4.17. lekarz

191 12 0
                                    

- Nawet nie wie pani, jak się teraz fatalnie czuję sama ze sobą - powiedziała cichym głosem.
- Wiem - westchnęłam.
Kobieta na mnie popatrzyła i moment później, rzuciła:
- Nie, nie wie pani. Chyba, że panią... też kiedyś ktoś zgwałcił.
Nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć, no i chyba dobrze, bo dosłownie w tym samym momencie do gabinetu wszedł wyraźnie zdenerwowany wujek.
- Coś się stało? - zwróciłam się do niego. Miałam złe przeczucia.
- Mogę cię na chwilę prosić?
- Jasne - rzuciłam szybko i wyszliśmy na korytarz. - O co chodzi?
- Skończyłaś już przesłuchanie? - spytał.
- W sumie, to tak... Co się stało?
- Krzysiek dzwonił - zaczął. - Jest w szpitalu.
- Coś mu się stało? Miał jakiś wypadek? - rzekła i poczułam ogromny ból w podbrzuszu. Nie chciałam jednak, żeby Profos cokolwiek zauważył, jednak chyba on znał mnie lepiej niż ja sama siebie.
- Zuza, dobrze wszystko? Usiądź sobie... - wujek popatrzył na mnie zmartwiony.
- Co z Krzyśkiem?
- Z nim nic, chodzi o wasze dziecko. Nie wiem dokładnie, co się dzieje, ale Krzysiek prosił, żebyś przyjechała do szpitala miejskiego.
- Cholera - westchnęłam. Niesamowicie bałam się o Kubusia. - Odprowadź, proszę panią, ja muszę jechać. Jaskowska wie?
- Wie - powiedział wujek, a ja pośpiesznie pobiegłam do samochodu.
Czułam się fatalnie, ale wtedy najważniejszy był mój syn. Moment później byłam już na miejscu. Na szczęście, szybko udało mi się znaleźć Zapałę.
- Co z Kubą? - spytałam podchodząc do niego.
Znów zabolał mnie brzuch, a na dodatek przed oczami zrobiło mi się ciemno, gdyby nie Krzysiek, zapewne po prostu upadłabym, a może przy tym rozbiła głowę.
- Zuza, co się dzieje?
- Nic - rzuciłam pośpiesznie. - Co z Kubusiem?
- Nie wiem, kotek. Czuł się strasznie źle, więc przyjechaliśmy. Lekarze robią mu teraz badania. Będzie wszystko dobrze, więc spokojnie - powiedział Zapała, a następnie mocno chwycił mnie za ręce. - Dobrze się czujesz?
- Tak - okłamałam Krzyśka, sama nawet nie wiem, dlaczego. - Pójdę spytać lekarza, co z Kubą - odparłam i szybko ruszyłam w stronę gabinetu.
- Dobrze, kochanie
Prawda była taka, że czułam się fatalnie, nie tylko psychicznie, ale niestety też fizycznie. Okropnie bolało mnie podbrzusze i miałam ochotę po prostu zwymiotować, nie chciałam jednak mówić o tym Zapale. Chyba po prostu sama bałam się prawdy.
- Dzień dobry - rzuciłam wchodząc do pomieszczenia. - Zuzanna Kowal, jestem mamą Kuby. Wiadomo, co z nim?
- Dzień dobry, Filip Zalewski. Póki co jeszcze nie wiadomo co z pani synem, ale to kwestia kilku minut. Nie sądzę jednak, że to coś poważnego.
- Okej - westchnęłam. Poczułam się jeszcze gorzej niż moment wcześnie, lekarz najwyraźniej to zauważył.
- Wszystko w porządku? - zwrócił się do mnie.
- Trochę słabo się czuję... To pewnie z nerwów.
- Chce pani może coś na uspokojenie?
- Tak, poproszę - odparłam pośpiesznie. - Ale... coś bezpiecznego, bo... jestem w ciąży, chyba - westchnęłam.
- Możemy zrobić pani badania i się dowiemy - uśmiechnął się do mnie.
- Nie, ja chcę teraz być jak najbliżej Kuby. Sama potem się dowiem...
Modliłam się w duchu, abym jednak się myliła. Myśl, że mogłabym być w ciąży z Niedźwieckim, po prostu sprawiała, że nie chciało mi się dalej żyć.
- Proszę - powiedział lekarz, podając mi tabletkę oraz kubek z wodą. - To powinno pomóc, ale na pewno nie zrobi żadnej krzywdy, jeśli okazałoby się, że jest pani w ciąży.
- Dziękuję - westchnęłam. Wzięłam szybko lek i udałam się prosto do Zapały.
Liczyłam, że tabletka sprawi, że poczuję się choć troszeczkę lepiej. Usiadłam obok Krzyśka i mocno się w niego wtuliłam, miałam po prostu już dość tego wszystkiego, co się dzieje. Za dużo problemów ostatnim czasem się na mnie złożyło i po prostu trochę mnie to przerosło.
- Będzie wszystko dobrze - Zapała szepnął mi do ucha. - Nie pozwolę zrobić wam krzywdy. Kocham ciebie i Kubusia, najmocniej - Krzysiek pocałował mnie w czoło.
Całe szczęście, szybko okazało się, że z naszym synkiem nie dzieje się nic poważnego. Jeszcze tego samego dnia wróciliśmy prosto do domu, a ja postanowiłam wziąć kilka dni urlopu. Musiałam poukładać sobie wszystko w głowie, chciałam też być blisko Kuby, naprawdę wystraszyłam się, że mogę go nawet i stracić. Nie przeżyłabym tego.
Nazajutrz postanowiłam, że przyszedł najwyższy już czas, aby rozwiać wszelkie moje wątpliwości. Rano, gdy jeszcze zarówno Krzysiek, jak i nasz synek spali, udałam się do najbliższej apteki po test ciążowy. Modliłam się, aby wynik był negatywny.
- Niech się dzieje, co chce - westchnęłam sama do siebie, gdy już go wykonałam. Oparłam się o umywalkę i wiedziałam, że jedyne, co wtedy mi pozostało to czekać.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz