2.9. mężczyzna

301 10 0
                                    

- Co się stało? - spytał Niedźwiecki
- Chyba właśnie zerwałam z Krzyśkiem...
Wojtek nic nie odpowiedział, po prostu mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego. Jednak tą chwilę przerwał nam dyżurny.
- Zuza, wszystko w porządku? - spytał, gdy zobaczył w jakim stanie jestem
- Tak, tak
- Na pewno? Jak źle się czujesz, to może wyjdź wcześniej.
- Jacku, - zwróciłam się do dyżurnego - wszystko jest okej. Masz coś dla nas?
- Tak. Jedźcie szybko na ulicę Słowiańską 65a/3 - ucieszyłam się. Chciałam zająć się pracą, by choć na chwilę nie myśleć o Krzyśku.
- A co tam się stało? - odparł Niedźwiecki
- Chciałbym to wiedzieć. Jakaś kobieta zadzwoniła i powiedziała, że musimy koniecznie przyjechać. Te wezwania są coraz dziwniejsze - westchnął. - Oby tylko nie kolejny pożar.
- Nawet nam nie mów - wyszliśmy z naszego pokoju, a kilkanaście minut później byliśmy już na wskazanym przez Jacka adresie. Był to blok na jednym z luksusowych osiedli, jednak nie widzieliśmy żadnej żywej duszy, który by mogła wezwać policję.
- Cholera, ktoś zrobił z nas sobie żarty - odparłam. Wojtek westchnął z bezsilności, lecz moment później zwrócił się do mnie:
- Zuza, zobacz to - wskazał na okno. A tam zobaczyliśmy młodą dziewczynę z kartką, na której było napisane ,,POMOCY".
Podjęliśmy decyzję o natychmiastowej interwencji. Wojtek wyważył drzwi i weszliśmy do mieszkania. Zaczęliśmy je przeszukiwać, jednak nie spodziewałabym się tam właśnie, tego co zobaczyłam. Przeszukaliśmy prawie wszystko, została nam sypialnia. Weszliśmy do niej.
- Odsuń się od niej - powiedział stanowczo Wojtek. A mnie na widok mężczyzny, który usiłował skrzywdzić młodą kobietę po prostu zamurowało. To był pierwszy raz, kiedy o mały włos wypuściłam broń z ręki. Jednak po chwili uspokoiłam się, nie chciałam aby Wojtek cokolwiek zauważył. Nie miałam ochoty mu o wszystkim opowiadać.
Wezwaliśmy karetkę do dziewczyny. Okazało się, że była przetrzymywana tygodniami w tym mieszkaniu. Po przyjeździe ratowników, zabraliśmy oprawcę na komendę. Nie odezwał się ani słowem. Odstawiliśmy go do pokoju przesłuchań, gdy mieliśmy już tam wchodzić, Niedźwiecki zatrzymał mnie i rzekł:
- Zuzia, znasz tego mężczyznę, tak?
- Ja... - zawahałam się, jednak nie wiedziałam, że Wojtek wie kiedy kłamię, więc byłoby to bezsensu - Tak, znam go. Niestety...
- Ale skąd? - spytał- To znajomy mojego ojczyma. Znaczy byłego już ojczyma.
- On ci coś zrobił? Wyglądałaś na przestraszoną - odparł.
- Nie, nie. Po prostu nie spodziewałam się go tam, na dodatek jeszcze ta poranna sytuacja z Krzyśkiem. Za dużo złych emocji na raz.
- Czyli wszystko w porządku? Bo wiesz, jeśli coś się dzieje, śmiało możesz mi powiedzieć.
- W porządku - uśmiechnęłam się.
Po skończonym przesłuchaniu, to był koniec na dziś. Jednak postanowiłam zostać w pracy i uporządkować zaległe dokumenty, nie chciałam siedzieć sama w mieszkaniu i myśleć o Krzyśku. Dochodziła godzina dwudziesta, a ja jeszcze pracowałam. Poszłam do kuchni by zrobić sobie kawę. Niestety, tam spotkałam Zapałę. Zupełnie nie wiedziałam, że właśnie zaczyna swoją służbę.

Zuza KowalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz