6.13. trudny temat

116 10 2
                                    

Odprawa minęła mi dość szybko. Całe szczęście, Krzysiek dał sobie spokój i nie zagadywał mnie już.
- I ostatni temat - zaczęła Jaskowska. - W związku z powrotem podkomisarz Kowal, nastąpiły zmiany w patrolach. Zuza, będziesz jeździć z sierżantem Zapałą - zwróciła się do mnie.
Z jednej strony, naprawdę mnie to cieszyło, w końcu kochałam Krzyśka całym sercem, ale z drugiej, zranił mnie i nie wiedziałam, czy będę w stanie oddzielić życie prywatne od tego służbowego.
Wyszliśmy z odprawy i udaliśmy się na patrol. Jeździliśmy w ciszy i bez większego celu po wrocławskich ulicach. Bałam się, że tą kłótnią przekreśliliśmy nasz związek.
- Zuza - rzucił nagle Krzysiek.
- Tak?
- Jesteś na mnie zła? - spytał zmartwiony.
- Nie - westchnęłam. - Nie wiem. Naprawdę masz mnie za histeryczkę?
- Nie mam. Przepraszam cię.
Nic nie powiedziałam. Nie miałam w ogóle do tego siły, ostatnim czasem czułam się serio strasznie słabo, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Wiedziałam doskonale, czym to jest spowodowane. Za dużo złego się na mnie nałożyło, za dużo stresów, a do tego ten straszny gwałt, porwanie.
Zapała tak nagle zboczył kompletnie z drogi i zjechał na jakieś pobocze. Nie rozumiałam, o co mu chodzi, ale nie miałam najmniejszej ochoty na kolejną kłótnie.
- Krzysiek...
- Co się dzieje? Dobrze wiesz, że nie chciałem cię zranić - powiedział. - Bardzo cię kocham.
- Na pewno? - spytałam, patrząc na niego smutna.
- Na pewno - uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował.
- Ja ciebie też - rzuciłam. - Myślisz, że uda nam się stworzyć taką prawdziwą rodzinę?
- Rodzinę?
- No ja, ty i... Kubuś - rzekłam.
- Pogadamy o tym później, okej? - powiedział chłodno.
- Okej...
Zupełnie nie rozumiałam zachowania Krzyśka. Gdzieś w głębi serca czułam, jakby coś przede mną ukrywał, tylko co? Doskonale wiedziałam, że na komendzie jest tylko jedna osoba, która zna się na wszystkich plotkach, dlatego też na przerwie udałam się prosto do Juliusza.
- Zuza?! - uśmiechnął się na mój widok.
- We własnej osobie - zaśmiałam się.
- Jak ja cię dawno nie widziałem! Co tam u ciebie? Co u tego twojego młodzieńca?
- W porządku, ale mam...
- A z kim ty na patrolu jeździsz? - przerwał mi. Poniatowski jak zawsze z resztą, nie pozwolił mi dojść do słowa. - Z Krzyśkiem, prawda?
- Tak - rzuciłam szybko.
- To bardzo dobrze, chociaż dziwię się, że on jeszcze tutaj pracuje.
- Dlaczego? - spytałam. Nie potrafiłam zrozumieć, o co mu chodzi, ale byłam wręcz pewna, że coś złego jest na rzeczy.
- No Zuza, przecież on pracuje dla tej... jak jej tam było? Barbara... Bożena...
- Beata? - przerwałam mu. - Pracuje u Beaty?
- Tak! - krzyknął.
- Ale... co on tam robi? Jest znów ochroniarzem?
- No ponoć tak, ale wiesz, ja tam do końca nie wiem. Najlepiej będzie chyba jak spytasz Krzyśka, Zuza - powiedział.
- Tak zrobię, dzięki - rzekłam pośpiesznie i ruszyłam prosto w stronę naszego pokoju, w którym przerwę spędzał Zapała.
Weszłam do niego i ujrzałam Krzyśka, siedzącego przy stole i jakoś dziwnie rozmyślającego.
- Cześć - rzucił.
- Coś się stało?
- Nie, nie - odparł. - Myślałem o... nas. Źle się zachowałem, kotek. Przepraszam cię - rzekł, łapiąc mnie za ręce. - Nie chciałem cię zranić. Kocham cię bardzo, ciebie i Kubusia.
- Ja ciebie też, ale... - westchnęłam.
- Ale co? - spytał dość zdziwiony.
- Musimy o czymś porozmawiać.
- O czym?
- Juliusz mi powiedział, że...
Niestety, nie udało mi się nawet dokończyć, bo jak zwykle zresztą przerwał nam Jacek. To już chyba było dla niego typowe. Bałam się, że później nie znajdę już w sobie odwagi, aby poruszyć na nowo temat.
- Kończcie już tą przerwę - zaczął dyżurny. - Jest pilne wezwanie na Generała Bruszta 37/4.
Doskonale znałam ten adres, jakby los ze mnie zakpił albo właśnie chciał mi pomóc. W mieszkaniu na Bruszta mieszkały dziewczyny, które pracowały u Beaty w klubie nocnym. Liczyłam, że uda mi się od razu wyjaśnić wszystko z Krzyśkiem.
- Co tam się stało? - spytał jakby zmieszany Zapała.
- Nie wiem dokładnie... - westchnął. - To wezwanie było dziwne. Zadzwoniła jakaś młoda dziewczyna i powiedziała, że koniecznie musicie przyjechać, a dokładniej chodziło jej o ciebie - zwrócił się do Krzyśka.
- Jak to o mnie?
- Chciała, aby wezwanie przyjął sierżant Zapała. Jedźcie tam szybko i dajcie znać od razu, co się dzieje.
Tak jak Jacek powiedział, tak zrobiliśmy i już kilkanaście minut później byliśmy na miejscu.  Droga do mieszkania zleciała nam w kompletnej ciszy, nie chciałam opowiadać Zapale o swoich podejrzeniach czy wątpliwościach, bo widziałam, że jest trochę zdenerwowany.
Wysiedliśmy z radiowozu i udaliśmy się prosto pod wskazany adres. Zapukaliśmy do drzwi, a chwilę później otworzyła nam młoda, dość wyzywająco ubrana i pomalowana kobieta.
- Dzień dobry, panie sierżancie - uśmiechnęła się zalotnie do Krzyśka. Nie ukrywam, podniosło mi to ciśnienie.
- Podkomisarz Kowal, sierżant Zapała - powiedziałam poważnym tonem. - Wzywała nas pani, tak?
- W sumie... wzywałam tylko Krzysia - rzuciła.
- Za nieuzasadnione wezwanie policji grozi mandat, wie pani o tym czy...
- Zuza, - przerwał mi Zapała - może wejdziemy do środka i wszystkiego się dowiemy?
Nic nie odpowiedziałam, zrobiłam tak jak zaproponował Krzysiek. Mieszkanie było dość nowoczesne, ale nie znajdowało się tam sporo rzeczy. W salonie zobaczyłam jeszcze dwie młode dziewczyny, oczywiście w obcisłych ciuszkach. Zapała od razu głupio uśmiechnął się na ich widok, co naprawdę mnie zabolało.
- To co się dzieje? - spytałam.
- Ale my chcemy porozmawiać z Krzyśkiem - westchnęła jedna z nich.
- Zuza, - zaczął - poczekaj na dole albo idź wypytaj sąsiadów czy czegoś nie widzieli.
- Słucham? Zapomniał pan, sierżancie, kto dowodzi tym patrolem?
Zapała tylko spuścił głowę. Zapewne było mu wstyd, i dobrze. Jego zachowanie było co najmniej nie na miejscu i serio mnie raniło. Czułam, jakby te dziewczyny były ważniejsze niż ja.
- Mamy problem - rzuciła dziewczyna.
- Jaki problem? - spytałam.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz