6.11. szczerość

172 12 0
                                    

- Zuza, ja podjąłem już decyzję.
- Jaką? - spytałam.
- Odnośnie ciebie i Kuby - rzucił, a ja miałam najgorsze przeczucia. Bałam się, że Zapała może i nawet będzie chciał odebrać mi prawa rodzicielskie do naszego syna. - Pomogę wam - powiedział, a mi spadł kamień z serca.
- Niby jak?
- Zerwałem z twoją siostrą... W ogóle związek z nią był błędem - westchnął. - Ja chcę się teraz zająć tobą i Kubusiem, bo widzę, że oboje tego potrzebujecie i...
- Nie potrzebujemy - przerwałam mu.
- Zuza, to też mój syn, a ty byłaś moją narzeczoną. Jestem za was odpowiedzialny i zawsze będę. Już nie pamiętasz, jak mówiłem, że jesteś dla mnie tak bardzo ważna? Nic się nie zmieniło.
Po jego słowach, tak po prostu się w niego delikatnie wtuliłam. Zapała pogładził mnie po czole, a następnie tam szybko pocałował. 
- Dziękuję - szepnęłam.
- Przepraszam jeszcze, że... chciałem ci go odebrać - westchnął, ale ja nic nie odpowiedziałam, a jedynie mocniej się w niego wtuliłam. - Zamieszkajmy razem. Kuba potrzebuje teraz mieć obojga rodziców, razem.
- Okej - uśmiechnęłam się lekko. Modliłam się, aby już wszystko było dobrze, aby wszystko się jakoś ułożyło. Wiedziałam, że z Krzyśkiem przy boku będzie mi o wiele łatwiej, to właśnie on dawał mi taką magiczną siłę. Bez niego czułam się naprawdę słaba.
Jeszcze tego samego dnia, Zapała wprowadził się do mnie i Kubusia. Miałam wielką nadzieję, że moje problemy przy nim tak po prostu znikną. Ostatnim czasem, naprawdę się pogubiłam i liczyłam, że przy Krzyśku jakoś uda mi się odnaleźć.
Dochodził wieczór, Zapała przygotował nawet pyszną kolację, którą dość szybko zjedliśmy, a następnie położyliśmy razem naszego synka spać. Krzysiek przeczytał mu bajkę, a ten zasnął tak szybko, jak chyba jeszcze nigdy. Kompletnie nie wiedziałam, jak zamierzamy spędzić ten czas.
- Zuza - rzucił nagle Zapała, wyrywając mnie z myśli.
- Tak?
- Mam prośbę, dałabyś mi jakiś ręcznik? Zapomniałem i nie zabrałem z domu - rzucił.
- Jasne, dam - powiedziałam, a następnie udałam się prosto do szafy. - Proszę.
- Dziękuję. Wezmę prysznic - uśmiechnął się do mnie i poszedł do łazienki.
- Okej - odparłam szybko.
Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś pierwszy lepszy program w telewizji. Czułam się serio szczęśliwa, bo w końcu miałam przy sobie swoich dwóch najważniejszych mężczyzn, których to właśnie kochałam najmocniej na całym świecie. Zapatrzyłam się w ekran i wyrwałam się dopiero, gdy poczułam jak Krzysiek obejmuje mnie swoim ramieniem. Od razu mocno się w niego wtuliłam.
- Widziałaś, jak Kubuś się cieszy? - spytał.
- Cieszy się, bo jesteśmy z nim oboje - powiedziałam, jeżdżąc ręką po jego klatce piersiowej. - Ja też się cieszę, naprawdę i dziękuję ci... za wszystko.
- Nie masz za co mi...
- Mam - przerwałam mu. - Po raz kolejny mnie ratujesz.
Zapała nic nie odpowiedział, a jedynie przytulił mnie jeszcze mocniej. Czułam się tak bardzo bezpiecznie w jego ramionach, jakby zupełnie nic mi nie groziło, jakby nikt nie mógł mnie skrzywdzić.
- Jesteście dla mnie najważniejsi. Ty i Kubuś... Zawsze będziecie - szepnął.
Popatrzyłam na Zapałę i stwierdziłam, że to idealny moment, aby w końcu się odważyć:
- Mogę być z tobą szczera?
- Zawsze. Coś się stało? - spytał.
- Nie, po prostu... - zaczęłam. - Chyba nawet nie wiem, jak ci to powiedzieć.
- Co się dzieje, Zuza?
Zabrakło mi słów, więc tak po prostu zbliżyłam swoje usta do jego i nie myśląc zbyt długo, pocałowaliśmy się. Trzymałam jego policzki, a Krzysiek położył swoje ręce na moich biodrach. Początkowo, pocałunki były małe, delikatne, takie niewinne oraz czyste, ale z każdą sekundą, coraz bardziej dawaliśmy się ponieść emocjom, jednak Zapała tak nagle i niespodziewanie, szybko się ode mnie odsunął.
- Ale... - westchnęłam.
- Nie chcę cię skrzywdzić.
- Nie skrzywdzisz - rzuciłam, siadając mu na kolanach i ściągając z siebie koszulkę. - Tylko tobie ufam.
I znów całowaliśmy się. Nawet nie wiem, kiedy byliśmy już zupełnie nadzy. Zapała popatrzył na mnie niepewnym wzrokiem. Zdawałam sobie doskonale sprawę, że ta sytuacja nie jest dla niego łatwa, zresztą dla mnie też nie, bo gdzieś z tyłu głowy ciągle pamiętałam o gwałcie, ale wiedziałam, że to właśnie on jest jedynym mężczyzną, któremu kiedykolwiek będę chciała się cała oddać.
- Kotek... - szepnął.
- Kocham cię - powiedziałam. W końcu mu to wyznałam.
- Ja ciebie - rzekł i po prostu to zrobił, a ja czułam się jak w niebie, jakbym zapomniała już o wszystkim złym, co mnie ostatnio spotkało.
Krzysiek był tak bardzo delikatny, jakby bał się, że coś może mi się nie spodobać, mnie jakoś zaboleć, ale Zapała był po prostu idealny. Nigdy nie spotkałam lepszego faceta niż on.
Po wszystkim zaniósł mnie na rękach do sypialni, położył na łóżku i przykrył kołdrą, a następnie mnie przytulił. Chciałam, aby ta chwila trwała całą wieczność. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Byłam wykończona, ale jednocześnie niesamowicie szczęśliwa.
Obudziłam się dość wcześnie rano, Krzysiek był już na nogach, więc pośpiesznie wstałam z łóżka, zarzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do kuchni. Zapała przygotowywał tam śniadanie.
- Dzień dobry - rzuciłam, obejmując go.
- Cześć, kotku - uśmiechnął się. - Wyspałaś się?
- Nawet, nawet - powiedziałam.
- Wiesz co? Mam do ciebie jedno pytanie, mogę? - spytał. - Ale, szczerze mówiąc, trochę mi głupio...
- Krzysiek, śmiało. Możesz pytać - rzuciłam. Gdzieś w sobie miałam nadzieję, że Zapała może chce poruszyć temat naszego ślubu, który niegdyś był już planowany. Okazało się, jednak inaczej.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz