2.4. randka?

408 11 0
                                    


Nie wiem nawet sama kiedy tak naprawdę zasnęłam. Obudził mnie budzik. Oczywiście wstałam z ogromnym kacem, podniosłam się z łóżka i udałam do salonu. Zobaczyłam, że Krzysiek śpi na kanapie. Od razu zrobiło mi się jakoś lepiej. Podeszłam do niego, kucnęłam przy nim. Był tak cholernie przystojny, czułam, że serce bije mi szybciej, gdy na niego patrzę. Pocałowałam go w czoło, a następnie zaczęłam głaskać po twarzy. Krzysiek po woli się wybudzał.
- Zuza, - zaczął - przepraszam, ale włożyłem cię do łóżka i chciałem chwilę poczekać, jakbyś nie wiem... potrzebowała mnie czy coś i zasnąłem...
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Dziękuję ci... uratowałeś mnie.
- Nic wielkiego, chcesz złożyć na nich oskarżenie?
- Nie - rzuciłam szybko. Doskonale wiem, że powinnam, jednak było mi po prostu głupio, że jako policjantka nie poradziłam sobie z dwójką jakiś gówniarzy. Nie chciałam też, aby do Wujka dotarło, że znowu przesadzam, i to bardzo przesadzam z alkoholem.
- Chcesz coś jeść? Jakieś śniadanie? - dodałam
- Chętnie, ale nie zdążę. Mam godzinę, żeby pojechać do domu, umyć się szybko i jechać na komendę. Jakby trzeba było, proszę kryj mnie przed Jaskowską. Powiedz, że mam lekarza czy coś.
- Jasne - uśmiechnęłam się. - Do zobaczenia - rzekłam, a Krzysiek wyszedł z mojego mieszkania.
Byłam mu naprawdę wdzięczna za wczoraj. Zawsze wiedział, kiedy uratować mi skórę. Musiałam się jakoś odwdzięczyć. Kilka godzin później, gdy byliśmy już w pracy wpadłam na pewien pomysł.
- Co robisz dziś wieczorem? - spytałam Krzyśka, gdy bez większego celu jeździliśmy po mieście radiowozem.
- Zapewne nic nadzwyczajnego, a dlaczego pytasz?
Widziałam, że Zapałę ewidentnie ucieszyło moje pytanie.
- Może wpadłbyś do mnie? Zjemy kolację, obejrzymy jakiś film? Co będziesz chciał. Odwdzięczę ci się za wczoraj.
- Jasne, chętnie, Zuza. Około dwudziestej u ciebie?
- Tak - uśmiechnęłam się. Niesamowicie cieszyłam się na wspólny wieczór, wieczór z Krzyśkiem.
Dochodziła godzina spotkania. Nie stroiłam się nie wiadomo jak, w końcu byłam w swoim mieszkaniu. Delikatnie się pomalowałam i ogarnęłam swoje włosy. Zrobiłam szybką kolację i otworzyłam wino, oczywiście wcześniej już jedno wypiłam. Serce waliło mi jak przed pierwszą randką. Zadzwonił dzwonek, a ja poszłam otworzyć.
- Sierżant Zapała, pani podkomisarz Kowal? - zaśmiał się Krzysiek
- We własnej osobie, niech pan wejdzie, sierżancie - uśmiechnęłam się. Poszliśmy do salonu. Zjedliśmy kolację, wypiliśmy trochę, a ja rzuciłam szybko:
- Oglądamy jakiś film? Czy...
- Czy co? - rzekł Zapała.
Podszedł do mnie, popatrzył mi prosto w oczy i pocałowaliśmy się, w końcu. Tak niesamowicie namiętnie, coraz bardziej łapczywie. Krzysiek zaczął jeździć rękami po moim ciele, całować po szyi. Było mi tak dobrze. Po chwili położył mnie na kanapie, ściągnął koszulkę. Całował po szyi, piersiach, po całym ciele. Rozpiął mi spodnie, chciał zjechać językiem niżej, gdy nagle usłyszeliśmy:
- Ja zaraz zawału dostanę - to był nie kto inny, jak moja matka, która już po raz kolejny weszła do mojego mieszkania, używając swoich kluczy. Oczywiście, wcześniej nie poinformowała mnie o tym. Obok niej stał Wujek, więc było mi podwójnie głupio.
Krzysiek odsunął się ode mnie. Widziałam, jak bardzo zażenowany jest tą sytuacją. Czuliśmy się niczym nastolatki przyłapane na miłości, a przecież byliśmy dorośli i mogliśmy robić, co tylko chcemy.
- Dzień dobry - rzucił Krzysiek.
- Cześć - odparł szybko Wujek. Czułam na sobie wzrok mojej matki, mówiący, że znów ją zawiodłam.
- Ja może już pójdę - powiedział Zapała, wychodząc z mieszkania, natomiast ja ubrałam się.
- Co ty tu robisz? - spytałam
- Co ja robię? Ciebie o to powinnam spytać! Zaufałam ci, puściłam cię samą, a ty co? Znów dajesz mu się wykorzystywać... Chcesz być tylko jego kochanką? Którą się będzie bawił i bawił?
- Krzysiek jest już po rozwodzie - odparłam.
- Potwierdzam - Profos wtrącił się do naszej rozmowy. - Krzysztof to nie jest taki zły chłopak jak myślisz.
- Nie przyjechałam tu dlatego. Adam powiedział mi, że znowu pijesz.
- Wujku... - rzekłam. Poczułam się oszukana.
- Dziecko, musiałem. Dla twojego bezpieczeństwa.
Niestety, ale Profos miał rację. Z momentem powrotu do Wrocławia, nastąpił też mój powrót do alkoholu, a wszyscy dobrze wiemy, że lubiłam z nim przesadzać. Napisałam prędko wiadomość do Krzyśka, że jest mi bardzo głupio i strasznie go przepraszam za matkę, jak i wujka. Odpisał jedynie, że nie mam za co.
Kolejnego dnia przyszłam do pracy wcześniej niż zazwyczaj, zrobiłam Krzyśkowi kawę i czekałam na niego w pokoju policjantów. Zapała wszedł do pomieszczenia i wyraźnie zdziwił się, że jestem już w pracy.
- Spać nie możesz? - spytał
- A wiesz, że nie? - zaśmiałam się i podeszłam do Krzyśka - Prawda jest taka, że nie chciałam spędzać jeszcze więcej czasu z moją matką... A nie mogłam spać, bo... myślałam o nas, o wczoraj - rzekłam, a Zapała po prostu mnie pocałował.
- Szkoda tylko, że nie dokończyliśmy... - westchnął.
- Przepraszam cię, jeszcze raz. Nie spodziewałabym się, że tak moja matka pojawi się tak szybko.
- Zuza, hej, to nie twoja wina. Rozumiem, że twoja matka jest u ciebie i nie zamierza się stamtąd ruszać? Czyli nie możemy spotkać się u ciebie?
- Powiedziała, że zamieszkuje ze mną na minimum rok - zaśmiałam się. - U mnie odpada, na pewno. Może wpadnę do ciebie kiedyś?
- Tosiek... Tosiek został ze mną po rozwodzie. Chyba, że poślę go do kolegi czy do kina? I pojedziemy do mnie po pracy? - spytał
- Chciałabym, ale obiecałam mamie, że będę szybko w domu. Może innym razem - rzuciłam szybko. Okłamałam Krzyśka. Nie obiecywałam niczego swojej matce, po prostu urlop Wojtka nie dawał mi spokoju. Miałam złe przeczucia.
Po pracy postanowiłam do niego pojechać. Zapukałam do drzwi, jednak nie było żadnej reakcji. Nacisnęłam na klamkę, drzwi były otwarte.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz