8.7. ,,dla nas"

92 11 0
                                    




- Zuza, to nie jest tak jak myślisz. Zrobiłem to dla nas, ja...
- Dla nas? - przerwałam mu. - Przespałeś się z moją siostrą dla nas?!
Nie wiedziałam, czy Zapała próbuje się jakoś wybielić, czy myśli, że jestem aż taką idiotką, że mu od tak wybaczę, ale to, co za moment usłyszałam, kompletnie mnie zamurowało.
- Po pierwsze, nie przespałem się z nią, a po drugie... twoja matka mi zapłaciła, żebym cię z nią zdradził, ale ja po prostu nie potrafiłem.
- Jak to? Zapłaciła? - spytałam. Nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa.
- Myślisz, że od tak dałaby mi te sześćdziesiąt tysięcy, które musiałem oddać Beacie? - rzekł. - Kotek, ja naprawdę cię przepraszam. Kocham ciebie i Kubusia, a do twojej siostry nic nie czuję, jest dla mnie nikim. Wybaczysz mi? - dodał po chwili.
- Nie wiem... - westchnęłam. - Daj mi trochę czasu, okej?
- Jasne, ale... chcesz się wyprowadzić? Z Kubą?
- Na kilka dni. Muszę sobie wszystko przemyśleć - powiedziałam dość smutnym głosem.
Całe szczęście, Krzysiek na mnie jakoś bardzo nie naciskał. Chyba wiedział, że to nie przyniesie nic dobrego, a wręcz przeciwnie, mógłby tym mnie jeszcze bardziej do siebie zniechęcić. Z jednej strony, kochałam go, był całym moim światem i nie mogłam zapominać, że nosiłam w sobie jego drugie dziecko, ale z drugiej było mi tak niesamowicie przykro. Poczułam się zagubiona.
Szybko zabrałam walizki, wzięłam Kubusia, który zadawał mi milion pytań, dlaczego po raz kolejny wyprowadzamy się od taty i pojechaliśmy do jednego z hoteli we Wrocławiu. Wynajęłam nam pokój, na razie tylko na dwie doby, ale nie wiedziałam, czy nie będę musiała tego przedłużyć.
- Mamo, ja chcę do taty - powtarzał ciągle mój synek.
- Skarbie, niedługo wrócimy do taty.
- Ale ja chcę teraz! Chcę do taty! Czemu go z nami nie ma? Znów się nie kochacie?
- Kochamy, ale... - zawahałam się. Nie potrafiłam chyba znaleźć odpowiednich słów. Nie mogłam wyjawić mu całej prawdy, przecież był za mały aby wszystko zrozumieć. - Tatuś musi teraz skupić się na pracy, a my... mamy małe wakacje - uśmiechnęłam się.
- Wrócimy do taty, tak? - zapytał zmartwiony.
- Wrócimy - powiedziałam, a następnie mocno go przytuliłam.
Wiedziałam, że nie mogę rozstać się z Krzyśkiem. Za bardzo zraniła bym tym naszego syna, ale myślałam też o tym maluszku, który się we mnie rozwijał. Po prostu nie dałabym rady wychować sama dwójkę dzieci.
Postanowiłam, że aby chociaż trochę poprawić humor sobie oraz Kubusiowi, pójdziemy na krótki spacer i może zahaczymy o jakiś plac zabaw. Kilkanaście minut później byliśmy już w jednym z parków.
- Zuza - usłyszałam nagle. Odwróciłam się i zobaczyłam matkę Zapały. Nie ucieszyłam się jakoś na jej widok, po prostu nie miałam ochoty z kimkolwiek gadać.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się sztucznie.
- A gdzie mój wnuk?
- Bawi się... tam - rzuciłam wskazując na plac zabaw.
- Krzysiek już mi wszystko opowiedział. Wiem, że źle zrobił, ale powinnaś mu wybaczyć - powiedziała. - On cię naprawdę  bardzo kocha.
- Ja już sama nie wiem... - westchnęłam, a po moim policzku poleciała łza.
- Daj mu szansę, zrób to dla waszego dziecka - odparła, a ja dość wymownie na nią popatrzyłam. Chyba zrozumiała, że jedyne o czym teraz marzę to, aby zostać sama. - Będę już lecieć, do zobaczenia. Jakbyś potrzebowała pomocy z Kubusiem, to daj śmiało znać - powiedziała i wstała z ławki.
Popatrzyłam na Kubę i uświadomiłam sobie, jak pięknego i cudownego syna mamy z Zapałą, ale wiedziałam też, że nie pozwolę, aby Krzysiek robił sobie co chce. Wybaczenie mu byłoby dla mnie niesamowicie ciężkie. Do tego wszystkiego przecież dochodzi jeszcze fakt mojej ciąży.
Nazajutrz byłam umówiona do ginekologa, aby zobaczyć czy z dzieckiem na pewno jest wszystko w porządku. Nie chciałam zabierać Kubusia ze sobą, ale nie chciałam też, aby to Zapała się nim zajmował. Dość szybko przypomniała mi się propozycja jego matki. Zadzwoniłam do niej, a ta wyraźnie zadowolona faktem, że będzie mogła zająć się swoim wnukiem, zgodziła się.
Podjechałam z Kubusiem na osiedle, gdzie mieszkała mama Krzyśka i udaliśmy się prosto do jej klatki, jednak gdy już mieliśmy do niej wchodzić, zobaczyłam Niedźwieckiego. Nie ukrywam, liczyłam, że po rzuceniu pracy na komendzie już nigdy więcej go nie spotkam. Modliłam się w duchu, aby dał mi spokój i nie zagadywał, nie zaczepiał mnie, niestety było inaczej.
- Zuzia - uśmiechnął się na mój widok. - Co tu robisz? Gdzie Krzysiek?
- To już chyba nie twoja sprawa... - westchnęłam.
- Cześć, młody - zwrócił się do mojego synka.
- Zostaw go, proszę.
- Pamiętasz mnie? Jechaliśmy razem radiowozem. To ja, wujek...
- Nie, nie pamięta cię - przerwałam mu. - I nie jesteś jego wujkiem - dodałam stanowczo i szybko z Kubusiem weszliśmy na górę.
- Moment później byliśmy już w mieszkaniu mamy Zapały. Nie czułam się najlepiej, spotkanie z Wojtkiem niesamowicie mnie zestresowało, co przełożyło się na dość spory ból brzucha. Nie ukrywałam tego, więc mama Krzyśka od razu zobaczyła, że coś jest nie tak.
- Zuza, a ty nie jesteś przypadkiem w ciąży? - spytała.
- Jestem. Jadę zaraz właśnie do ginekologa.
- Krzysiek wie?
- Nie - westchnęłam szybko. - Powiem mu, niedługo...
- Mamo, a co to znaczy? - rzucił nagle Kubuś.
- To oznacza, że za kilka miesięcy będziesz miał siostrzyczkę albo braciszka - uśmiechnęłam się, a mój synek od razu mocno mnie przytulił. Widziałam, że naprawdę cieszy się, że będzie miał rodzeństwo.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz