2.15. ,,kocham cię"

338 13 3
                                    

Reszta pracy minęła mi dość szybko, pojechałam na szybkie zakupy i udałam się do domu. Wychodząc z samochodu zobaczyłam kogoś, kogo naprawdę nie miałam ochoty widzieć. To był mój były ojczym.
- Zuzia - powiedział podchodząc do mnie.
- Czego chcesz? - spytałam widocznie zdenerwowana. - Skąd masz mój adres?
- Przede mną nic się nie ukryje. Gdzie ten twój chłoptaś? Ten, który wtedy próbował mnie zastraszyć?
- Nie będę z tobą rozmawiać - odparłam, chciałam ruszyć dalej, jednak on gwałtownie chwycił mnie za ramię. - Jeśli w tej chwili mnie nie puścisz, oskarżę cię o napaść.
- Pozwól, że sam będę decydował, co robię.
Zdenerwował mnie, niemiłosiernie. Wyrwałam mu się, przy tym policzkując go. Był nieźle wkurzony.
- Suka! - krzyknął
Weszłam do mieszkania, strach mnie sparaliżował. Byłam zdana sama na siebie, przecież Wojtek był w pracy. Nie chciałam też niepotrzebnie go stresować. Próbowałam się uspokoić, lecz nie było to łatwe. Zrobiłam sobie gorącą kąpiel, następnie ugotowałam szybką kolację i włączyłam telewizje. Sama nie wiem nawet, kiedy zasnęłam.
Nazajutrz ciągle miałam w głowie wczorajszą sytuację. Nie mogłam jednak dać nic po sobie poznać na komendzie. Wzięłam tabletki na uspokojenie - nie chciałam ich brać, ale to była ostateczność, tylko one pozwoliły mi w miarę trzeźwo myśleć.
Weszłam do pokoju odpraw kilkanaście minut przed czasem, a tam siedział już Wojtek.
- Niespodzianka! - powiedział na mój widok
- A tobie to coś się pomyliło? To jest poranna odprawa.
- Zuzia, nie cieszysz się na mój widok? Mówiłem, że coś wymyślę, aby kończyć wcześniej i wymyśliłem. Zamieniliśmy się zmianami z Aśką i Szymonem. Oni teraz będą mieli na popołudnie, a ja z Natalią na rano.
- I nie ustaliłeś tego ze mną?! - spytałam
- Wiedziałem, że się zgodzisz - Niedźwiecki pocałował mnie. Zapewne nie chciał bym się na niego denerwowała.
- Wojtek, - zaczęłam - to, że jesteśmy razem, nie oznacza, że masz jakieś przywileje... Teraz przymknę na to oko, ale jeśli będziesz chciał cokolwiek zmienić, to konsultuj to ze mną.
- Dobrze, kochanie - odparł, a następnie po raz kolejny mnie pocałował.
- Można? - usłyszałam nagle. To był Krzysiek, który chciał wejść już do pokoju odpraw. Odkleiliśmy się z Wojtkiem od siebie, było mi naprawdę głupio. Nie dość, że Krzysiek dowiedział się o moim związku z Niedźwieckim, to jeszcze mogłam stracić w jego oczach jako szefowa.
- Oczywiście - odparłam szybko. - Idę po kawę, chce ktoś?
- Nie, dziękuję, szefowo - rzekł Krzysiek.
- Możesz mi zrobić, skarbie - powiedział Niedźwiecki. Niedopuszczalne było, aby w pracy przy innych się tak do mnie odzywał. Nie miałam jednak siły aby się z nim kłócić.
Udałam się do kuchni, a chwile potem wróciłam z kubkami kawy. Moi podwładni już tam byli.
Dość szybko przeprowadziłam odprawę. Myślałam, że będę mogła zaliczyć ją do tych spokojnych, gdy nagle odezwał się Juliusz:
- Pani komendant, mam sprawę. Mógłbym poprosić o urlop? Luna ostatnio chyba źle się czuje...
- Sierżancie, pan naprawdę prosi mnie o urlop z powodu psa?
- No tak - odpowiedział wyraźnie zdziwiony moim zaskoczeniem Julek.
- To nie będzie możliwe.
- Nie każdy ma przywileje - odezwał się Krzysiek. Gdybym wiedziała, co z tego wyjdzie, nie zaczynałabym kłótni z nim.
- Mówił coś pan, sierżancie Zapała? - spytałam
- Owszem, mówiłem. Wszyscy dobrze wiemy, że sierżant Niedźwiecki ma pewnego rodzaju przywileje.
Nie chciałam tego komentować, ale niestety Wojtek nie potrafił powstrzymać emocji.
- Masz jakiś problem z tym, że jestem z Zuzią?
- Ja nie mam żadnego problemu, ale wasz związek chyba nie jest taki idealny, skoro to do mnie przychodzi się wypłakać.
- O czym ty mówisz? - widziałam, że Wojtek był wyraźnie zdziwiony jego słowami, ale również zaczął robić się agresywny.
- Zuza była u mnie ostatnio, spaliśmy razem - odrzekł Krzysiek.
Próbowałam ich uspokoić, jednak było to dość trudne, a niestety to, co dzieje się w moim łóżku, interesowało moich podwładnych i z zaciekawionymi minami oglądali całą sytuację.
- To prawda?! - krzyknął Niedźwiecki
- To nie jest miejsce ani czas na takie tematy. Odprawa zakończona, wyjdźcie wszyscy - powiedziałam i wstałam z krzesła, jednak nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Gdyby nie Jacek, który mnie szybko chwycił, zapewne rozbiłabym sobie głowę.
- Nie słyszeliście?! Wyjdźcie wszyscy! - krzyknął na moich podwładnych, którzy nie robili sobie nic z moich słów, ale, o dziwo Jacka posłuchali. - Wszystko dobrze, pani komendant? Wezwać karetkę?
- Dziękuję, wszystko dobrze. Wróćmy do swoich obowiązków - rzuciłam, chciałam wychodzić z sali, gdy nagle Jacek złapał mnie za rękę.
- Zuza, przepraszam, ale nie wygląda pani najlepiej - nie odpowiedziałam, popatrzyłam na nasze dłonie. Dyżurny szybko ją puścił i dodał - Przepraszam.- Jest okej, ale dziękuję za troskę - uśmiechnęłam się i wróciłam do swojego gabinetu.
Po pracy postanowiłam pojechać do Wojtka, aby wyjaśnić z nim poranną sytuację. Nie ukrywam, chciałam zrobić to już wcześniej, jednak po odprawie od razu z Natalią ruszyli na patrol, a przerwę spędzili poza komendą.
Kilkanaście minut przed dwudziestą byłam już przed drzwiami jego mieszkania, zapukałam, a Niedźwiecki po chwili mi otworzył.
- Pomyliłaś adresy? - spytał ironicznie - Zapała tu nie mieszka.
- Wojtek, to nie tak jak myślisz. Mogę wejść?
- Jeśli musisz - odparł. Udaliśmy się do salonu, usiadłam obok Wojtka i kontynuowałam. - Pojechałam wtedy do Krzyśka, wtedy gdy się pokłóciliśmy, ale nie doszło do niczego między mną a nim. Wierzysz mi?
- Nie wiem - westchnął. - Doskonale wiem o twojej słabości do Zapały.
- Nie mam do niego słabości.
- Nie byłbym tego taki pewien - odparł wstając z kanapy.
- Wojtek, - poszłam za Niedźwieckim na balkon - między mną a Krzyśkiem już dawno nic nie ma. Liczysz się tylko ty... - popatrzyłam mu prosto w oczy, a następnie zbliżyłam swoje usta do jego. - Kocham cię - rzekłam, jednak mówiąc te słowa nie czułam tego czegoś, tej całej magii, którą czułam właśnie przy Zapale.
- Ja ciebie też - rzucił, a chwilę później leżeliśmy już nadzy w jego łóżku.
Kochałam Wojtka, a przynajmniej tak sobie próbowałam wmówić, jednak gdzieś w głębi ciągle myślałam o Zapale. Nie wiedziałam, jak i czy w ogóle dam radę odrzucić od siebie te myśli.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz