6.9. ,,chciałaś się zabić?"

147 11 0
                                    

Nie myślałam racjonalnie i nawet nie wiem, kiedy tak po prostu połknęłam te tabletki. Dopiero po chwili, dotarło do mnie, co właśnie zrobiłam. Mogłam umrzeć, zostawiając swojego syna zupełnie samego, ale było już za późno, nie mogłam tego cofnąć.
Chwiejnym krokiem poszłam do pokoju Kubusia, położyłam się koło niego i odpłynęłam. Nie wiedziałam, co się właśnie dzieje, czy umieram.
Otworzyłam oczy, tak nagle. Mojego synka już nie było koło mnie. Zerwałam się pośpiesznie z łóżka, ale wstając, miałam jakieś mroczki przed oczami, kręciło mi się w głowie. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Udałam się do kuchni, a tam zobaczyłam Kubusia, który chyba chciał zrobić sobie jakieś kanapki i przeciął sobie paluszek.
- Kochanie moje - rzuciłam, podchodząc do niego. - Co się stało?
- Byłem głodny, a ty spałaś i nie mogłem cię obudzić... Chciałem zrobić coś do jedzenia. Jesteś zła, mamusiu?
- Nie, coś ty - uśmiechnęłam się.
Pośpiesznie opatrzyłam Kubusiowi tą małą ranę i zrobiłam kanapki. Dopiero wtedy zrozumiałam, że mogłam po prostu umrzeć. Zostawić go samego. Poczułam się okropnie, jakbym była najgorszą matką na całym świecie, a prawda była taka, że kochałam go najmocniej, zrobiłabym dla niego dosłownie wszystko.
Zjedliśmy na spokojnie śniadanie, a ja dziękowałam Bogu, że się wczoraj nie zabiłam. Wiedziałam, że nie dopuszczę już nigdy więcej do takiej sytuacji.
Usłyszałam nagle dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, ale szybko udałam się do drzwi i je otworzyłam.
- Cześć - to był Krzysiek. Nie rozumiałam, co go do mnie sprowadza. - Mogę wejść? - spytał dość poważnym tonem.
- Jasne - rzuciłam, a Zapała udał się do kuchni.
- Tata! - krzyknął Kubuś i od razu pośpiesznie się do niego przytulił.
- Pójdziesz do swojego pokoju? Muszę chwilę porozmawiać z mamą.
- Dobrze, tatusiu
Nasz synek zostawił nas samych. Próbowałam ogarnąć, o co chodzi Krzyśkowi, ale nie potrafiłam.
Zapała nagle popatrzył na blat. Najwidoczniej zauważył opakowanie z tabletkami i wziął je do ręki. Popatrzył na nie, a po krótkiej chwili ciszy, w końcu się odezwał.
- Wzięłaś to?
- Jedną... coś nie mogłam spać - skłamałam szybko.
- Jedną? - spytał. - Kuba do mnie zadzwonił, mówiąc, że nie może cię dobudzić. Powiedział mi, że mama chyba nie żyje - westchnął. Zupełnie nie wiedziałam, jak zareagować. Zamurowało mnie. - Zuza, chciałaś się zabić?
- Chyba tak... - odparłam i spuściłam głowę. Wstydziłam się tego.
- Przeze mnie?
- Nie - skłamałam.
- Przez ten cały gwałt i...
- Powinnaś porozmawiać z psychologiem albo psychiatrą - przerwał mi.
- Nie rób ze mnie wariatki - odparłam stanowczo.
- Nie robię, ja po prostu...
- Po prostu co? - rzuciłam. - Chcesz zrobić ze mnie jakąś psycholkę, zabrać Kubusia...
- Zuza, to nie jest tak.
- Chcesz go zabrać i stworzyć sobie z nim i moją siostrą szczęśliwą rodzinkę. Co? Powiesz Kubie, że Julka jest jego nową mamą? - rzekłam. Czułam, że popadam w paranoje, ale nie potrafiłam racjonalnie myśleć.
Zapała podszedł do mnie i pogładził po policzku:
- Jeśli będę mógł wam w jakikolwiek sposób pomóc...
- Przestań - odsunęłam się od niego. - Możesz nam pomóc. Wyjdź stąd i nie pojawiaj się już nigdy więcej w moim życiu i w życiu... mojego syna - powiedziałam stanowczo.
Krzysiek bez jakiegokolwiek słowa wyszedł. Serce mi się złamało, znowu. Miałam wszystkiego dość. Wyjęłam z lodówki piwo i nie zważając nawet na to, że jest dość wcześnie rano, otworzyłam je i zaczęłam pić.
- Mamusiu - usłyszałam nagle. - Pójdziemy dziś na plac zabaw?
- Nie, Kuba. Mama źle się czuje - rzuciłam, popijając alkohol.
- A gdzie tatuś? - spytał.
- Musiał już iść.
- A przyjdzie do nas?- Nie... nie wiem - rzuciłam. - Obejrzyj sobie jakąś bajkę czy coś, okej?
Udałam się do sypialni, położyłam się na łóżku i po prostu leżałam i gapiłam się w sufit. I tak codziennie przez kilka dni. Nie miałam na nic więcej siły.
Początkowo jeszcze, jakoś motywowałam się, aby wstawać i udawać, że wszystko okej, ale to stawało się coraz trudniejsze. Aż w końcu, wychodziłam z domu tylko, aby zrobić jakieś szybkie zakupy w pobliskim sklepie, i tak najwięcej pieniędzy wydawałam na alkohol.
Nie potrafiłam przestać pić. Wydawało mi się, że nawet z promilami we krwi, jestem w stanie zajmować się swoim synem. Niestety, wychodziło mi to okropnie.
Tego dnia, jak zawsze wstałam z ogromnym kacem, którego po prostu chciałam zapić. Kuba spał. Sięgałam po kolejną butelkę alkoholu, i kolejną. Nie potrafiłam tego kontrolować. Nie wiem nawet, kiedy odpłynęłam. Zasnęłam na podłodze, tak strasznie pijana, jak najzwyklejsza alkoholiczka.
Otworzyłam oczy i zupełnie nie wiedziałam, gdzie jestem. Rozejrzałam się i po chwili dotarło do mnie, że leżę na łóżku szpitalnym, pod kroplówką, a na krześle koło łóżka siedzi mój wujek.
- Dziecko... - rzucił, gdy zobaczył, że się obudziłam. - Jak się czujesz?
- Gdzie Kubuś?
- Zuziu... - westchnął.
- Gdzie jest mój syn? - spytałam. Niesamowicie się o niego martwiłam.
- Policja go znalazła... Wyszedł chyba sam z mieszkania i...
- I co?
- Potrącił go samochód - powiedział, a mnie zamurowało.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz