10. bójka na komendzie/szpital

400 13 0
                                    

- Wojtek, przestań - odsunęłam się od Krzyśka.
Chciałam trochę uspokoić Niedźwieckiego i nie robić niepotrzebnych scen na komendzie, jednak to nie zadziałało, po chwili zaczął kłócić się z Zapałą. Niestety, ich kłótnia zaczęła przeradzać się w bójkę. Panowie przekrzykiwali się, zaczęli się szarpać, popychać, a mi w pewnym momencie zrobiło się słabo, zapewne przez te wszystkie nerwy ostatnich dni - osunęłam się na podłogę i złapałam za brzuch.
- Zuza, wszystko okej? - Krzysiek odepchnął Wojtka i kucnął obok mnie, był wyraźnie zmartwiony.
- Źle się czujesz? Co się dzieje? - wypytywał, a ja czułam się coraz gorzej. Poczułam straszne skurcze w okolicy podbrzusza.
- Ona jest w ciąży, geniuszu! - Wojtek krzyknął, a ja popatrzyłam na niego wymownym wzrokiem. Krzysiek był wyraźnie zszokowany, nie powiedział nic. Zadzwonił po karetkę, a ja bardzo bałam się o swoje Maleństwo.
- Krzysiek, ja nie chciałam żeby tak wyszło.
- To nie jest czas na taką rozmowę - Zapała przerwał mi. Nagle w drzwiach pojawiła się Emilka.
- Jeszcze jej tu brakowało - pomyślałam.
Drawska widocznie zaskoczona całą sytuacją spytała:
- Co tu się dzieje?
- Nic się nie dzieje - odpowiedział stanowczo Krzysiek.
- Powiedz żonie, no powiedz - wtrącił się.
- Wojtek, zamknij się! - krzyknęłam. Nie dość, że Krzysiek dowiedział się o mojej ciąży w tak niezręcznej sytuacji, to nie chciałam by Emilka również. Wolałam z nią spokojnie porozmawiać, choć nie liczyłam na pozytywną reakcję.
- Zuza jest w ciąży, najwyraźniej z Krzyśkiem - kontynuował Niedźwiecki. Nie pamiętam, czy mówił coś jeszcze i jaka zareagowała Emilka. Zrobiło mi się ciemno przed oczami - zemdlałam.
- Chyba się budzi - usłyszałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit, nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się wzrokiem i ujrzałam swojego Wujka, wszystko mi się przypomniało - byłam w szpitalu. - Jak się czujesz? - kontynuował
- Dobrze, już dobrze. Muszę iść do domu - rzuciłam szybko, a następnie chciałam podnieść się z łóżka.
- Zuza, chwile temu zemdlałaś, nie możesz teraz sama jechać do domu.
- Wezmę taksówkę Spytam lekarza, czy wszystko w porządku z dzieckiem, jeśli tak to wypisuję się na własne żądanie.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Okazało się, że omdlenie było spowodowane jedynie stresem i zbyt dużymi emocjami, które mi towarzyszyły, a z moim Maleństwem było wszystko dobrze - na całe szczęście. Wujek uparł się, że odwiezie mnie do domu, po drodze wypytywał mnie, czy na pewno jest okej, i czy nie potrzebuję jego pomocy - odmówiłam.
Wysiadłam z samochodu, idąc w kierunku bramy zauważyłam...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz