0. prolog

1K 21 0
                                    

Minęło już sporo czasu odkąd moja matka pojawiła się we Wrocławiu i dowiedziała o ciąży, co nie ukrywam - nie było mi zbytnio na rękę.
Pewnego dnia poszła na komendę i wypytywała wszystkich policjantów, czy któryś z nich nie jest ojcem mojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Całe szczęście, Profos w porę ją powstrzymał i nie zdążyła porozmawiać z Krzyśkiem. Jej zachowanie było dla mnie niedopuszczalne, więc jeszcze tego samego dnia kazałam jej się spakować i wyjechać. Stwierdziłam, że sama sobie świetnie poradzę, w końcu ciąża to nie choroba. Oczywiście, mama nie była zachwycona tym pomysłem, a mogę powiedzieć, iż chyba się na mnie obraziła, ale niezbyt się tym przejmowałam. Dziękowałam Bogu, że Krzysiek nie dowiedział się o ciąży, nie chciałam popsuć mu całego życia, znowu - przecież już raz prawie rozwaliłam mu rodzinę. Całe szczęście, wytłumaczyli to sobie z Emilką i, z tego co słyszałam, już między nimi wszystko w porządku.    
Na początku mojego urlopu telefon ciągle dzwonił, jak nie Jacek to Szymon albo Aśka, prawie cała komenda chciała wiedzieć, co się stało i dlaczego tak nagle zniknęłam. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, bałam się, że plotki o ciąży już się rozniosły. Wymyśliłam w końcu, że to moja siostra jest w ciąży i muszę się nią zaopiekować. Jacek chyba w to uwierzył, powiedział, że przekaże reszcie moich kolegów i koleżanek, aby się nie martwili, a Wujek - ewentualnie zapytany, miał wszystko potwierdzać.    
Nie chciałam dużo myśleć o przyszłości oraz o samotnym macierzyństwie, póki co nie chciałam się denerwować, bo źle by to wpłynęło na moje maleństwo, a teraz tylko ono się liczyło. Niestety, nie zawsze wszystko idzie tak, jak chcemy i okazało się, że o spokoju to ja będę mogła tylko pomarzyć...

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz