszła mu na myśl taka uwaga. Nie kochałam Wojtka, nie kocham i kochać nie będę.
- Przecież wiesz, że tylko ty się liczysz - rzuciłam, podchodząc do Krzyśka. Splątałam swoje ręce na jego szyi. Byliśmy tak niesamowicie blisko siebie, a ja czułam ciepło bijące od jego ciała. - Twoja mama przywiezie dzieciaki? - spytałam, chciałam zmienić temat, a to było jedynym co przyszło my na myśl.
- Nie - powiedział szybko. - Muszę po nich niedługo pojechać.
- Pojadę z tobą. Poznam w końcu twoją mamę - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zaczął. - Wiesz, że moja mam pokochała Emilkę całym sercem i była sceptycznie nastawiona do naszego rozwodu...
- Chcesz mnie ciągle ukrywać? - przerwałam mu. Prawda była taka, że Krzysiek nie powiedział nawet swojej matce, że się ze mną spotyka. Początkowo, nie przeszkadzało mi to, ale gdy nasz związek zaczął wjeżdzać na coraz to poważniejsze tory, wiedziałam, że tak dalej nie może być.
- Pojedź ze mną - rzucił i pocałował mnie.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
- Tak, naprawdę
- To może kupię jakieś kwiaty...
- Przestań - zaśmiał się. - Moja mam mieszka na wsi, ma pełno kwiatów. Nic jej nie kupuj, Kotek.
Niespełne dwie godziny później byliśmy już u mamy Krzyśka. Nie ukrywam, bardzo stresowałam się całą sytuacją. Nie wiedziałam, jak jego mama mnie odbierze, jednak miałam sporo nadziei, że pozytywnie.
Zapała zapukał do drzwi, po krótkiej chwili otworzyła nam jego mama i powiedziała:
- Krzysiu! Co tak wcześnie? Dzieciaczki jeszcze mogły u mnie siedzieć... A to kto? - spytała wskazując na mnie
- Zuzanna Kowal, miło mi - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niej rękę, jednak ta kompletnie nie zareagowała. Natomiast ja poczułam się dość zmieszana.
- Kim ona dla ciebie jest?
- Mamo, to jest moja dziewczyna i nie ,,ona", a Zuza - rzekł dość stanowczym tonem Krzysiek.
Wiedziałam już, że jego matka mnie nie polubiła. Wpuściła nas do środka, dodając przy tym dość niemiły komentarz:
- Zuza... co to w ogóle za imię? Emilia, to nie dość, że piękna dziewczyna była to jeszcze imię....
- Jeśli pani woli, - przerwałam jej - może być Zuzanna.
Ta jednak nic nie odpowiedziała. Udaliśmy się do salonu i usiedliśmy przy stole. Mama Krzyśka dołączyła do nas po chwili z kawą.
- Gdzie dzieciaki? - spytał Zapała
- Bawią się na dworze, niech tam siedzą. Ja mam kilka pytań do pani - zwróciła się do mnie.
- Zuza - rzuciłam. - Może mówić pani do mnie przez ,,ty" - matka Krzyśka popatrzyła na mnie przenikliwym wzorkiem. Oceniała mnie nim, jakbym nie wiadomo co zrobiła.
- Gdzie pani pracuje? - powiedziała chłodnym tonem
- W policji...
- Zuza jest panią podkomisarz - przerwał mi Krzysiek. Widziałam, że chce dodać mi otuchy.
- To nie jest zbyt kobiece zajęcie. A pani rodzice?
- Moja mama nie mieszka we Wrocławiu - zaczęłam. Nie chciałam poruszać tematu mojego ojca.
- A tato? - jednak matka Krzyśka sama o to spytała. Nie miałam pomysłu, co odpowiedzieć. Zapała chyba to zauważył.
- Mamo, to nie jest przesłuchanie - sztucznie się zaśmiał. Chciał rozładować atmosferę.
- Muszę o to spytać! - jego matka wyraźnie się podburzyła. - Żeby się nie okazało, że to jakiś alkoholik czy ktoś!
- Pójdę zobaczyć, co u dzieci - rzuciłam szybko i po prostu wstałam od stołu. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy.
Miałam wchodzić już do ogrodu, gdy przypomniałam sobie, że zostawiłam na stole w salonie telefon. Postanowiłam więc wrócić i go zabrać, jednak przypadkiem usłyszałam rozmowę Krzyśka i jego matki.
- Nie podoba mi się ta dziewczyna...
- Mamo, ale to ja się z nią spotykam. Ważne, że mnie się podoba - powiedział Zapała.
- Jest za młoda dla ciebie - zaczęła. - Pewnie w głowie jej same imprezy, romanse! Albo jest z tobą tylko dla pieniędzy.
- Przestań, nie jestem przecież jakimś milionerem - zaśmiał się. - Poza tym, pomiędzy mną a Zuzą jest tylko sześć lat różnicy. Naprawdę, ona i dzieciaki są dla mnie najważniejsi, kocham ich całym sercem i możesz jej nie akceptować, ale to nie sprawi, że ją zostawię.
Zrobiło mi się jakoś tak miło. Krzysiek był dla mnie niesamowicie ważny. Marzyłam, żebyśmy kiedyś wzięli ślub i byli razem już na zawsze. Wiedziałam, że to mężczyzna mojego życia.
- Rozumiem, że skoro jest taka młoda to nie chce jeszcze dzieci? - spytała matka Krzyśka. Nie zdawała sobie sprawy, że porusza najdrażliwszy bolesny dla mnie temat.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz