3.8. ,,nie wszystko jest prawdą..."

243 12 2
                                    

Sama nawet nie wiem, ile wypiliśmy, ale jestem jednego pewna - stanowczo za dużo. Upiliśmy się jak nigdy - włączyliśmy głośno muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Nie myślałam wtedy racjonalnie, zbliżyłam się do Wojtka, ocierałam o niego. Niedźwiecki jeździł swoimi rękami po moich biodrach. Nagle zrzucił ze mnie sweter, a ja ściągnęłam z niego koszulkę. Sama nie wiem, jak to by się skończyło, gdyby nie przerwał nam dzwonek do drzwi.
Byłam pewna, że to Julka wróciła już z imprezy i zapomniała kluczy.
- Jest i nasza gwiazda! - rzuciłam otwierając- Dobry wieczór, pani komisarz - myliłam się. Nie była to moja siostra, a policja. - Dostaliśmy wezwanie o zakłócaniu ciszy nocnej...
- Zuzia, kto to?! - Wojtek krzyknął, podchodząc do nas. Było mi naprawdę głupio. Wiedziałam, że ta sytuacja wygląda dość dwuznacznie.
- O! I sierżant Niedźwiecki... - zaśmiał się jeden z policjantów.
Obyło się bez mandatu, otrzymaliśmy słowne pouczenie, ale nie to mnie martwiło najbardziej. Bałam się, że następnego dnia cała komenda będzie plotkować o moim romansie z Wojtkiem. Nie chodziło już o to, co powiedzą moi koledzy i koleżanki z pracy, a o reakcję Krzyśka. Czułam się niesamowicie winna, pomimo tego, że go nawet nie zdradziłam.
Po całej sytuacji wróciliśmy do środka mieszkania. Zupełnie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Niedźwiecki zrobił sobie chyba złudne nadzieje, że pomiędzy nami może coś być i dość nachalnie zaczął się do mnie przystawiać.
- Przestań - rzuciłam. Czułam się strasznie słabo. Ledwo stałam na nogach i kręciło mi się w głowie jak nigdy.
- Zuzia... - westchnął. Bałam się, co chce ze mną zrobić, jednak on po prostu wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżku, mówiąc przy tym: - Jak nie chcesz, to twoja strata...
Położył mnie, a po chwili sam zasnął obok. Zamknęłam oczy i momentalnie odpłynęłam. Sama nawet nie wiem, kiedy wtuliłam się w Wojtka.
- Zuzka, do cholery! - usłyszałam nagle. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Julkę.
- Która godzina? - rzuciłam
- Szósta, ale nie o to chodzi... Wracam do domu i co widzę?! Własna siostra i mój chłopak podczas mojej nieobecności poszli razem do łóżka!
Próbowałam wytłumaczyć Julce o co chodzi, że nie przespałam się z Niedźwieckim, on z resztą również. Jednak bezskutecznie. Nie chciała w ogóle nas słuchać. Ubrałam się i pośpiesznie wyruszyłam do pracy, chciałam zabrać Wojtka ze sobą, ale ten stwierdził, że dziś zrobi sobie wolne.
Miałam nadzieję, że uda mi się na spokojnie zamienić kilka słów z Krzyśkiem. Jeśli mam być szczera, zaczęłam żałować tego, co wydarzyło się wczoraj, jak wyprowadziłam się od niego i dzieciaków. Przecież to oni byli dla mnie najważniejsi. Szukałam go dość długo przed dziewiątą, ale nie mogłam nigdzie znaleźć. Pojawił się dopiero na odprawie, gdzie komendant Jaskowska zdecydowała, że w związku z nieobecnością Wojtka, ja będę jeździć dziś z Krzyśkiem. Niesamowicie mnie to ucieszyło.
- Tęskniłam - pogładziłam go po policzku, gdy patrolowaliśmy wrocławskie ulice. Tego dnia nie mieliśmy żadnego wezwania od dyżurnego.
- Co ty robisz? - spytał dziwnym tonem. - Weź tą rękę, proszę cię.
- Krzysiek...
- Jeśli chcesz pogadać to nie teraz. Jesteśmy w pracy.
- Możemy chociaż po? Proszę... - westchnęłam
Zapała na szczęście się zgodził, a reszta patrolu minęła nam w zupełnej ciszy. Całe szczęście, czas minął mi dość szybko. Wróciliśmy na komendę, a tam czekała nas poważna rozmowa.
- Czego chcesz? - spytał Krzysiek, popijając wodę w naszym pokoju. Zdziwiłam się, jakim tonem się do mnie odnosi.
- Chciałam cię przeprosić... Poniosło mnie wczoraj, Krzysiek. Wiesz dobrze, że cię kocham, ale po prostu martwię się...
- Daj sobie spokój, Zuza - przerwał mi. Zapała podszedł do mnie i popatrzył w oczy. - To koniec. Między nami nic już nie będzie.
Miałam ochotę się rozpłakać. Zupełnie nie spodziewałabym się tych słów. Wzięłam jednak głęboki oddech i kontynuowałam:
- Ale dlaczego? Mówiłeś, że jestem dla ciebie wszystkim...
- Wiele rzeczy mówię - rzucił. - Nie wszystko jest prawdą.
Zamurowało mnie. Wychodzi na to, że Zapała nigdy mnie nie kochał? Serio mogło tak być?
- Żartujesz? - odparłam drżącym głosem. - Krzysiek, traktowałeś mnie tylko jak sprzątaczkę, darmową opiekunkę dla twoich dzieci, z którą możesz sypiać kiedy tylko chcesz?
- Nigdy cię to tego nie zmusiłem, Zuza - rzekł stanowczo.
- Ale nie wiesz ile razy to ja się musiałam zmuszać. Bałam się, że mnie zostawisz... albo zdradzisz.
Niestety tak wyglądała prawda, jednak Zapała milczał, a mnie łamało się serce. Powoli dochodziło do mnie, że to naprawdę koniec.
- Przyjedziesz po swoje rzeczy czy ci podrzucić? - odezwał się po chwili
- Nie fatyguj się. Zapewne dziś wieczorem znowu wyjdziesz... Do jakiejś dziwki czy do kogo? - zdenerwowałam się niesamowicie, ale przy tym również było mi ogromnie smutno.
Krzysiek zaśmiał się chamsko i rzucił:
- I kto to mówi? - zupełnie nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Chciałaś ode mnie odpocząć, tak? A w nocy zabawiałaś się z Wojtkiem!
- Co?
- Twoja siostra mi to wysłała - odparł pokazując mi zdjęcia najwyraźniej zrobione przez Julkę, na których leżę w obięciach nagiego Niedźwieckiego. Musiała je zrobić jakoś nad ranem. Wyglądały dość dwuznacznie, pomimo tego, że nie przespałam się z Wojtkiem. - Życzę wam jak najlepiej, może przy nim nie będziesz musiała się do niczego zmuszać - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
Czułam się już kompletnie zniszczona, jakby zerwanie z Krzyśkiem pozbawiło mnie jakichkolwiek sił. Na dodatek, poczułam się zdradzona przez moją własną siostrę. Kompletnie nie wiedziałam, dlaczego to zrobiła. Po prostu rozpłakałam się, nie chciałam trzymać tych uczuć w sobie.
Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Wojtek. Zdziwiłam się, przecież miał tego dnia wolne. Okazało się, że Jaskowska wezwała go, aby dać mu pouczenie. To nie był pierwszy raz, gdy nie było go w pracy.
- Wojtek... - odparłam. Nagle zrobiło mi się okropnie słabo i coś ukuło mnie w brzuchu.
- W porządku? - spytał wyraźnie przejęty, a następnie pomógł mi usiąść. Bałam się, że zemdleję.
- Chyba jestem w ciąży.
Niedźwiecki zdziwił się, jednak po chwili postanowił, że musimy koniecznie pojechać do lekarza. Może martwił się o mnie, było to miłe. Szczególnie biorąc pod uwagę, jak potraktował mnie Krzysiek.
Godzinę później siedzieliśmy już razem w gabinecie doktorskim i wszystko było wiadome...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz